3. Chcę odbić jej chłopaka.

2.8K 196 12
                                    


Emma

Dziewczyny szły przede mną, a ja spokojnie rozglądałam się po okolicy. W tej części obozu był praktycznie domek obok domku, a za naszym tylko kawałek dalej znajdował się numer osiemnasty. Miałam nadzieję, że stołówka nie była totalnym dnem. Skręciłyśmy w prawo przy latarni i moim oczom ukazał się średniej wielkości budynek. Z zewnątrz wyglądał zwyczajnie, ale szczerze powiedziawszy bałam się o to, jakie będzie jego wnętrze, a także jedzenie serwowane przez kucharzy. Na wypadek niejadalnych posiłków zabrałam ze sobą kilka moich ulubionych rzeczy, ale wystarczyłyby mi tylko na jeden tydzień.

Przed wejściem stało kilka osób, więc pewnie większość znajdowała się już w środku. Weszłyśmy do budynku po schodach. Wnętrze wywarło na mnie spore wrażenie. Kilkanaście ogromnych stołów ułożonych rzędem pod każdym oknem oraz wielka lada, z której były wydawane posiłki. Poza tym kilka ładnych mebelków doskonale dopasowanych do pomieszczenia. Od razu podeszłyśmy do lady. Alice podała mi i Amandzie tacki, a następnie stanęłyśmy w kolejce po posiłek.

— Za chwilę zacznie się apel — powiedziała Amanda, odbierając tacę pełną jedzenia.

Podałam swoją, na którą kucharka położyła cztery duże kanapki z ogórkiem, serem, pomidorem i sałatą, a do tego kubek z wodą i jabłko. Cóż, był to obóz, więc i jedzenie musiało wyglądać inaczej niż w mieście. Właściwie co do śniadania, nie miałam żadnych zastrzeżeń.

Ruszyłam za Amandą, żeby tylko nie stracić jej z oczu. Pomimo małego tłumu, jaki panował w budynku, jeden stolik był prawie pusty. Tylko dwie dziewczyny siedziały na samym jego skraju. To właśnie do niego szłyśmy. Podeszłam i szybko usiadłam obok Alice, a naprzeciwko Amandy.

— No to tak — zaczęła Alice. — Co spowodowało, że postanowiłaś przyjechać na ten obóz? — spytała.

— Właściwie to muszę przyznać, że zostałam lekko zmuszona do tego wyjazdu — odpowiedziałam, a dziewczyny tylko po sobie spojrzały.

— Ale skoro już tu jesteś, to chyba będziesz się bawić, prawda? — dopytała Amanda.

— Właściwie to nie mam już nic do stracenia — rzekłam i wzięłam łyk wody.

— Proszę wszystkich o uwagę. — Naszą rozmowę przerwał donośny, męski głos.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przy samych drzwiach wejściowych stał mężczyzna, który tłumaczył, jak będzie wyglądał nasz pobyt w tamtym miejscu. Dziewczyny siedzące obok mnie zdawały się go nie słuchać. Obstawiałam, że nie pierwszy raz były na tym obozie. Gdy do moich uszu dobiegł komunikat, że musieliśmy oddać swoje telefony, dostałam chwilowej palpitacji serca. Przecież bez telefonu, to jak bez ręki. Co chwilę dostawałam kolejne preteksty do nienawidzenia tego miejsca. Po skończonym posiłku wychodząc ze stołówki, wszyscy odkładali swoje telefony do koszyka, a mężczyzna, który wygłaszał mowę, dawał każdemu, kto wychodził kieszonkowy notes z długopisem i broszurę obozu.

Na śniadanie nie brałam ze sobą telefonu, a mężczyzna który je zbierał mnie nie zatrzymał, więc być może udało mi się trochę złamać zasady. Rozumiem, że byłam tam po to, aby zjednoczyć się z naturą, ale żeby pozbawiać nas telefonów? To trochę niesprawiedliwe. Wizja braku możliwości kontaktu z rodzicami, rodzeństwem czy też znajomymi była przerażająca.

Wychodząc ze stołówki ruszyłam zaraz za dziewczynami, ale stwierdziłam, że przejdę się po całym obozie i ruszyłam jakąś nieznaną mi ścieżką. Skoro pierwsze dwa dni były "dla nowych" to warto było się rozejrzeć. Skręciłam w lewo za domkiem z trzynastką, a moim oczom ukazał się ogromny plac, w którego centrum było przygotowane specjalne palenisko. Pewnie tutaj siedzi się wieczorami i zajada piankami. Cóż, zapewne przekonam się o tym już w najbliższym czasie. Za jednym pniem drzewa, tuż obok budki dyżurującego zauważyłam ścieżkę. Od razu ruszyłam w jej kierunku. Wcale nie próbowałam stamtąd uciec. Uwielbiam takie tajemnicze drogi. Nigdy nie wiadomo co spotkasz na samym jej końcu. Odchyliłam olbrzymią gałąź na bok i ujrzałam ogromną łąkę, ogrodzoną średniej wysokości płotem. Nieopodal stał duży budynek, który prawdopodobnie był stajnią, zważywszy na to, że dwóch chłopaków jeździło konno w wielkim, zabezpieczonym płotem obszarze. Kiedyś jeździłam konno, ale niestety odkąd poszłam do szkoły, nie miałam już czasu na ten sport rekreacyjny.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz