Chapter 13

2.3K 234 11
                                    

Thomas

Nigdy nie musiałem latać z osobą towarzyszącą, jednak sytuacja mnie do tego zmusiła. Musiałem zabrać stamtąd Lisę i to szybko. Miguel nie mógł się dowiedzieć, że to ona posiada moc zamrażania czasu. Lucas pewnie pochwaliłby moją decyzję, gdybym w późniejszych krokach zawiadomił go o miejscu pobytu jego podopiecznej, albo przynajmniej nie zamaskował jej obecności. I tak, dobrze myślicie, jako jej stróż powinien mieć świadomość, gdzie się ona znajduje, jednak do momentu, gdy nie będzie go potrzebowała, nie dowie się o tym gdzie ją ukryłem.

- Gdzie mnie zabierasz? - zapytała, ale znowu nic jej nie odpowiedziałem.

To wymagało ode mnie zbyt dużego wysiłku. Mówienie podczas unoszenia jej w powietrzu było niemalże niemożliwe. Była piękna, a teraz byliśmy oddaleni od Santosa i Lucasa, którzy chcieliby mi ją zabrać. Byłem tylko ja i ona, sami w przestworzach. Idealna sceneria, szkoda tylko, że niedługo to wszystko się skończy.

Moje skrzydła nie miały specjalnego dopalacza, jak samochody w filmie Taxi i właśnie, dlatego na miejscu byliśmy po paru godzinach. Postawiłem Lisę delikatnie na dachu budynku, w którym od teraz będzie mieszkać i uśmiechnąłem się smutno zdając sobie sprawę, że dla jej własnego bezpieczeństwa nie będę mógł tutaj przychodzić.

Złapałem ją za rękę i razem zeszliśmy po schodach na piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie mojego przyjaciela, który jako jedyny mógł mi pomóc. Lisa w jego obecności powinna być bezpieczna i nie, nie jest on Nefilim tak jak ja. Należy on do rodziny przyjaźniącej się od pokoleń z moim rodem, co prawdopodobnie wynika z pośrednich więzów krwi. Ufam mu, ale również dobrze wiem, że Adrian potrafi bardzo dobrze walczyć i niepotrzebna mu moc, żeby obronić siebie i bliskich.

Drzwi otworzyły się bezszelestnie, a w progu stanął mój przyjaciel w pomiętych ubraniach i z rozczochranymi włosami.

- Tom, mam nadzieję, że to jest naprawdę coś ważnego - przywitał mnie zaspanym głosem.

- Musisz pomóc Lisie w ukryciu się przed demonami.

Dziewczyna zesztywniała na dźwięk moich słów i wolno odwróciła się do mnie, patrząc w moje oczy z wyraźnym lękiem.

- Demonami? - powiedziała słabo i zemdlała.

Wziąłem ją na ręce i kiwając głową do Adriana, wszedłem do jego mieszkania. Wyglądało ono tak jak sobie to wyobrażałem. Wszędzie były porozrzucane jakieś rzeczy i zarówno na pierwszy jak i drugi rzut oka, nic nie miało tutaj swojego stałego miejsca. Zrzuciłem nogą opakowania po chipsach z sofy i położyłem tam Lisę, po czym wziąłem przyjaciela na stronę.

- Kim ona jest? - zapytał od razu chłopak.

- Ma wielką moc, nad którą nie potrafi panować, gdybym nie zabrał jej w porę, to demon dowiedziałby się czym ona włada, a tak tylko pomyśli, że potrafi się teleportować, jak co drugi Nefilim.

- Dobrze, ale co jest jej mocą?

Zmarszczyłem czoło i podrapałem swoją głowę. To nie było tak, że nie ufałem Adrianowi, bo w końcu właśnie powierzyłem mu coś cennego, ale nie byłem pewien wszystkich informacji, jakie wiedziałem o Lisie.

- Zamraża czas - wypaliłem w końcu.

- Niemożliwe, od wieków nikt nie potrafił tego zrobić - odparł od razu.

- Adrian, dwa razy byłem tego świadkiem.

- Zaraz, to nie działa na ciebie?

Zamyśliłem się i przypomniałem sobie wszystkie sytuacje, gdy Lisa użyła swojej mocy. Faktycznie, wszystko zastygało w bezruchu, ale mnie to pomijało.

- Może po prostu nie chciała mnie zamrozić?

- Dobrze, teraz to nieistotne, co będzie z dziewczyną? - zapytał patrząc na Lisę ze zmarszczonym czołem.

- Wymarzę jej pamięć... - zacząłem, ale Adrian od razu mi przerwał.

- Nie możesz jej tego zrobić, straci siebie - powiedział z wyrzutem.

- Tylko w taki sposób jej stróż nie wyczuje, gdzie ona jest, a przynajmniej dopóki nie będzie jej zagrażać niebezpieczeństwo.

- Czy możesz mi wytłumaczyć, od kiedy opiekunowie są źli?

- Od czasu, gdy utracili skrzydła, bo zakochali się w swojej podopiecznej.

Adrian wybuchł śmiechem i powiedział zaczepnie:

- Ty to masz zabawne życie, może następnym razem zabierzesz mnie ze sobą i zapoznasz ze znajomymi.

- Nie zrobię tego, bo zostaniesz tutaj i zaopiekujesz się Lisą - powiedziałem całkowicie poważnie.

- A język? Jesteśmy w Polsce, jak mamy udawać, że od zawsze tutaj mieszka, skoro mówi po angielsku?

- Miała dziadków pochodzących z Polski, wskutek czego płynnie mówi w tym języku.

- Dobrze, ale nadal nie jestem za wymazaniem jej pamięci.

- W takim razie tak mi przykro, że decyzja nie należy do ciebie, a teraz przepraszam, ale muszę coś zrobić.

Podszedłem do Lisy i szturchnąłem ją delikatnie. Dopiero po chwili otworzyła oczy i spojrzała na mnie zdezorientowana. Z walącym sercem dotknąłem jej policzka i wyszeptałem:

- Ufasz mi?

- Tak - odpowiedziała bez wahania.

- Dobrze, bo to, co teraz zrobię zmieni całe twoje życie.

Przyłożyłem palce do jej skroni i stopniowo zacząłem zbierać wszystkie jej wspomnienia w miejsce odległe, z którego się nie wydostaną. Zacząłem też opowiadać o jej zmyślonym życiu, wskutek czego jej mózg z moją niewielką pomocą zaczął generować nowe, fikcyjne wspomnienia. Po dwóch godzinach skończyłem, jak to żartobliwie powiedział Adrian, pranie mózgu. Lisa, a raczej Izabella spała, cicho wzdychając. Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ją delikatnie w czoło - to było pożegnanie, bo nie mogła mnie widywać, jeśli nie chciałem, żeby zaczęły wracać jej wspomnienia.

Walcząc sam ze sobą wybiegłem z mieszkania i zatrzymałem się dopiero w parku po drugiej stronie ulicy. Otarłem zbłąkaną łzę wierzchem dłoni i poszedłem przed siebie, musiałem załatwić tutaj jeszcze parę spraw.

A

Dobrze, to dziękuję za gwiazdki i komentarze, chociaż chyba niektórzy przysnęli i zapomnieli o tym opowiadaniu :(

Co myślicie o tym, że zła autorka wyrwała Lisę ze swojego świata i sprawiła, że zapomniała o swoim życiu, nie rozwiązując wcześniej wątków miłości Lucasa, Santosa, czy nawet byłego związku z Tomem.

Komentujcie :)

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz