6. A co Wy tu robicie?

1.9K 151 1
                                    


*Emma*

Założyłam moją ulubioną czarną bluzę, dżinsy, białe Adidasy i po chwili byłam gotowa do wyjścia. Dziewczyny dość szybko się przebrały i już po pięciu minutach mogłyśmy wychodzić.

- Wiecie, gdzie jest domek Amber? - Spytałam. Ognisko ma być koło jej domku, a tak się składa, że ja nie wiem gdzie budynek się znajduje.

- Prawie w centrum obozu. - Powiedziała Alice. - Ona zawsze ma ten sam beznadziejny domek, w którym ~ jak to sama uważa ~ jest największy luksus. Jestem pewna, że w innych domkach nie była. - Dodała dziewczyna.

- Dobra chodźcie. Już prawie 21. - Przerwała nam Amanda.

Jen siedzi cały czas cicho. Mam nadzieję, że nie boi się odzywać. Wiem, że to może być krępujące, ale w końcu jest jedną z nas i może mówić kiedy chce. Wyszłyśmy z domku, ówcześnie go zamykając. Amanda i Alice ruszyły pierwsze, a my z Jen trochę za nimi. Muszę przyznać, że wieczorem jest tutaj bardzo ładnie. Lampy oświetlają całą okolicę, przez co czuje taki fajny klimat. Lekki strach i trochę adrenaliny. Cóż takie życie mi się podoba. Po kilku minutach dostrzegłam palące się ognisko, a wokół niego kilkoro osób. Oczywiście Amber wtulona była w Maksa. Ja nie wiem jak ta dwójka się poznała i co skłoniło chłopaka do tego związku. Znając mnie, nie wytrzymałabym z tą dziewczyną nawet minuty. Ale cóż, nie jestem chłopakiem i do tego takim chłopakiem jakim jest Maks, więc nie mi tu oceniać.

- A co Wy tu robicie? - Spytała oschle Amber, gdy podeszłyśmy bliżej ogniska. - Ktoś Was tu zapraszał? - Powiedziała z kpiną w głosie, spoglądając to na mnie to na Jen.

- Tak. - Usłyszałyśmy nagle. - Ja. - Blondynka spoglądając na Maksa wyglądała jakby chciała zabić go wzrokiem.

- To miał być wieczór naszej paczki! - Dziewczyna puściła ramię chłopaka i podniosła się na równe nogi. - Nie mam zamiaru tu z nimi siedzieć. - Spojrzała na kilka dziewczyn siedzących tuż przy nas. - Dziewczyny idziemy stąd! - Chyba nie bardzo się im to spodobało, ale posłusznie wstały i poszły razem z dziewczyną.

- Co za pech, to chyba koniec ogniska. PA. - Powiedziałam odwracając się na pięcie z zamiarem odejścia.

- Emma czekaj! - Usłyszałam głos bruneta. - To, że Amber strzeliła focha nie znaczy, że my nie możemy sobie tutaj posiedzieć.

Odwróciłam się z powrotem do wszystkich. Dziewczyny usiadły tam, gdzie chwilę temu były przyjaciółki Amber. No dobra zostanę, ale tylko chwilę. Nie mówiąc żadnego słowa usiadłam na pniu obok chłopaka. Ten się tylko uśmiechnął pod nosem.

- Poznajcie moich przyjaciół. - Teraz zdałam sobie sprawę, że oprócz nas są tutaj jeszcze inni chłopcy. - To jest Aleks, - Pokazał na ciemnego bruneta siedzącego obok Alice. - to Louis, - Teraz wskazał na blondyna, siedzącego obok nas na pniu. - tu jest Tom, - Pokazał na chłopaka, któremu ciągle przypatruje się Amanda. - i Brandon. - Wskazał na ostatniego chłopaka, który właśnie dorzucał do ognia dwa patyki.

- Ja jestem Emma, miło poznać. - Powiedziałam.

Po chwili wszyscy zapoznali się z wszystkimi. Siedzieliśmy tak przez chwilę rozmawiając o Nas samych, gdy podeszłam do nas jakaś niska dziewczyna.

- Hej emm.., gdzie jest Amber i reszta? - Spytała spoglądając na Maksa.

