121. Najmocniej przepraszam za ten incydent.

219 36 3
                                    


*Emma*

- To niezwykle ekscytujący moment dla każdego z nas! - Przemawiał właśnie pan Arthur. - Dziś dziewczęta z naszych obozów zmierzą się w wyścigu. Mają do pokonania pięć okrążeń na trasie, którą widzicie na tym transparencie. Zostało wyznaczone sześć punktów, w których znajdują się opiekunowie z delegacją, w razie wypadku. W tych też miejscach umieściliśmy kamery, dzięki którym będziemy mogli obserwować przebieg wyścigu. Wszystko będzie się wyświetlało na tych dwóch ekranach. - Mężczyzna wskazał na dwa duże telewizory, stojące nieopodal niego. - Prosimy o  pozostanie na swoich miejscach. Wszystko będzie widoczne z każdego miejsca, dlatego nie ma się co przepychać. - Bloowkins zrobił przerwę, na chwilę oddechu. - A teraz zapraszamy nasze zawodniczki! Suzanne Bells z obozu LaFrotte. Brawa! - Dziewczyna wyjechała ze stajni. Ja natomiast z niecierpliwiością czekałam na swoją kolej. - Emily MacArthur z obozu Złotego Jelenia. Brawa. Następną zawodniczką jest Sanders Selves z obozu Settle. Brawa. Sylvia Johansson z obozu Ohianto. Brawa. - Moja kuzynka z szerokim uśmiechem wyjechała ze stajni. Zostałam ja. Muszę dać z siebie wszystko. - I w końcu nasza przedstawicielka Emma Shell! Wielkie brawa! - Kopnęłam Theo delikatnie w bok, a ten zaczął iść. Dookoła rozbrzmiewały brawa i trwały, dopóki nie znalazłam się obok pozostałych zawodniczek. - Znacie zasady. - Mężczyzna podszedł bliżej nas. - Trzymam za Was kciuki. Pokażcie na co Was stać! Gotowe? Start!

Wystartowałyśmy. W powietrzu uniósł się pył, utrudniający widoczność. Na szczęście byłam w specjalnych goglach ochronnych. Znalazłam się gdzieś w środku. Nie byłam w stanie zidentyfikować za kim jechałam, ale wiedziałam, że były to dwie z czterech dziewczyn. Nie byłam na straconej pozycji. Po chwili razem z Theo znaleźliśmy się już na leśnej ścieżce. Minęliśmy pierwszą bazę, gdzie znajdowało się kilka osób. Popatrzyłam w stronę stojącej nieopodal kamery. Ciekawe jak to wygląda z perspektywy oglądających przy stajni. Nagle ktoś nas wyminął, przez co odrobinę odskoczyliśmy na bok. Znalazłam się na samym końcu. Nie ma co się przejmować. Jeszcze zdążę wszystkie wyprzedzić. Starałam się utrzymywać prędkość. Zaczęłam się odrobinę niepokoić, gdy moje przeciwniczki zniknęły mi z pola widzenia. Mijając kolejne delegacje czułam na sobie spojrzenia wszystkich, którzy bacznie obserwowali przebieg wyścigu. Delikatnie kopnęłam Theo w bok, dając mu znak do szybszej jazdy. Wyjeżdżając z lasu zauważyłam przede mną dwie dziewczyny, które właśnie kończyły pierwsze okrążenie. Po chwili i ja przejechałam przez znak jednoczesnego startu i mety.

- Dawaj Emma, dasz radę! - Słyszałam, przejeżdżając obok wiwatującego tłumu.

- Wygrasz to! - Głosy się ze sobą przenikały, dlatego nie wiedziałam kto krzyczał.

Zniknęłam z wybiegu tak samo szybko jak się na nim znalazłam. Udało mi się wyrównać bieg z dziewczyną jadącą tuż przede mną. Po chwili zostawiłam ją w tyle. Nie byłam już ostatnia. Tylko jak długo to potrwa? Minęłam pierwszą, a potem drugą stację. Za każdym razem odruchowo spoglądałam w stronę ustawionych kamer. Sama nie wiem dlaczego. Poprostu czułam do tego większą potrzebę. Mijając trzecią znalazłam się tuż za dziewczyną z Settle. Wiedziałam, że to ona bo jej koń jako jedyny miał maść perlino. Swoją drogą wyglądał bardzo dobrze. Wyrównałam z nią bieg, gdy kończyłyśmy drugie okrążenie. Sprawiając, żeby Theo jechał szybciej wyminęłam ją i jako pierwsza zjechałam na leśną drogę. Rozpoczęłam trzecie okrążenie. Znajdowałam się też na trzecim miejscu, więc nie było wcale tak źle. Przez cały okres trzeciego okrążenia nie wpadłam na nikogo. Dopiero podczas czwartego dogoniłam dwie pozostałe dziewczyny. Wśród nich była moja kuzynka. W głowie przeplatały mi się jej słowa z przed rozpoczęcia wyścigu. Ten się jeszcze nie skończył, więc powinnam na siebie uważać. Całą trójką skończyłyśmy czwarte okrążenie. Rozpoczęło się ostatnie. Najważniejsze. Przynajmniej wiedziałam, że na pewno nie zajmę ostatniego miejsca. Przez chwilę udawało mi się być na prowadzeniu. Czułam wtedy wielką satysfakcję. Niestety moje pierwsze miejsce szybko spadło na trzecie, gdy na jednym z zakrętów Theo nieoczekiwanie zwolnił. Obydwie dziewczyny wyprzedziły mnie dosłownie zaraz za miejscem, gdzie stała druga kamera. Uważnie przyglądałam się każdej z nich. To naprawdę twarde zawodniczki. A może to ja jestem wybitnie utalentowana jak na swój pierwszy, poważny wyścig? Nagle serce dosłownie mi stanęło. W jednej chwili Sylvia zajechała drugiej dziewczynie drogę w taki sposób, że jej koń zaczął niekontrolowanie wariować. Dziewczyna spadła z niego głową uderzając o ziemię, a sam zwierz pognał zaraz za Sylvią. Jak dobrze, zey miała kask. Błyskawicznie znalazłam się przy poszkodowanej. Zeskoczyłam z Theo i do niej podbiegłam. Była nieprzytomna. Starałam się ją ocucić, ale nic nie skutkowało. Próbowałam ją podnieść. Udało mi się to po dłuższej chwili. Gdy starałam się wsadzić dziewczynę na mojego konia, dwie pozostałe zawodniczki nas wyprzedziły. Wtedy miałam gdzieś, że spadłam na ostatnie miejsce. W tamtej chwili najważniejsze dla mnie było zdrowie poszkodowanej. Udało mi się usadowić ją na grzbiecie mojego rumaka. Następnie wzięłam do ręki uprząż i zaczęłam biec, ciągnąć przy tym samym Theo. Nie było szans, żebym i ja na nim usiadła. Nie wiedziałam, czy dziewczyna nie doznała jakiegoś urazu, więc wolałam nie ryzykować. Biegłam ile sił w nogach. Ludzie z ostatniego miesiąca, gdzie stała kamera patrzyli na mnie zszokowani. Bez zastanowienia zaczęli biec razem ze mną w stronę mety. Wybiegliśmy z lasu, ukazując się wszystkim czekającym na nas osobom. Udało mi się zauważyć znikający uśmiech z twarzy połowy osób. Gdy tylko przekroczyłam metę, podbiegli do mnie opiekunowie i lekarka. Zaczęli wypytywać co się stało. Starałam się jak najlepiej składać zdania. Wydaje mi się, że wystarczająco wszystko wyjaśniłam. Dziewczyna została zabrana do karetki, która pojawiła się po półgodzinnym oczekiwaniu. W tym czasie wszyscy zamarli. Nikt nie przejmował się wynikami w wyścigu. No może niewielkie grono osób, zadowolone z wygranej Sylvii, ale to nie istotne. Gdy trochę się uspokoiło pan Arthur wrócił na scenę.

- Moi drodzy! - Zaczął. - Byliśmy świadkami trudnych, nieprzyjemnych wydarzeń. Suzanne została zabrana do szpitala. Jak już pewnie zdążyliście się dowiedzieć doszło do wypadku. Sprawdziliśmy nagrania z najbliższej kamery, gdzie się to stało, a słowa Emmy wszytko potwierdziły. Sylvia Johansson doprowadziła do wypadku. Względem tego zostaje zdyskwalifikowana, a jednocześnie zatrzymana ze względu na popełnione wykroczenie. - Murphy właśnie zapinał ją w kajdanki. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się tak szybko...

- To jakieś pomówieniami! Emma kłamała, to pewnie ona do tego doprowadziła. Jestem tego pewna! - Moja kuzynka próbowała wyrwać się funkcjonariuszowi. - Puszczaj! Muszę iść do dziecka! Nie dam się wziąć żywcem! Pierdolę Was wszystkich! - Ostatnie słowa krzyknęła, gdy Noah i kilku innych opiekunów zaczęło ją kierować w stronę środka obozu.

- Najmocniej przepraszam za ten incydent. - Zaczął przemawiać opiekun z obozu mojej kuzynki. - Nie mamy pojęcia dlaczego Sylvia posunęła się do czegoś takiego. - Stałam tak osłupiała, w ramionach Alice. To było straszne przeżycie. Oby tej poszkodowanej dziewczynie nie było nic poważnego...

- Zabawa musi trwać dalej, pomimo tej nieprzyjemnej sytuacji. - Głos ponownie zabrał pan Arthur. - Komisja złożona z przedstawicieli z każdego obozu postanowiła przyznać pierwsze miejscem w wyścigu Emmie Shell, ze względu na to, że byłaby wstanie wygrać, ale postanowiła pomóc swojej przeciwniczce, gdy ta była w potrzebie. Wielkie brawa! - Lekko się ożywiłam słysząc te słowa. - Zapraszamy do nas Emmo!

Alice dosłownie pchnęła mnie w stronę podestu. Szłam trochę oniemiała. To wszystko działo się za szybko. Byłam totalnie nieobecna. Starałam się skupić na tym co aktualnie się działo, ale przychodziło mi to z trudem. Bez życia weszłam po schodkach. Bez emocji stanęłam przed panem Arturem. Bez uśmiechu na ustach przyjęłam złoty medal za pierwsze miejsce. Uśmiechnęłam się dopiero, spoglądając na te wszystkie pogodne twarze osób, które stały przed sceną. Dostałam też niewielki puchar. Ludzie zaczęli wiwatować, wykrzykując moje imię. Patrzyłam przez chwilę na trofeum, a następnie uniosłam je wysoko nad głową. Rozległy się brawa. Jestem zwyciężczynią wyścigu. Wygrałam. Tylko jakim kosztem? Co teraz będzie z Sylvią i jej dzieckiem? Opiekunowie odwołają wyścig chłopaków? Co teraz z nami będzie? Czy to w jakiś sposób wpłynie na zachowanie ludzi? Miałam tak wiele pytań, ale nie miałam jak uzyskać na nie odpowiedzi. To co się wydarzyło, na pewno pozostawi w mojej głowie trwały ślad...

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz