Rozdział 7

4.6K 303 26
                                    

Santos

Siedziałem w niewielkim pokoju naprzeciwko Anabelle i popijałem już trzecią szklankę soku. Miała w tym mieszkaniu bardzo dużo półek, na których były książki, zdjęcia i różnego rodzaju rękodzieła, nawet pachniało tam dziwnie, jakimiś kadzidełkami. Ten wystrój był diametralnie inny od tego, który preferował mój ojciec.

– Kim jest ten cały Thomas? – zapytałem w końcu.

– Jaki Thomas?

Podniosła wzrok znad okularów w czarnych oprawkach i przyjrzała mi się badawczo. Wierciłem się na fotelu nie wiedząc jak zacząć, więc w końcu powiedziałem najprościej jak się dało:

– Chodzi mi o chłopaka, który spotykał się z Lisą.

– Ach tak... – uśmiechnęła się przebiegle i przygryzła końcówkę czerwonego długopisu, którym przed chwilą sprawdzała czyjąś pracę. – Oczywiście, że chodzi o Lisę.

– To jak, dlaczego ten chłopak jest w szkole tematem tabu?

Ciotka zmarszczyła czoło i przez chwilę zastanawiała się nad czymś, stukając przy tym równomiernie długopisem o blat stołu.

– To nie był zwykły chłopak... – potrząsnęła szybko głową i już normalnym tonem, powiedziała: – Wszyscy myśleli, że pojechał do ojca, tak jak planował, jednak we wrześniu nie wrócił do szkoły.

– Co się z nim stało?

– To jest nieistotne – powiedziała pewnie. – Zaczęły się różne plotki. Uczniowie, którzy nie przyjaźnili się z Lisą, mieli jej za złe, że przepłoszyła z miasta tak dobrego sportowca. A ona? Chodziła po szkole z czerwonymi oczami i chociaż nigdy nie widziałam, żeby płakała publicznie, to na pewno wylała sporo łez.

– Nadal to przeżywa...

Anabelle potrząsnęła głową i położyła swoją dłoń na mojej.

– Odkąd pojawiłeś się w szkole jest weselsza, dobrze na nią działasz.

– Skąd to wiesz? Wszystkich uczniów tak obserwujesz?

– Nie, tylko tych wyjątkowych – powiedziała tajemniczo i wróciła do oceniania prac.

Lisa

Siedziałam w kawiarni z przyjaciółmi i próbowałam wyłowić łyżeczką ciastko, które wpadło mi do herbaty. Od dawna przestałam się odzywać, bo rozmowa zaczęła mnie nudzić, więc jedynie przysłuchiwałam się temu, co mówili.

– A widzieliście tych nowych? Wszystkie dziewczyny uganiają się za tym całym Lucasem! – powiedział rozzłoszczony Noah.

Ashley oparła się o jego ramię i zdmuchnęła na bok jego niesforne blond kosmyki. Od dziecka mieszkali naprzeciwko siebie i czasami zachowywali się jak rodzeństwo, które często się kłóci, ale czasami potrafi wytrzymać razem w jednym pomieszczeniu.

– Spokojnie, nie odbierze ci twoich dziewczyn.

– Jasne, to się jeszcze okaże.

– Mogę ci to zagwarantować, chłopak jest już kimś poważnie zainteresowany.

Spojrzała na mnie prowokacyjnie, co nie wróżyło niczego dobrego.

– Podsłuchałam jak dostaje mu się od Alyson za to, że łazi za Lisą jak jakiś prześladowca zamiast zagadać jak normalny człowiek.

Oczy wszystkich przy stole momentalnie skierowały się na mnie, za co z wdzięczności kopnęłam Ashley w jej kościstą nogę. Niestety po moim uderzeniu Carter podskoczył jak oparzony.

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołWhere stories live. Discover now