Chapter 42

1.7K 106 33
                                    

Ból w końcu minął, a ja znowu zrobiłam się samodzielna. Nie potrzebowałam do pomocy Lucasa, chociaż nadal był blisko. Dbał o mnie i troszczył się o moje zdrowie, czego nie dało się niezauważyć. To nie zmieniało jednak faktu, że zaczynałam się nudzić. Nie miałam dostępu do telefonów, tabletów, ani nawet komputerów, bo na czas pobytu u niego obowiązywał mnie zakaz kontaktu ze światem zewnętrznym. Zostało mi tylko czytanie książek i okazyjne oglądanie telewizji. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia, gdy Lucas wrócił do mieszkania obładowany zakupami, zastał mnie czekającą w przedpokoju i wpatrującą się w niego z widocznym wyczekiwaniem.

– Co się stało?

– Nocami wymykasz się na polowania, prawda? – powiedziałam, mając na myśli poszukiwanie demonicznych Nefilim.

Westchnął i nerwowo przeczesał palcami swoje złote włosy.

– Masz rację, ale to jest mój obowiązek.

– Zabierz mnie ze sobą – zażądałam, a on po dłuższym przekonywaniu, zgodził się.

Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z polowaniem. Nigdy nie przyznałam się do tego na głos, ale spodobało mi się to. Wychodziliśmy pod osłoną nocy i przenosiliśmy się w miejsca, gdzie zauważono demoniczną aktywność. Bardzo często zamiast używać swoich mocy, walczyliśmy przy pomocy sztyletów, które okazały się bardzo skuteczną bronią, głównie dzięki temu, że zostały naznaczone przez jednego z archaniołów, Michała.

Tego dnia także wyszliśmy po zmroku i podążaliśmy w stronę zaniedbanej części miasta. Z pewnych względów czułam niepokój, jednak postanowiłam to ukryć przed Lucasem. Starałam się nie wyglądać podejrzanie, więc dyskretnie rozglądałam się dookoła, ciesząc się, że znowu jestem w Europie.

– To tam – powiedział wskazując rozwidlenie drogi.

Skinęłam głową i poszłam za nim wzdłuż małej uliczki, na której było ciemno, ponieważ jedyne działające latarnie, co chwilę gasły. Nie podobała mi się ta okolica, ale demony już takie były, lubiły mrok i najwyraźniej wilgoć, bo gdzie się nie udaliśmy, tam musiała się ona znajdować.

W końcu stanęliśmy przed kamienicą numer 622, to był adres podany przez naszego informatora. Lucas jak zwykle poszedł pierwszy, krocząc dumnie po drewnianych schodach w budynku pamiętającym czasy przedwojenne, to właśnie wtedy poczułam przerażający ból. Zwolniłam tempo, a po chwili schowałam się w małym pomieszczeniu, należącym do dozorcy.

– Alyson – warknęłam i wbiłam sobie paznokcie w ręce, gdy nadeszła kolejna fala bólu.

Anielica zjawiła się chwilę po moim wezwaniu, razem ze zdezorientowanym Thomasem, który o niczym nie wiedział. Nie mógł wiedzieć, bo to była tajemnica, moja i Alyson, którą ukrywałyśmy przed wszystkimi od kilku miesięcy.

– Lisa? – zapytał i wtedy jego wzrok padł na mój brzuch. Ten sam, który przez ostatnie miesiące rósł powoli, co jednak było dostrzegalne tylko dla mnie. – Co jest grane?! – Odwrócił się szybko w stronę brunetki, która była zajęta czyszczeniem schowka.

– Naprawdę Thomas? Mam cię teraz uczyć biologii?

Z przerażeniem obserwowałam jak z twarzy Thomasa odpłynęły wszystkie kolory, gdy zrozumiał, co się tutaj dzieje. W najmniejszym stopniu nie był przygotowany na to, co miało nadejść. Nie mieliśmy jednak czasu na wyjaśnienia, więc kopnęłam go w kostkę i wycedziłam przez zęby słowa, które w zamyśle miały mu dodać odwagi.

– Bądź mężczyzną! To nie ty musisz przepchnąć na ten świat człowieka wielkości sporego arbuza!

Zbladł. Zbladł i gdyby nie cios w policzek, wymierzony przez Alyson, to pewnie jeszcze by mi tutaj zemdlał. Tak, to byłoby w jego stylu, stracić przytomność, gdy wszyscy go potrzebują. Cholerni faceci.

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołWhere stories live. Discover now