Rozdział 2

8.2K 470 16
                                    

Lucas

Widzę ją wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej, widzę jak związuje włosy w kucyka i uważnie rozgląda się po boisku. Nie widzi mnie i nie zobaczy, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Niedługo wymyślę coś, żeby mogła mnie poznać, tak jak ja ją poznałem przez te wszystkie lata obserwowania jej z ukrycia. Nie chcę się więcej ukrywać, wyjdę z cienia, a wtedy wszystko się zmieni.

– Nie powinieneś schodzić na Ziemię

Odwróciłem się i spojrzałem na Gabriela, który przyglądał mi się z litością. Nie było takiej potrzeby, Lisa niedługo będzie mogła poznać prawdę o swoim pochodzeniu, a wtedy będę mógł się z nią spotkać bez uprzedniego upadku.

Mimowolnie dotknąłem swojego karku, przypominając sobie o nie tak dawnych wydarzeniach. Zostałem ukarany, nie powinienem aż tak bardzo się do niej zbliżać, ale nie mogłem patrzeć na to jak cierpi. Musiałem jej pomóc.

„Uważaj na siebie" – wysłałem jej swoje myśli, a ona momentalnie mi odpowiedziała.

„Zawsze na siebie uważam, wyjdź z mojej głowy!" – usłyszałem po chwili odpowiedź.

Gabriel patrzył się na mnie nie rozumiejąc, dlaczego na mojej zazwyczaj smutnej twarzy pojawił się uśmiech. Nigdy im nie powiedziałem, a oni się nie domyślili, że mogę rozmawiać telepatycznie z Lisą. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby była aniołem, ale ona była tylko jednym z Nefilim. Należała do rodu wywodzącego się od mojego dobrego przyjaciela, to właśnie dlatego od wieków otaczałem ich swoją opieką, a nawet pomogłem im wyzbyć się mroku, ukoiłem ich cierpienia. Niestety nie mogłem mieć całkowitej kontroli nad tym, co się z nimi stanie. Czasami zdarzały się osoby, które nie chciały mojej pomocy i wybierały zło.

– Musimy wracać – powiedział Gabriel a ja tylko przytaknąłem głową. Dzisiaj i tak nie mogłem nic dla niej zrobić.

Lisa

Santos wyglądał uroczo w szkolnym stroju sportowym, nie mogłam powstrzymać się od wybuchu śmiechu, który oczywiście usłyszał, bo jako jedyni byliśmy na boisku. Zacisnął gniewnie pięści, ale nic nie powiedział. Nie wiedzieć czemu jako jedyna w szkole nie bałam się go, tak naprawdę nie wierzyłam w to, że mógłby mi coś zrobić. Powiem więcej, jego próby wywołania u mnie strachu jeszcze bardziej mnie rozśmieszały.

Wydaje mi się, że docenia to, jak go traktuję, oczywiście nie przyzna się do tego, ale każdy groźny chłopiec w głębi duszy marzy o znajomych, którzy będą umieli powiedzieć mu prosto w twarz, że zachowuje się jak idiota. W tym konkretnym momencie, co prawda nie zachowywał się w ten sposób, ale za to wyglądał jak pajac. Wyjęłam komórkę i szybko zrobiłam mu zdjęcie. Bardzo mu się to nie spodobało i chciał odebrać mi moją zabawę, jednak żeby dostać w swoje rączki mój telefon musiał mnie dogonić, a powinniście wiedzieć, że nie było w szkole nikogo, kto byłby ode mnie lepszy w biegach.

Biegłam i zatopiłam się w poczuciu przyjemnego odcięcia się od myśli, wiatr delikatnie rozwiał mi włosy, a ja czułam się tak jakbym latała. Poczułam czyjeś dłonie na biodrach, a w następnej chwili leżałam na trawie i patrzyłam w ciemne oczy Santosa. Nasze twarze dzieliło może z pięć centymetrów, przyglądał mi się zaskoczony, a po chwili uśmiechnął się złośliwie.

– Nie jesteś taka dobra jak ci się wydawało.

– Mogłabym cię pokonać w każdej chwili.

– Tylko nie teraz?

Był przemądrzały, ale nie tylko on miał swoje sztuczki. Podniosłam biodra do góry i zgrabnym ruchem przewróciłam go na ziemię. Teraz to ja leżałam na nim i chociaż nie mogłam go dobrze zablokować, to podejrzewałam, że nie będzie stawiał oporu.

– Lisa? – usłyszałam zdziwiony głos Aleksa i od razu sturlałam się na ziemię.

