Rozdział 13

3.3K 261 9
                                    


Od dwóch godzin jechałam nieprzerwanie samochodem z wyjątkowo małomównym Thomasem za kierownicą. Oparłam buty o schowek i ignorując wymowne spojrzenia kierowcy, zaczęłam podśpiewywać pod nosem, przyglądając się przy tym moim cudnym, nowym botkom.

– Długo jeszcze? – jęknęłam, gdy nie udało mi się go wyprowadzić z równowagi swoim zachowaniem.

– Poczekaj, a się przekonasz – powiedział zaciskając nerwowo dłonie na kierownicy.

– Tom, nie zachowuj się w ten sposób! Nie wiem, kim jest twój szef, ale nie podoba mi się wizja ciebie w roli mojej niańki, nie mam pięciu lat.

– Chyba nie muszę ci tłumaczyć, co potrafisz zrobić – powiedział, a ja zapadłam się głębiej w fotel. Miał rację, dobrze wiedziałam do czego jestem zdolna. Szkoda tylko, że od czasu tamtego incydentu nie rozpracowałam jak to powtórzyć.

– Gdzie byłeś przez cały ten czas? – zapytałam chcąc zmienić temat.

– Zaraz zobaczysz.

Skręcił w prawo na ledwo widoczną, polna drogę, która jak się okazało, prowadziła do niedużego, drewnianego domku. Zatrzymał samochód na podjeździe, a ja od razu z niego wyskoczyłam i zaczęłam rozciągać moje zbolałe ciało. Nie wiedzieć kiedy przy moim boku pojawił się Tom, który z wielkim uśmiechem na twarzy, wziął mnie za rękę i pociągnął na drewniany pomost ukryty za drzewami. Ledwo doszliśmy do jego końca, a mi już opadła szczeka, przed nami zobaczyłam błyszczącą w promieniach słońca, wodę.

Poczułam jak moje ramiona opatula coś ciepłego, więc spojrzałam do góry i uśmiechnęłam się do Toma, który założył mi swoją bluzę.

– Tutaj jest chłodno, nie chcę żebyś się przeziębiła – powiedział, wzruszając ramionami.

– Dziękuję.

– Z tym całym Santosem, to na poważnie? – zapytał chowając ręce w kieszeniach i przyglądając się tafli wody.

Westchnęłam i przewróciłam znacząco oczami, pomimo, że nie mógł tego zobaczyć.

– Krótko go znam, ale lubię z nim spędzać czas.

– A Lucas?

– Co z nim? – Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc do czego zmierza.

– Nie podoba ci się?

Zamyśliłam się na chwile, przywołując w pamięci wspomnienie chłopaka, który był nieziemsko przystojny.

– Czasami spędza z nami czas, ale nic o nim nie wiem.

– A o Santosie coś wiesz? – prychnął.

– Wiesz co? Zapomniałam już jak bardzo bywasz irytujący.

– Zawsze do usług, Less.

Po południu siedziałam na tarasie owinięta w koc i piłam gorącą herbatę. Naprawdę nie wiedziałam, co się dzieje, a widząc zawzięta minę Thomasa, nawet nie chciałam próbować drążyć tematu. Nie przypuszczałam, że kłamstwo o wspólnym wyjeździe na obóz talentów od razu wszystkich przekona. To śmieszne, nie byłam wybitnie utalentowana, ja tylko biegałam, a Tom był zwykłym sportowcem i co, nagle taki wyjazd? Ludzie bywają naprawdę naiwni.

– O nic nie pytasz – stwierdził zaintrygowany.

Stał w drzwiach i trzymał się rękami framugi. Wyglądał seksownie, jego mięsnie wyraźnie odznaczały się spod materiału koszulki, był niesamowity, jak zawsze. Zamrugałam, powracając do rzeczywistości i spojrzałam mu w oczy.

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołWhere stories live. Discover now