- Poszły do siebie. - Odpowiedział. - Ale, może chcesz z nami posiedzieć? - Spytał po chwili.

- Skoro nie ma dziewczyn to raczej nie...

- Ale my jesteśmy. Cześć jestem Emma. - Powiedziałam i pomachałam dziewczynie, promiennie się przy tym uśmiechając.

- Ellody. - Powiedziała i jak ja również się uśmiechnęła.

***

Minęła 23, a my wciąż siedzieliśmy przy lekko gasnącym już ognisku. Opiekunowie nie sprawdzają czy obozowicze są już w swoich domach? Dziwne. Miałam siedzieć tylko chwilę, ale chłopaki nie pozwolili mi odejść już dwa razy. Muszę tu ciągle tkwić, a mogłam teraz w spokoju leżeć na swoim łóżku. Nie wiem czy to ze zmęczenia, czy z powodu kolejnej nudnej historii Brandona, ale nagle moja głowa znalazła się na ramieniu bruneta siedzącego obok mnie. Nie zwracałam wtedy na to uwagi, ale Alice cały czas próbowała mi coś przekazać. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam czerwoną ze złości twarz Amber w oknie chatki. Czyżby była zazdrosna? Mogła nie odchodzić od swojego chłoptasia. Wróciłam do poprzedniej pozycji mocniej wtulając się w Maksa. Złapałam za jego ramię, a on nic sobie z tego nie robił. Może też nie myśli już trzeźwo. W końcu spędził ze mną cały dzisiejszy dzień. Można zwariować. Nagle lampy nas otaczające zgasły i jedynym źródłem światła pozostało nasze ciągle gasnące ognisko.

- Już północ. - Powiedział nagle Tom, spoglądając na swój zegarek. - Czyli w tym roku lampy gasną o północy. - Dodał.

Kolejna osoba, która już tu była. Ja rozumiem, że komuś może się tu podobać, ale jak można spędzać czas z obcymi ludźmi, a nie ze swoimi przyjaciółmi, tam gdzie jest cywilizacja? Czasem nie rozumiem tych ludzi.

- Dobra, musimy się już zbierać. - Powiedział nagle Louis, wstając. Przeciągnął się i po chwili spojrzał po wszystkich. - Jutro wszyscy idziemy na spacer za las, żeby poraz kolejny zwiedzać to samo miejsce. - Dodał.

Zapomniałam o tym. Mam nadzieję, że wstanę jutro na śniadanie. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, a potem razem z dziewczynami po pożegnaniu, ruszyłyśmy w stronę naszej chatki. Okazało się, że Ellody mieszka w 18-stce, więc mamy prawie tą samą trasę. Dziewczyna jest spoko, ale mam wrażenie, że Amber za bardzo ją kontroluje. Pożegnałyśmy się z nią przy naszej chatce, a następnie weszłyśmy do środka. Dobrze, że Amanda zawsze nosi przy sobie małą latarkę kieszonkową bo inaczej nie trafiłybyśmy tu bezpiecznie. Jen zniknęła za drzwiami łazienki, A my zrobiłyśmy sobie gorącej herbaty.

- Emms widziałaś jaka Amber była wkurzona? - Spytała Alice, siadając obok mnie przy stoliku.

- Aż jestem w szoku, że do Nas nie wyszła. - Powiedziałam sztucznie.

- A widziałaś jak Maksowi podobało się to, że trzymałaś głowę na jego ramieniu? - Spytała zabawnie poruszając brwiami.

- Mam to gdzieś. Poza tym niech nie zapomina, że ma dziewczynę. To nią powinien się zajmować, a nie mną. - Powiedziałam, gdy Jen wyszła z toalety.

***

Położyłam się na łóżku, gdy wybiła 2. Do porannej pobudki zostało zaledwie sześć godzin. Znając moje zdolności to wystarczy mi, żeby się zregenerować. Nie wiem czemu tak się tym przejęłam. Zresztą mam świetną kondycję i mogę się tym pochwalić. Jutro idziemy na tą głupią wycieczkę. Mimo wszystko mam zamiar spędzić trochę czas z Theo. Jest wspaniałym koniem, a czas spędzony w jego towarzystwie to sama przyjemność.

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz