106. Nie rób głupstw.

256 31 0
                                    


*Emma*

Otworzyłam powoli zapisane oczy. Mimo to po wykonaniu tej czynności niczego nie zauważyłam. Było dosyć ciemno. Musiałam zasnąć, a teraz jest pewnie środek nocy. Chciałam poprawić się na łóżku, ale coś mi to uniemożliwiało. To była ręka chłopaka śpiącego obok mnie. Cały czas był obok. Nie poszedł na kolację. I to z mojej winy. Czasami nie powinien się zaniedbywać ze względu na moją osobę. Z drugiej jednak strony jest to całkiem słodkie. Odrobinę przysunęłam się do chłopaka, kładąc mu dłoń na klatce piersiowej. Zdążyłam już zapomnieć, że zdjął ubrania. Sama nie wiem dlaczego, ale moja druga ręka powędrowała na jego boskerki. Nawet się nie poruszył. Mimo wszystko poczułam, że w bokserkach zaczyna robić mu się ciasno. Ci mężczyźni. Wystarczy ich delikatnie dotknąć i już się napalają. W pewnym sensie mają gorzej jeżeli o to chodzi. Po dziewczynach nie widać tego tak łatwo. Po chwili zabrałam rękę i położyłam ją sobie pod głową. Zamknęłam oczy i starałam się spowrotem zasnąć. Było to trudniejsze niż się spodziewałam, ale w końcu udało mi się odpłynąć do krainy Morfeusza. Lekko podskoczyłam, gdy usłyszałam jakiś hałas. Otworzyłam oczy w pośpiechu. Było już jasno, a ja leżałam sama. Alice właśnie otwierała komuś drzwi. W budynku pojawiła się lekarka. Była już ósma, a do tej pory nie słyszałam dźwięku trąbki. Było to trochę dziwne, ale nie skupiałam się na tym zbyt długo. Poczekałam aż lekarka do mnie podjedzie i się z nią przywitałam. Ponownie zaczęła mnie badać. Zajęło jej to może z pięć minut.

- Widzę, że wszstko jest w porządku. - Powiedziała po wykonanej czynności. - Odczuwasz jeszcze jakiś ból Emmo?

- Odrobinę boli mnie jeszcze lewa ręka, ale raczej wszystko jest w porządku. - Odpowiedziałam na pytanie zgodnie z prawdą.

- Zostań w łóżku do obiadu. - Odparła kobieta. - Na kolację będziesz mogła wyjść.

- A czy jutro będą już mogła wrócić do trenowania? - Spytałam. - Wyścig już za dwa dni.

- Nie jestem przekonana, czy powinnaś brać w nim udział. - Zamurowała mnie taka odpowiedź. Przecież ja muszę wziąć w nim udział!

- Przecież nic mi nie jest. - Powiedziałam. - Nie czuje się źle i nie mam urazu do koni po tym co się stało.

- Nie mówię, że powinnaś zaprzestać jeździć, ale moim zdaniem powinnaś sobie odpuścić ten wyścig. - Załamałam się. Z jednej strony zdawałam sobie sprawę, że kobieta nie chce dla mnie źle, ale z drugiej nie chciałam zawieść pana Andre.

- Mimo wszystko wolałabym spróbować. - Twardo broniłam swoich słów.

- No cóż... - Kobieta westchnęła i zaczęła się zastanawiać. - Pozwalam Ci na jutrzejszy trening. Ale gdyby coś się działo, masz przyjść od razu do mnie. Jak skończysz trenować to przyjdź do mojej chatki. Zbadam Cię. - Powiedziała kobieta, a mi kamień spadł z serca. Jeszcze nie wszystko stracone.

- Dobrze. Bardzo Pani dziękuję. - Powiedziałam i szczerze uśmiechnęłam się do kobiety.

- To ja już pójdę. - Odezwała się kobieta. - Odpoczywaj. Nie wychodź z domku do kolacji.

- Dobrze.

- Niech jedna z Was z nią zostanie. - Teraz kobieta zwróciła się do dziewczyn siedzących w ciszy przy stole. - Lepiej mieć ją na oku.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz