109. Znowu pakujecie się w kłopoty.

231 34 3
                                    


*Emma*

- To była Kate. - Powiedziałam, sięgając po talerz z zupą.

- Jesteś absolutnie pewna? - Spytała brunetka. - I dlaczego jesteś taka spokojna?

- Ponieważ wiem jak go odzyskać i wkopać przy tym Kate. - Odparłam spokojnie, spoglądając na moją współlokatorkę.

- Ale, że Kate? - Dziewczyna usiadła obok mnie i również wzięła talerz bliżej siebie. - Co takiego jej zrobiłaś?

- Nie mam pojęcia. - Powiedziała. - Ale wczoraj się sprzedała. - Dodałam.

- W jakim sensie? - Padło pytanie z ust mojej przyjaciółki.

- Skłamała. - Odparłam. - Skłamała odnośnie powrotu Violett. A zresztą pomyśl. - Wzięłam do ręki łyżeczkę. - Tylko ona mogła się wtedy do nas włamać. Mieszkała z nami przez jakiś czas. Wiedziała gdzie trzymamy klucze. Wzięła jeden i później podłożyła nam narkotyki i kamerę. - Brunetka jedząca obiad patrzyła na mnie zszokowana.

- W takim razie jakim cudem nie wpadłyśmy na to wcześniej?

- Dobre pytanie. - Powiedziałam. - Wydaje mi się, że poprostu dobrze odegrała swoją rolę. Zastanawiam się jednak, czy od samego początku była kimś w rodzaju szpiega. Nie wydaje mi się, żeby spędziła noc na zimnie z własnej woli. - Kontynuowałam.

- Myślisz, że udawała? - Spytała moja towarzyska.

- Ciężko stwierdzić. - Odparłam. - Nie miała pewności, że wtedy to ja na nią wpadnę.

- Pomyśleć, że po tym wszystkim co dla niej zrobiłaś, byłaby w stanie zrobić coś takiego. - Usłyszałam ponownie głos brunetki. Wzięłam kilka łyków zupy, zanim odpowiedziałam.

- Może to się zaczęło gdy zamieszkała z Violett? - Zdałam pytanie. - Tylko, że wtedy byłaby znów pod władzą Amber.

- To nie ma sensu.

- No właśnie. - Powiedziałam od razu. - Z drugiej strony nie wiemy kiedy i dlaczego Violett zaczęła zadawać się z blondynką.

- Mogą być spokrewnione? - Spytała Jen.

- Wszystko jest możliwe. - Odpowiedziałam. - W każdym bądź razie musimy teraz odzyskać pamiętnik blondynki. Musimy znaleźć Murphiego. Wiesz gdzie może być?

- Wyszedł stąd, ponieważ mówił, że musi wypełnić jakieś papiery w swojej chatce. - Odpadrła brunetka. - Jeżeli nie poszedł na obiad, to dalej tam jest.

- W takim razie pośpieszmy się. - Zarzuciłam i zaczęłam odrobinę szybciej jeść.

Skończyłam po pięciu minutach. Odstawiłam pusty talerz spowrotem na tackę. Poczekałam aż Jen dokończy i wyszłyśmy z budynku. Nie dokońca wiedziałam, gdzie konkretnie mieszka Noah, ale mówił mi w jakiej okolicy. Mam nadzieję, że trafimy bez problemu. Minęłyśmy chatkę chłopaków i kilka innych domków, aż dotarliśmy do takiego, który nie był przeznaczony dla obozowiczów. Zapukałam i z nadzieją czekałam aż ktoś otworzy. Ulżyło mi, gdy po otwarciu drzwi w progu stanął policjant. Wydawał się być zaskoczony tym, że do niego przyszłyśmy.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz