Rozdział 12

3.6K 256 7
                                    

Lisa

Przerwę obiadową spędziliśmy całą grupą siedząc przy stoliku przed szkołą, pogoda była zaskakująco ładna, szczególnie, że jeszcze niedawno padał śnieg. Nie jestem fanką opinii o globalnym ociepleniu, ale to, co się dzieje w ostatnich latach jest nienormalne, dwa tygodnie zimy i od razu wiosna.

Santos usiadł obok mnie i z rozbawieniem przyglądał się kłótni Ashley i Cartera. Pewnie zastanawiacie się, o co poszło? Tak naprawdę nikt tego nie wie, chociaż dzisiaj ich powodem niecenzuralnej wymiany zdań była randka Cartera z dziewczyną, której delikatnie mówiąc, Ashley nienawidzi. Wszystko zaczęło się w przedszkolu, gdy Trina odbiła jej chłopaka, od tamtej pory moja przyjaciółka ma na nią alergię.

Carter miał już najwyraźniej dosyć jej niedorzecznych uwag, bo wstał i naburmuszony poszedł w stronę szkoły, Ashely jednak mu nie odpuściła i pobiegła za nim, wołając:

– Carter Winston, masz się natychmiast zatrzymać!

– To byłoby na tyle, jeśli chodzi o pokojowe nastawienie naszych znajomych – mruknął pod nosem Aleks.

Uśmiechnęłam się i pocieszająco dotknęłam jego dłoni, to nie pierwszy raz, kiedy musieliśmy znosić kłótnię tamtej dwójki i chociaż wszyscy inni się do tego przyzwyczaili, to Aleks nadal bardzo to przeżywał. Nie mógł znieść złej energii, cokolwiek to znaczy.

– Przejdzie im do jutra.

– Wiem – odpowiedział uśmiechając się do mnie przyjaźnie.

– A teraz mów, co ci siedzi na sercu. Od rana widzę, że chcesz mi coś powiedzieć.

– Masz rację. – Śmieje się i spogląda na wchodzących do budynku uczniów. Na pewno nie mam przywidzeń, on unika patrzenia na mnie.

Chwytam go za podbródek i przekręcam jego głowę tak, że znowu widzę jego oczy.

– Ktoś mi się spodobał.

Santos od razu się ożywił i odrzucając na bok serwetkę, przysunął się bliżej nas i konspiracyjnym głosem, zapytał:

– Która to, znamy ją? Może to jakaś dziewczyna z zajęć muzycznych, bo jeśli dobrze pamiętam spędzasz cały swój wolny czas w sali do muzyki. Mam rację, prawda? Wiem, że mam rację, bez powodu tam nie siedzisz.

Aleks przewraca oczami i jednym krótkim zdaniem zaprzecza podejrzeniom chłopaka.

– Mylisz się.

– W takim razie, o kim mówisz? – pytam zaintrygowana.

– Alyson – mówi, a Santos spada z krzesła.

Patrzę na jego niezgrabnie wygięte ciało i zaczynam się śmiać. Nie panuję nad tym, ten widok po prostu jest komiczny. Brunet szybko wstaje z ziemi jakby nic się nie stało, ale Aleks najwyraźniej wziął to zachowanie do siebie, bo obrażonym tonem, mówi:

– Jeżeli to miało być zabawne, to ci się nie udało. Mógłbym się z nią przecież spotykać.

– Tak, nie mówię, że nie – Santos tłumaczy się szybko – nie przewróciłem się specjalnie, po prostu się zdziwiłem. Nie wiem czy zauważyłeś, chociaż pewnie tak skoro ci się podoba, ale ona i Lucas są inni niż my. Nie ufam im.

– Nie słuchaj tego zgreda, tylko zaproś ją na randkę zanim ktoś cię ubiegnie, jestem pewna, że się zgodzi. Jest naprawdę miła.

– Też tak myślę – powiedział Aleks, wymawiając ostatnie słowo bardzo wolno.

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołWhere stories live. Discover now