Nie ruszałam się, tylko patrzyłam na niebo. Mogłabym patrzeć na wszystko tylko nie na Aleksa, był oczywiście kochanym przyjacielem, ale jego wadą było wpychanie nosa tam, gdzie nie trzeba. Po krótkiej chwili głowa mojego przyjaciela zasłoniła mi widok na białe chmury, miał zaciśnięte usta, a to nie wróżyło niczego dobrego. Nie widząc innego wyjścia usiadłam i zdałam sobie sprawę, że ten zdrajca Santos, uciekł i zostałam sama ze zirytowanym Aleksem. Chłopak pomógł mi wstać. Nic jednak nie powiedział, przez co poczułam się jak małe dziecko, które coś przeskrobało.

– Nie będę cię oceniał. – To było coś nowego. – Proszę cię tylko, żebyś na niego uważała. Jesteś dla mnie bardzo ważna, traktuję cię jak siostrę i nie chcę, żeby cię zranił.

– Nie szukam chłopaka – rzuciłam krótko i zaczęłam iść w stronę budynku szkoły.

– Może powinnaś – powiedział zagradzając mi drogę.

– Aleks, nie chcę o tym rozmawiać, dobrze wiesz, dlaczego nie pakuję się w związki.

– Liss, nikt nie miałby ci tego za złe.

– Nie chcę znowu przez to przechodzić!

Spojrzałam na jego smutną minę i poczułam łzy w oczach. Nie mogłam dłużej zostać przy nim, pobiegłam do szatni, gdzie wszystkie moje bariery pękły. Zaczęłam płakać i nie mogłam tego powstrzymać. Dostałam ataku histerii i zaczęłam mieć trudności z nabraniem powietrza. Znowu powrócił koszmar z dzieciństwa, słabość i niemożność zapanowania nad samą sobą. Nienawidziłam tego.

Santos

Słyszałem jak płakała. Chciałem jej pomóc, ale nie mogłem. W tym momencie sam potrzebowałem pomocy, ciemność mnie wzywała.

Złapałem mocniej za krawędź szafki i przymknąłem oczy. Obraz mi się zamazywał, rzeczywistość się oddalała, a ja nie mogłem tego powstrzymać. Usłyszałem śmiech, zawsze ich bawi mój opór, nie potrafią zrozumieć, że nie chcę być taki jak oni.

„Santosie, jesteś jednym z nas" – szorstki głos wdarł się do moich myśli i powalił mnie na kolana. Zacząłem krzyczeć, a może tylko tak mi się wydawało, niczego nie byłem pewien. Traciłem siły, za chwilę się poddam, a oni wyciągną po mnie swoje obślizgłe macki.

Poczułem piekący ból, ale pochodzący z rzeczywistego świata. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Aleksa, który najwyraźniej mnie spoliczkował.

– Przepraszam, ale miałeś atak i nie wiedziałem co zrobić.

– Dziękuję – powiedziałem powstrzymując się od złośliwego komentarza, który cisnął mi się na język.

Rozmasowywałem właśnie swój policzek, gdy zauważyłem jak oczy Aleksa zwęziły się i uważnie analizowały moją twarz.

– Lisa miała takie ataki w dzieciństwie – powiedział po chwili, a widząc moją zszokowaną minę dodał: – wydaje mi się, że czuła, kiedy przyjdzie atak, bo wcześniej zawsze dużo płakała i nie chciała z nikim rozmawiać. Bałem się o nią i nie wiedziałem jak jej pomóc, ale najwyraźniej sama sobie z tym poradziła.

– Kiedy miała ostatni atak?

– Sam nie wiem, chyba w wieku siedmiu lat.

Jeżeli intuicja mnie nie myliła, to Lisa była taka jak ja, a co ważniejsze udało jej się pozbyć głosów. Uśmiechnąłem się do siebie i po raz pierwszy naprawdę uwierzyłem w słowa ciotki, Guardians City było mi przeznaczone, miałem tutaj spotkać Lisę.

Lisa!

Zapomniałem, że słyszałem jej płacz. Wybiegłem nie zwracając uwagi na zdezorientowanego Aleksa i z impetem otworzyłem drzwi do damskiej szatni. Skulona szatynka spojrzała na mnie z niezrozumieniem. Myślałem... Wydawało mi się, że przeżyła to samo, co ja, ale ona po prostu płakała. Podszedłem do niej i czule ją objąłem, a ona ponownie zaczęła płakać. Głaskałem jej włosy i ani na chwilę nie wypuściłem jej ze swoich ramion. Chciałem ją pocieszyć i sprawić, żeby nie czuła się samotna, ale nie mogłem się na tym skupić. W głowie wciąż odtwarzałem sobie rozmowę z Aleksem. Nie mogłem uwierzyć w to, że Lisa jest jedną z nas, nie zachowywała się tak jak oni. To wszystko nie trzymało się kupy, ale jeżeli miałem rację, to oznaczało, że ta mała istota ma większą siłę niż myślałem.

A

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołWhere stories live. Discover now