Chapter 33

1.6K 153 17
                                    

Kiedyś, dawno temu w innym życiu, uwielbiałam podczas jazdy samochodem oglądać mijające miasta, pola, wsie. Tym razem jednak tak nie było, myślałam, że wyskoczę z siebie przez to, że ciągle nie dojechaliśmy do celu.

Thomas nie odzywał się do mnie, tylko nerwowo bębnił palcami o kierownicę, doprowadzając mnie do szału. Spojrzałam na niego i niezadowolona zmarszczyłam czoło.

– Dobrze się czujesz?

– A jak myślisz?! – uniósł się rozeźlony.

– Myślę, że powinieneś być dla mnie milszy.

– Od kiedy zrobiłaś się taka delikatna? Przecież to ty zawsze krzyczałaś i miałaś te swoje cudowne humorki.

– Nie rozumiesz. My, kobiety możemy się zachowywać irracjonalnie. Ty, nie możesz.

– Ludzka sprawiedliwość, doprawdy, nic dodać, nic ująć.

I po co mi to było? Skoro chciałam zapełnić czymś ciszę, to mogłam zgłośnić muzykę, a nie próbować porozmawiać z tym bucem.

– Lisa – mówi łagodnie po dłuższej chwili ciszy.

– Nie, nic już nie mów.

W szybie widzę jego niewyraźne odbicie. Zaciska rękę w pięść i unosi ją do góry, po czym uderza nią w brzeg kierownicy. Typowy facet, nie uspokoi się, dopóki w coś nie uderzy. Ta wszechogarniająca dawka testosteronu zaczyna mi poważnie działać na nerwy. Powinnam od dziecka wbić sobie, że lepiej otaczać się koleżankami, niż chłopakami, bo oni sprawiają same problemy.

Reszta podróży minęła nam na udawaniu, że cisza panująca między nami, wcale nie jest niezręczna. A jeśli chodzi o cel naszej podróży, to muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona. Thomas zatrzymał samochód na wysypanej kamykami drodze na środku... No właśnie, na środku czego byliśmy? Skoro dookoła widziałam pustkę, same puste pola.

– Kto robi drogę na środku niczego? – Wyrwało mi się z ust pierwsze pytanie, o jakim pomyślałam.

Tom, błyskawicznie odpowiedział:

– Ta droga prowadzi do czegoś.

– Czegoś?

– Tak.

Dlaczego wcześniej nie przyszło mi do głowy, że mógł oszaleć? Przecież tutaj nie było niczego wid... O najsłodszy, czy to było to, o czym myślałam?

Przed moimi oczami jakby znikąd wyrósł, mały domek o świecących się ścianach. Lekko zaniepokojona poszłam za Tomem prosto do niedużego budynku, który w środku wyglądał jak zamek.

– Może naoglądałam się za dużo Doctora Who, ale czy to jest jakaś zaginiona siostra Tardis?

Mój tak zwany przyjaciel, przewrócił oczami i podszedł do wielkiej, dębowej szafy.

– Tak, oglądasz za dużo telewizji – odpowiedział, ja go jednak nie słuchałam.

Stanęłam na środku pomieszczenia i rozglądając się uważnie dookoła, zapytałam:

– Gdzie są stery? Muszę poznać Kleopatrę, nazywałabym ją Cleo!

– To nie jest film...

Humor Thomasa widocznie się pogorszył, jednak się tym nie przejmowałam, bo byłam w tym niesamowitym „czymś". Nieprawdopodobne, ten domek był większy w środku. On musiał, po prostu musiał mieć moc do zwiedzania różnych galaktyk, albo chociaż do podróżowania w czasie.

– Lisa, nawet o tym nie myśl. Nie zwiedzisz Egiptu, Mezopotami, ani Olimpu, który nie istniał, ale widząc twoją wiarę w cuda, pewnie w to wierzysz...

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołOù les histoires vivent. Découvrez maintenant