Rozdział 3

6.3K 391 25
                                    

Lisa

Późnym popołudniem siedziałam z Ashley na trybunach i jedząc musli prosto z opakowania, oglądałyśmy trening chłopaków. W skrócie podsumowując przebieg meczu, ciągle biegali za piłką, co jakiś czas przerywając po to żeby kłócić się o strzelonego gola.

– Myślisz, że kiedyś im się to nudzi? – zapytała wyraźnie znudzona Ashley.

Odwróciłam głowę i spojrzałam na przyjaciółkę, która pochylała się nad swoim telefonem. Ciemne włosy z delikatnym sombre miała jak zwykle idealnie wyprostowane, podobnie było z paznokciami, które zawsze wyglądały idealnie dzięki częstym wizytom u kosmetyczki.

– Obawiam się, że mogliby to robić całymi dniami, a i tak nie mieliby tego dosyć.

Ashley podniosła głowę i skrzywiła się patrząc na boisko. Ze sportem miała tylko tyle wspólnego, że umawiała się z zawodnikami, a przynajmniej tak było w zeszłym roku, bo teraz zachowywała się tak jakby postawiła na celibat.

– Dlaczego Aleks nie ma dziewczyny?

Spojrzałam na nią zdziwiona, nigdy nie poruszałyśmy tego tematu, ale rzeczywiście Aleks trzymał się na uboczu w tej dziedzinie życia towarzyskiego. To nie było też tak, że nie podobał się dziewczynom, bo przecież należał do reprezentacji szkoły, był nie tylko sportowcem, ale też muzykiem, a to działało na wiele dziewczyn.

– Sama nie wiem. – Wzruszyłam ramionami i oparłam się o krzesło, uważnie szukając na boisku swojego przyjaciela.

– Nasza paczka ma pecha odkąd nie ma tutaj Thomasa, wszyscy są samotni i zgorzkniali – wycedziła wściekła przez zęby.

Opuściłam głowę i zamknęłam oczy, nie chciałam o tym myśleć. Thomas odszedł i to przeze mnie. Nie miałam nawet okazji z nim porozmawiać o tym wszystkim, co się stało.

– Przepraszam – odezwała się Ashley. – Nic nie poradzę na to, że jestem na niego wściekła, nie mogę uwierzyć, że wyjechał bez pożegnania. Cierpiałaś przez niego.

– Nic mi nie jest – powiedziałam szybko, chcąc zakończyć temat. Z ulgą zauważyłam, że chłopcy rozeszli się do szatni. – Chodźmy, w końcu skończyli grać.

Razem z Ashley zeszłyśmy z trybun i wyszłyśmy na parking, gdzie chwilę czekałyśmy przed samochodem Aleksa. Dzisiaj mieliśmy w planach oglądanie całą paczką filmów w jego domu, brakowało tylko Cartera, który zapadł się pod ziemię.

– Co słychać dziewczyny, podobał wam się mecz? – przywitał nas radośnie przyjaciel Aleksa.

– Ridge! – podbiegłam do chłopaka i go przytuliłam.

Znałam go długo, podobnie jak większość ludzi z drużyny. Często się widywaliśmy, ponieważ swego czasu chodziłam wszędzie razem z Aleksem. Ridge nie był podobny do mojego przyjaciela, bo miał rude włosy i był bardziej napakowany, co zawsze odczuwałam, gdy brało mu się na wygłupy i podrzucał mnie tak jakbym była piórkiem. Nienawidziłam takich zabaw.

Chłopak przyciągnął mnie do siebie i w międzyczasie skinął Ashley na przywitanie.

– Koniec tych czułości. – Aleks wszedł między nas i delikatnie uderzył pięścią w klatę przyjaciela, na co tamten się roześmiał.

– Nie możesz mieć naszej kruszynki tylko dla siebie. Pamiętaj, że jest to honorowa siostra nas wszystkich.

– Naprawdę Ridge, skąd ty bierzesz jeszcze siłę na wymyślanie takich rzeczy?

– Nic nie wymyślam, a tak swoją drogą, to trening nie był zły, bo to ty wyszedłeś z formy.

– Jasne – odparł naburmuszony Aleks i bez słowa wsiadł za kierownicę swojej Mazdy.

– Co mu jest? – zapytałam szeptem kolegi, ale on tylko wzruszył ramionami.

Przytuliłam się na pożegnanie do Ridge i usiadłam obok Ashley. Żadna z nas nie zaryzykowała i nie usiadła obok wkurzonego bruneta, który wyładował swoją złość jazdą niezgodną z przepisami.

Ashley pochyliła się w moją stronę i cicho zapytała:

– Myślisz, że to coś poważnego?

– Może dostał okres? – zapytałam i obie wybuchłyśmy śmiechem.

Samochód gwałtownie zahamował przed niedawno wybudowanym blokiem. Zdzwione spojrzałyśmy na siebie wymieniając niemo swoje obawy. Aleks ani nikt, kogo znałyśmy tutaj nie mieszkał.

Aleks

Byłem wściekły, od kiedy po treningu zaczepiła mnie Trina i potrzepując zalotnie rzęsami zaczęła sączyć swój jad. Widząc mój brak zainteresowania jej osobą zaczęła mówić o Lisie, co mnie tylko podminowało. Musiałem sprawdzić, czy to, co mówiła było prawdą.

Uderzałem w drzwi raz po raz, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Mógłby otworzyć za pierwszym razem, a nie czekać nie wiadomo na co. Dopiero po pięciu minutach usłyszałem jak zamek się przekręca, drzwi się otwierają, a moim oczom ukazuje się brunet z przewiązanym na biodrach ręcznikiem. Nie wytrzymałem ciśnienia i na dzień dobry uderzyłem go pięścią w twarz.

Santos cofnął się od siły uderzenia, ale po chwili doszedł do siebie i otwierając szerzej drzwi, powiedział:

– Wejdź i z łaski swojej nie wal mnie już więcej po mordzie.

– Zaraz muszę wracać, bo dziewczyny czekają na mnie w samochodzie.

Chłopak zamrugał oczami i poprowadził mnie do pokoju, z którego wyszedł na chwilę po to, żeby nałożyć spodnie. Rozejrzałem się szybko i stwierdziłem, że jego mieszkanie jest idealnie bezosobowe, oprócz porozrzucanych ciuchów, telewizora, kanapy i szaf, nic tutaj nie ma.

Czekałem na niego niecierpliwie, a kiedy już się pojawił, oparł się niedbale o ścianę i mierząc mnie uważnie wzrokiem, zapytał:

– Czy mogę wiedzieć, za co mi się dostało?

– To prawda, że założyłeś się o to, że w ciągu miesiąca prześpisz się z Lisą?

– Najpierw bijesz, a potem się pytasz?

– Odpowiedz – powiedziałem ostrzej niż zamierzałem.

– Nigdy nie założyłbym się o coś takiego i nie chodzi tylko o Lisę, może i jestem dupkiem, ale nie ranię dziewczyn dla zabawy.

– To dobrze – westchnąłem czując ulgę.

Lisa była dla mnie jak siostra, nie chciałem, żeby znowu cierpiała, a gdy tylko usłyszałem słowa Triny poczułem taką złość, że nic do mnie nie dochodziło. Tak naprawdę jednak byłem zły na siebie, bo ostatnim razem nie udało mi się zapobiec temu, co się stało. Ufałem, że Thomas będzie dla niej dobry, a jednak złamał jej serce. A ja głupi nawet nie zauważyłem, że coś między nimi jest nie tak.

A

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołWhere stories live. Discover now