96. Będzie przeszukanie.

291 39 2
                                    


*Emma*

Wzięłam łyk wody i odstawiłam szklankę na stolik. To już ostatni karny posiłek. Jutro w końcu zjemy coś innego! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak makabryczny był ten tydzień pod względem jedzenia. Na chwilę obecną przestałam lubić masło. Zatęskniłam nawet za tymi jabłkami, które dostawaliśmy codziennie rano. Na szczęście już jutro zjemy coś porządniejszego. Podniosłam wzrok znad talerza, żeby rozejrzeć się po moich znajomych. Wszyscy zawzięcie o czymś rozmawiali. Jedynie ja siedziałam cicho. Odruchowo spojrzałam za sobie, gdy do moich uszu dobiegł głos pana Arthura. Trzymając w ręku mikrofon czekał, aż zrobi się cicho.

- Moi drodzy! - Zaczął. - Musicie jutro wstać o godzinie siódmej. - Usłyszałam jęki niezadowolenia, dobiegające z sali. - Będziecie mieli czas na przygotowanie się do śniadania do siódmej trzydzieści. Jednakże będziecie mogli przyjść na stołówkę dopiero za pozwoleniem opiekunów. - Na sali zrobiło się mnóstwo szumu. Wszyscy wydawali się być niezadowoleni i zdezorientowani słowami opiekuna. - Niestety niczego więcej nie mogę Wam powiedzieć. Jutro wszystko się wyjaśni. A teraz życzę smacznego. Kończcie posiłek i zamykajcie do siebie. - Po chwili mężczyzna wyłączył mikrofon, odłożył go obok głośnika i wyszedł ze stołówki.

- Trochę to dziwne. - Powiedziała Luna, gdy wszyscy wróciliśmy spojrzeniami do stołu.

- Wiecie o co może chodzić? - Spytała Ellody.

- Będzie przeszukanie. - Powiedziałam, spuszczając wzrok na talerz z ostatnią kanapką. - Po tym wszystkim co się działo wokół Amber opiekunowie chcą sprawdzić czy ktoś jeszcze nie posiada jakiejś broni, czy tym podobnych.

- Tylko nie mówcie o tym nikomu. - Głos po mnie zabrała Alice. - Niech to zostanie między nami. Jeżeli ktoś będzie miał coś do ukrycia, to nie zdąży się tego pozbyć.

- No chyba, że domyśli się o co chodzi. - Wtrącił Louis. - Nie widzę sensu w tym, że opiekunowie robią z tego takie podchody.

- Ale wiesz, no pewnie nie chcieli tego ogłaszać, ale musieli coś powiedzieć. Ciężko jest to rozgraniczyć. - Wyjaśniła szatynka, spoglądając na blondyna.

- Może i masz rację. - Odparł. - W każdym razie my nie mamy się o co martwić. - Podsumował chłopak, zakładając ręce za głowę.

Tak właściwie to ja mam. Pudełko Amber. Gdy je zabrałam nie myślałam o przeszukaniu, a wiedziałam, że takowe będzie. Muszę je gdzieś schować. Tylko jak to zrobić, nie wzbudzając podejrzeń moich współlokatorek? Jadłam ostatnią kanapkę zastanawiając się nad odpowiednią na to pytanie. Nic nie przychodziło mi do głowy. Ale ja coś wymyślę. Spontaniczne pomysły są najlepsze. Gdy skończyliśmy jeść od razu posprzątaliśmy i opuściliśmy budynek stołówki. Rozdzieliliśmy się dopiero na ścieżce. Chłopaki poszli w swoją stronę, a my w swoją. Po chwili byłyśmy już pod chatką. Pożegnałyśmy się z Ellody i weszłyśmy do środka. Jen i Amanda usiadły na łóżku szarowłosej, a ja z Alice przy stole. Gdy zaczną się zajmować przygotowaniem do spania, to wtedy coś wykombinuję.

- Przydałoby się posprzątać. - Powiedziała nagle Alice, poprawiając bukiet stojący w wazonie tuż przed nami. - Niech nie myślą o nas źle.

- Dobry pomysł. - Odparłam, wstając od stołu. - Im szybciej to ogarniemy, tym wcześniej pójdziemy spać. Przydałoby się wyspać. W końcu po śniadaniu jedziemy na zakupy Alice.

- Racja. - Dziewczyna jakby się ożywiła. - Musimy zrobić listę tego co chcemy kupić.

- Tak sobie myślę. - Wtrąciła nagle Amanda. - Czemu poprostu nie przenieśli tej lokacji na jutro. W końcu i tak nie pojechaliście do sklepu w trakcie trwania kary. To nie ma sensu.

- Może chcieli jakiejś odmiany? - Alice podeszła do szafy, wyciągając z niej kilka ściereczek do kurzu.

- Tak czy siak uważam, że ostatnio dzieje się tu coś dziwnego.

- Na przykład? - Alice ponownie zabrała głos.

- Nie wydaje Ci się, że wszystko jest jakieś inne? - Alice na moment spojrzała w stronę Ams. - W porównaniu z poprzednimi latami jest inaczej. Chociażby sam głupi postój nad jeziorem. Nigdy się tam nie zatrzymywaliśmy.

- Może i coś w tym jest. - Powiedziała znów szatynka. - Ale nie mamy jak się tego dowiedzieć. Może opiekunowie tak poprostu chcieli wprowadzić jakieś zmiany? Nie wiesz tego.

- No cóż. - Amanda podniosła się z łóżka i podeszła do Alice, odbierając od niej jedną ściereczkę. - Czas pokaże.

Jen zaczęła zbierać wszystkie przedmioty, które były porozrzucane gdzieś po pokoju, Amanada i Alice zaczęły odkurzać, a ja w tym czasie chciałam ukryć gdzieś tajemnicze pudełko. Niby nie jest to jakimś wielkim sekretem, ale wolałabym, żeby tego nie odkryły zarówno dziewczyny, jak i opiekunowie. Kucnęłam obok łóżka i wyjęłam spod niego pudełko. Obok leżała moja torba, więc postanowiłam je do niej włożyć. Wyjęłam z niego tylko telefon i pamiętnik. Pamiętnik włożyłam do jednej z moich książek, a telefon blondynki razem z moim umieściłam w szparze między deskami, za łóżkiem. Mam nadzieję, że tutaj nie będą zaglądali. Torbę wsunęłam z powrotem pod łóżko i podniosłam się z podłogi. Poukładałam wszystko w szafie mojej i Jen, a następnie pomogłam dziewczynom przy odkurzaniu. Ogarnęłyśmy się stosunkowo szybko. Już o dwudziestej Alice wskoczyła do łazienki. My natomiast przygotowałyśmy sobie po herbacie i w ciszy czekałyśmy na naszą kolej. Amanda zaproponowała grę w karty. Widziałam już wcześniej jak dziewczyna grała z Jen, więc i ja tym razem nie odmówiłam. Nie pamiętałam nazwy tego w co graliśmy, ale było całkiem zabawnie. Po dwudziestu minutach Alice zamieniła się z Jen, a pół godziny później Jen z Amandą. Gdy w końcu nadeszła moja kolej wstałam od stołu i zabierając wcześniej przygotowaną pidżamę weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i odłożyłam ubranie na taboret. Zaczęłam od zdjęcia wszystkich ubrań z suszarki. Elegancko je poskładałam i ułożyłam na wolnej półce. Muszę spytać, czy któraś z dziewczyn nie ma żelazka. Przydałoby się to uprasować. Gdy wszystko było już złożone przystąpiłam do kąpieli. Wskoczyłam pod przyjemnie ciepłą, orzeźwiającą wodę, która leciała z prysznica. Było mi bardzo przyjemnie. Sama nie wiem ile czasu spędziłam pod wodą, ale gdy już wyszłam z kabiny było dosyć późno. Nie słyszałam rozmów moich współlokatorek. Pospiesznie się ubrałam, uczesałam włosy i umyłam zęby. Wyjrzałam na chwilę z łazienki. Tak jak myślałam dziewczyny już spały. Nie suszyłam więc włosów, tylko delikatne je otrzepałam. Zostawiłam ubranie w łazience. Nie chciałam robić niepotrzebnego hałasu. Wyszłam z łazienki bardzo powoli. Cicho i ostrożnie podeszłam do łóżka i jak najwolniej umiałam położyłam się na nim. Ostrożnie schowałam się pod kołdrą i wygodnie ułożyłam. Położyłam się na prawym boku. Spoglądałam w ciemności na szafę przede mną. Oby jutro nikt nie znalazł tych telefonów. Zamknęłam powoli oczy i odpłynęłam do krainy snów, stworzonej przez moją wyobraźnię.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz