Miałam w planach wyjazd dopiero po egzaminach, jednak plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. W piątkowy poranek wszystko wyglądało zwyczajnie, nic nie zwiastowało nadchodzącej klęski. Przyjazd Miguela, ojca Santosa, był dla nas niespodzianką, pomimo, że wszyscy spodziewaliśmy się, że w końcu do tego dojdzie. W południe pod szkołę zajechały czarne SUV-y z przyciemnianymi szybami. Musiałam bardzo się natrudzić, żeby utrzymać Anabelle z daleka od tego całego zamieszania. Robiłam to, co kiedyś zaplanowaliśmy z Santosem, bo pomimo chłodu, jaki pojawił się w naszych relacjach, nadal mi na nim zależało.
- Wiesz o tym, że moja ciotka próbuje zabić cię wzrokiem? - szepcze do mnie Santos.
Siedzimy razem w ławce na zajęciach Anabelle. Wydaje się rozkojarzona i nieco spięta, ale w przeciwieństwie do Santosa, nie sądzę, żeby to była moja wina. Dzisiaj rano widziałam jak rozmawiała przejęta z Alyson i Lucasem, nie wyglądali na zadowolonych. Może to nie było nic wielkiego, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta trójka coś knuje.
- Czuję, że coś się dzieje, nawet idiota zauważyłby eskortę twojego ojca.
- Mówiłem ci już, że nie było go tam.
- Ale przyjedzie.
- Tak.
- No właśnie, ona nie jest głupia, musiała się tego spodziewać.
- Powiedzmy - wymamrotał.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego uważnie. Unikał mojego wzroku, co krótko mówiąc nie wróżyło niczego dobrego.
- Ukrywasz coś przede mną - stwierdziłam.
- To nie tak...
Podniosłam do góry rękę i pokręciłam głową.
- Spokojnie, to nic nowego, że wszyscy mnie okłamują. Thomas też się do tego przyznał.
- Co ci powiedział?
Przyjrzałam mu się uważnie, ale nie potrafiłam zinterpretować jego wyrazu twarzy. Wyglądał na... Złego? Nie byłam tego pewna.
- Nic konkretnego poza tym, że są rzeczy, o których ktoś zabronił mu mówić.
Po moich słowach zadzwonił dzwonek, więc wstałam zza biurka i wyszłam na korytarz. To było męczące, te wszystkie sekrety i tajemnice, mogliby mi w końcu zaufać. Zbiegłam na parter i na schodach wpadłam na wysokiego mężczyznę w garniturze z idealnie ułożonymi włosami.
Upuściłam wszystkie zeszyty, więc schyliłam się i zaczęłam je pośpiesznie zbierać. Mężczyzna zrobił to samo, ale nie byłam z tego zadowolona, nie chciałam jego pomocy. Nie wiedziałam, czemu ale czułam niepokój. Chciałam jak najszybciej uciec stamtąd, ale nie mogłam, bo nieznajomy trzymał w rękach moje książki i cierpliwie czekał aż na niego spojrzę.
Zrobiłam to i ujrzałam przed sobą przerażająco czarne oczy, które przenikliwie się we mnie wpatrywały. Przechylił na bok głowę i uśmiechnął się zuchwale.
- Kim jesteś dziecino?
Zamarłam, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Bałam się. Wokół mnie było mnóstwo uczniów, a ja z niewiadomego powodu bałam się tego mężczyzny.
- Ojcze - usłyszałam za sobą głos Santosa.
A więc to był ten jego przerażający ojciec, którego Anabelle, powinna unikać. Zadziwiające, ale ja też miałam taką ochotę. Odwróciłam się w stronę Santosa, a on bez uśmiechu skinął głową i powiedział:
- Powiedz Lucasowi, że sam będzie musiał dzisiaj przedstawić prezentację, bo mam gościa.
Nie potrzebowałam większej zachęty, bo od razu wyrwałam książki z rąk Miguela i pobiegłam w stronę jadalni. Lucas stał właśnie razem z Alyson w kolejce, gdy podbiegłam do nich i nie panując nad sobą, rzuciłam się mu w ramiona. Nie należał do moich przyjaciół, ale ojciec Santosa naprawdę mnie przeraził, należał do osób, przy których strach oddychać.
