70. To nie jest wykluczone

459 42 6
                                    

Uwaga! Treści 18+
Czytasz na własne ryzyko!

*Maks*

Otworzyłem powoli oczy, przez co na chwilę lekko oślepłem. Blask sztucznego światła, jakie znajdowało się w pomieszczeniu, w którym byłem naprawdę nie pomogło na moje samopoczucie. Gdy udało mi się przyzwyczaić wzrok do jasności, zacząłem lokalizować swoje położenie. W pomieszczeniu znajdowało się mnóstwo różnego rodzaju białych mebli, a także srebrnych stojaków i nie tylko. Ściany miały przyjemny szary odcień, a po drugiej stronie pokoju znajdowało się drugie łóżko, na srebrnych nóżkach z kółkami i o jasnozielonym nakryciu. Ostrożnie podniosłem się na łokciach do pozycji siedzącej i dopiero teraz zauważyłem, że jestem podpięty do kroplówki. A tak właściwie, to co ja tu robię? Odczuwam lekki ból głowy, ale wystarczający bym nie mógł pozbierać myśli. Jestem ubrany w jakąś jasnoniebieską pidżamę za kolano, a tym co najbardziej mnie zszokowało, to to iż nie mam na sobie żadnej bielizny. To normalne, żeby pacjenci w szpitalu nosili tylko i wyłącznie te przewiewne pidżamy? Jakoś mi się to nie wydaje. Złapałem się za głową ręką, do której była przyczepiona plastikowa rurka od kroplówki. Co mogło się wydarzyć, że znalazłem się aż w szpitalu? Ostatnie co pojawia mi się gdzieś z tyłu głowy to to, że była ta impreza na obozie. Pamiętam jak tańczyłem z Alice. I nic więcej. Pewnie wtedy się coś wydarzyło. Ciekawe jaki jest dziś dzień. Spoglądając na zegarek, który wisiał nad jedynymi drzwiami z szybą, wskazywał godzinę jedenastą. Powinien kogoś zawołać, czy coś? Sam nie wiem. Nawet nie wiem co mi jest. Po chwili usłyszałem na korytarzu czyjeś kroki, a kilka sekund później do pomieszczenia weszła średniego wzrostu blondynka w okularach i z lekkim makijażem.

- O, widzę że się już obudziłeś. - Powiedziała z uśmiechem na ustach. Podeszła do mojego łóżka, odkładając na szafkę przy nim jakiś notes i zaczęła coś sprawdzać przy kroplówce.

- Dosłownie chwilę temu. - Powiedziałem. - Jak długo tutaj jestem?

- Jeden dzień. - Usłyszałem w odpowiedzi. - Byłeś pod wpływem mocnych środków odurzających, przez które straciłeś przytomność.

- Chodzi o narkotyki? - Spytałem zaskoczony. - Nigdy w życiu ich nie brałem.

- Cóż, nie mam pojęcia jak Ci na to odpowiedzieć. - Odparła kobieta. Odpieła dwa guziczki na mojej klatce piersiowej i po chwili ją odkryła. Zaczęła mnie po niej dotykać, a następnie badać stetoskopem. Muszę przyznać, że mi stanął, gdy kobieta mnie dotykała. Była ładna i na dodatek całkiem młoda. Przynajmniej z wyglądu. Bałem się, żeby nie zobaczyła mojej erekcji. Dlaczego do cholery nie mam na sobie bokserek!! - Za godzinę powinien przyjechać do Ciebie opiekun z obozu. Będzie z Tobą rozmawiał.

- Dobrze. - Odparłem, nawet nie spoglądając na kobietę. Moja uwaga była teraz skupiona na dłoni, którą starałem się zasłonić ciągle powiększające się ciało jamiste mojego penisa.

Czasami uważam, że to niesprawiedliwe gdy dziewczyny mogą zauważyć kiedy my faceci jesteśmy od razu podnieceni, a u nich jest to bardzo trudne do wywnioskowania. Mimo wszystko cieszę się z mojego przyjaciela.

- Raczej wszystko z Tobą w porządku. - Ponownie usłyszałem pogodny głos pani doktor. - Oddech w normie, prawidłowy puls. Wieczorem odłączymy kroplówkę, a być może już jutro zostaniesz wypisany.

- Miło mi to słyszeć. - Powiedziałem i Uśmiechnąłem się do kobiety, która po chwili wyszła z pomieszczenia.