Lucas objął mnie czule i przyciągnął do siebie.
- Lisa?
- Santos kazał mi po ciebie przyjść. Na schodach wpadłam na jego ojca i...
Nie zdążyłam dokończyć zdania, a Lucas już twardo powiedział:
- Wezwij Airlasa, niech zabierze stąd Lisę, potem pójdź po Anabelle i dopilnuj, żeby nie zrobiła nic głupiego, ja zajmę się Miguelem.
Airlas, to było nazwisko Thomasa, co mogło oznaczać tylko jedno...
- Dobrze - odpowiedziała Alyson i od razu się oddaliła.
Odsunęłam się od Lucasa i spojrzałam na niego niepewnie.
- Kim ty jesteś?
Podszedł do mnie i chciał mnie złapać za rękę, ale uskoczyłam do tyłu i krzyknęłam do niego:
- Nie dotykaj mnie!
- Lisa, nic nie rozumiesz.
- Dlatego, że nikt nie raczy mi niczego wytłumaczyć!
- Ach, źle o tym myślisz.
Nagle wszystko ułożyło mi się w głowie.
- Zachowanie Santosa i Thomasa, to twoja wina, to ty zabroniłeś im zdradzić mi prawdę!
- To nie moja wina - warknął zirytowany. - Alyson, zabierz ją w końcu do Airlasa, nie możemy zmarnować w tej stołówce całego dnia - zwrócił się do dziewczyny, która zdążyła już do nas wrócić.
Co takiego? Przyjrzałam się jeszcze raz Lucasowi, zawsze wydawał mi się idealnym połączeniem piękna, spokoju, opanowania i skrytej mądrości, ale dopiero teraz dostrzegłam niebezpieczne iskierki w jego oczach, które towarzyszyły jego wyzutym z emocji słowom. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że taki miły chłopak zachowuje się jak rasowy dyktator.
- Nie! - powiedziałam, gdy chłopak zaczął podążać w stronę wyjścia.
Odwrócił się i spojrzał na mnie bez wyrazu, tylko jego zaciśnięte w pięści dłonie, świadczyły o zdenerwowaniu, jednak nie chciałam się dłużej nad tym zastanawiać. Alyson złapała mnie za rękę i pociągnęła do tyłu, jednak ciągle miałam głowę uniesioną do góry. Może i czasami ulegam zbyt wielu osobom, ale jeżeli jeszcze raz ktoś zatai przede mną prawdę, to się wścieknę i dojdzie do rękoczynów.
- Gadaj.
- Lisa, naprawdę, lepiej będzie jak pójdziemy - powiedziała nerwowo Alyson.
- Nie, ma mi zaraz wszystko wyjaśnić.
- Idę, zanim Miguel pozabija wszystkich znajomych twojego ukochanego Santosa - powiedział z prześmiewczą nutą w głosie.
Lucas pobiegł do wyjścia z sali, nie dając mi szansy na kontratak.
Czyżbym była aż tak samolubna, żeby nie brać pod uwagę dobra przyjaciela? Muszę mu jakoś pomóc...
- Chodź musimy stąd wyjść - odezwała się Alyson, która nagle z nietypową jak na nią brutalnością, pociągnęła mnie w stronę awaryjnego wyjścia ze stołówki, gdzie już czekał na nas Thomas.
Nim się obejrzałam, Alyson wepchnęła mnie w ramiona przyjaciela i uciekła na poszukiwania Anabelle.
- Co się dzieje? - szepnął prosto do mojego ucha, Thomas.
Sama chciałabym to wiedzieć i o dziwo na pierwszym miejscu mojej listy dziwnych zjawisk, nie znajduje się błyskawiczne pojawienie się tutaj mojego narzuconego przez Lucasa, opiekuna.
- Ufasz mi? - zapytałam.
- Oczywiście - odpowiedział błyskawicznie.
- W takim razie pomożesz mi złamać parę zasad.
A
Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥
CZYTASZ
Kroniki Nefilim: Zakochany anioł
FantasyJak się zachowasz, gdy pewnego dnia spotkasz swojego anioła stróża, pokochasz go czy znienawidzisz? Anioły naprawdę istnieją, ale czy są takie jak nam się wcześniej wydawało? Czy nimi też może zawładnąć szaleństwo, gdy za bardzo zbliżą się do ludzi...