Wziąłem rękę z mojego penisa, przez co ten lekko podskoczył do góry. Gdyby pan Arthur mnie teraz zobaczył. Jakim cudem podnieciła mnie byle młoda doktor? To jest wręcz przerażające. Siedziałem tak przez dłuższą chwilę, a mimo to mój ptak ciągle nie opadał. Podobno jeden z opiekunów przyjedzie o dwunastej, a jest już praktycznie w pół do. Powinienem sobie z ulżyć? To jest jednak szpital, a myśl z przyłapaniem przez jakąś pielęgniarkę, która w każdej chwili może wejść do pomieszczenia, jeszcze bardziej mnie podnieca. Dopiero co się wynudziłem i już myślę o waleniu konia. Tak. Jestem normalny. Nie oceniajcie mnie. Jestem tylko facetem. Odsunąłem pidżamę i zobaczyłem moją sterczącą pałę. Co tu dużo mówić? Zacząłem działać. Moje ruchy były energiczne, a oddźwięk szpilek tuż za drzwiami coraz bardziej mnie napalał. Wkrótce wystrzeliłem, brudząc tym samym swoje ubranie. Przez chwilę o tym nie myślałem i rozkoszowałem się tym przyjemnym uczuciem. Nagle usłyszałem czyjś męski głos, który brzmiał jakoś znajomo. Spojrzałem na zegarek, wskazujący dziesięć minut po dwunastej. To pewnie pan Arthur, a ja jestem w takim stanie. Zacząłem rozglądać się dookoła i zauważyłem jakąś pidżamę na szafce, obok drugiego łóżka. Ostrożnie wstałem i razem z podpiętą kroplówką podjechałem w tamto miejsce. To i tak było niepotrzebne, ponieważ musiałem tak czy siak odpiąć rurkę, aby założyć strój. Zrobiłem to w sekundzie i w chwili, gdy drzwi się otworzyły, usiadłem na łóżku. Niestety nie zdąrzyłem podpiąć kroplówki spowrotem.

- Witaj Maks. - Powiedział Mężczyzna z szerokim uśmiechem, wchodząc do pomieszczenia.

- Dzień dobry. - Odpowiedziałem. Mężczyzna zdziwił się z widoku jako zastał. A mianowicie mnie, próbującego spowrotem podpiąć kroplówkę. - Niechcący mocniej szarpnąłem i się odczepiła. - Powiedziałem, próbując wyjść jakoś z tej całej sytuacji.

- Daj pomogę Ci. - Mężczyzna podszedł i przypiął mnie spowrotem, a następnie usiadła na stołku, obok łóżka.

Ja za to znowu położyłem się na łóżku, starając się zakryć mojego penisa tak, aby nie wzbudzał podejrzeń.

- Dobrze, a więc.. - Po chwili mężczyzna zaczął mówić. - pamiętasz co się wydarzyło na imprezie? - Zdziwiło mnie jego pytanie. Skąd on o niej wiedział? Czy ktoś się wygadał? A może to moja wina? Nie na pewno nie.

- Szczerze powiedziawszy pamiętam tylko, że wstałem rano na śniadanie i poszedłem na stołówkę. - Odparłem. - Potem mam już tylko ciemną plamę.

- Nic dziwnego, że niczego nie pamiętasz. - Spojrzałem z zaskoczeniem na mężczyznę, który wyjął z kieszeni jakąś maleńką butelkę. - To jest Florinax, czyli bardzo ostry środek odurzający. W twojej krwi znaleziono bardzo dużą ilość tego płynu. Na szczęście twój układ odpornościowy działa bardzo dobrze i po podaniu leków, twój organizm pozbył się tej substancji. - Em.. powiem tak. No nie wiem co mam o tym myśleć. - Czy zażyłeś ten, nie bójmy się tego powiedzieć narkotyk? - Aż zakrztusiłem się powietrzem. Ja i narkotyki? Nigdy w życiu.

- Panie Bloowkins, nigdy w życiu nie tknął bym narkotyków. - Odparłem, kładąc sobie lewą rękę na piersi.

- Moim zdaniem to też nie jest do Ciebie podobne. - Odparł mężczyzna. - Znam Cię dosyć długo, ale niestety na tej butelce znaleziono Twoje odciski palców. Twoje i nikogo innego. Możesz mi to wytłumaczyć?

- Powiem panu, że jestem totalnie skołowany. - Powiedziałem zgodnie z prawdą, spoglądając na mężczyznę. - Zaczynam mieć jakieś prześwity, ale szczerze nie mam pojęcia czy to wziąłem. Wydaje mi się, że nie ponieważ to nie leży w mojej naturze, może ktoś mi to zaaplikował?

- To nie jest wykluczone. - Usłyszałem. Po chwili starszy strażnik wyciągnął z kieszeni niewielką jasnozieloną strzykawkę. - Znaleźliśmy również to. Tutaj z kolei nie ma twojego DNA na obudowie, za to była na igle. Mamy czyjeś odciski, ale nie chcemy wzbudzać niepotrzebnej paniki. Dobrze by było, gdybyś przypomniał sobie, przez kogo znajdujesz się właśnie w tym miejscu. - Mężczyzna schował wszystko spowrotem do reklamówki, a następnie włożył do kieszeni.

- Cóż.. postaram się. - Odparłem, masując się po czole.

- Jutro po Ciebie przyjadę i zabiorę Cię spowrotem. - Powiedział opiekun wstając. - Odpocznij i pomyśl nad tym. Może masz jakichś wrogów, którzy dopuściliby się takich czynów. Masz moje słowo, że ten ktoś lub grupa ktośów zostanie ukarana.

- Dobrze. - Powiedziałem. - Do zobaczenia jutro.

Mężczyzna kiwnął na mnie głową, a następnie wyszedł z pomieszczenia. Przede mną bardzo trudne zadanie. Jak mam przypomnieć sobie coś, co doprowadziło do utraty mojej pamięci?

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz