65. Pierwszy raz widzę na oczy ten woreczek

515 42 6
                                    





*Emma*

Położyłam się na łóżku z nadzieją na jakikolwiek relaks. Tylko jak mam odpocząć, gdy po mojej głowie krąży tyle irytujących myśli? Kate obiecała wypytać się Violett o Amber, ale kogo tu oszukiwać? Violett jest pewnie taka sama jak blondynka. Już nawet nie mam ochoty jej wyzywać. W tym momencie marzę tylko o tym, aby dobrze się wyspać. Schowałam się pod kołdrą i ignorowałam zaniepokojone głosy moich współlokatorek. Alice w pewnym momencie stwierdziła, że powinny dać mi odpocząć. I to mądre posunięcie. W takich sytuacjach jak ta naprawdę potrafię być nieznośna. To pewna część mnie, po "aktywacji", której nie jestem specjalnie dumna. Ignorowałam to o czym dziewczyny rozmawiają, ani co robią. Schowałam głowę pod kołdrę, a spod poduszki wyciągnęłam telefon. Potrzebuje porady od kogoś kto wie o mnie zdecydowanie więcej niż obozowiczki w tym pomieszczeniu. Gdy urządzenie się włączyło, odblokowałam je i weszłam na Messenger. Oczywiście wiadomości było od groma, ale nie miałam ochoty komukolwiek teraz odpisywać. Interesowała mnie tylko i wyłącznie jedna osoba
Wiecie kto? Raczej nie.

Isaac Wattson

Ja: Is nie wiem co robić. Moje życie właśnie się wali, a ja potrzebuję rady od kogoś, kto wie co wydarzyło się w moim życiu i doradzi mi. Odpisz szybko, proszę...

Isaac to mój bardzo dobry przyjaciel. Jest ze mną od zawsze i wiem, że w każdej chwili jest gotowy mi pomóc. Mam nadzieję, że i w tym momencie mnie nie zawiedzie. Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że tak szybko odpisał.

Isaac: Co się stało Skrzypaczko? (O tak. Kocha mnie nazywać skrzypaczką. Moim zdaniem to bardzo urocze.)

Ja: Chłopak zdradził mnie na moich oczach, a teraz jest w szpitalu. Nie wiem co robić, a muszę dowieść, że to co zrobił nie było zrobione z Jego własnej woli.

Isaac: Po pierwsze gratuluję chłopaka. A co do tego incydentu, to musisz przeprowadzić śledztwo. Na miejscu zbrodni na pewno powinny być jakieś poszlaki.

Chwila. Miejsce zbrodni. Poszlaki. Miejsce zbrodni. Poszlaki. Miejsce zbrodni. Poszlaki! Ależ oczywiście. W miejscu gdzie to wszytko się wydarzyło leżało mnóstwo butelek i innych takich. Jeśli udałoby mi się jakąś zdobyć, na pewno po analizie Isaac'a udałoby mi się wywnioskować co tak naprawdę zaszło. Prawie krzyknęłam z radości, na szczęście powstrzymałam się z myślą, że w pomieszczeniu śpią już moje przyjaciółki.

Ja: Dziękuję Is, jesteś genialny!

Isaac: Polecam się.

Teraz mam inny problem. Jestem zdeterminowana do działania, a jest noc. Do tego ta cisza nocna. Jestem pewna, że nie wytrzymam z tym do rana. Tylko czy to co chcę zrobić, jest tego warte? Dla Maksa.. Nawet jeśli całował się z Violett świadomie i z chęcią to muszę do tego dojść sama. Nie pozwolę, aby mnie tak traktowano. Nagle usłyszałam głośne pukanie do drzwi i aż podskoczyłam. Wyłączyłam telefon i włożyłam go do kieszeni pidżamy. Ryzykowne, wiem, ale jeśli to kucharka z nową pościelą to nie warto ryzykować. Zdjęłam kołdrę z oczu, przez co te zostały zaatakowane przez mocny blask światła. Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie wzroku, a gdy już przejrzałam na oczy, zobaczyłam Alice w krótkim podkoszulku i majtkach, stojącą przed drzwiami. Właśnie w tym momencie otwierała drewnianą powłokę. Pozostałe dziewczyny leżały na swoich łóżkach.

- Dobry wieczór dziewczęta. - Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach obok kucharki stał pan Arthur i jeszcze jeden opiekun.

- Dobry wieczór. - Odpowiedziała mu Alice.

Jaki wieczór? Już po 23, to prawie noc. Nie wydaje mi się, aby zmiana pościeli byłaby tak ważna, żeby wyrywać nas z łóżek o tej godzinie. Coś tu śmierdzi.

- Przyszliśmy przeszukać pokój. - Serce mocniej mi zbiło, a na dodatek zacisnęłam rękę na kieszeni, w której schowałam moje mobilne urządzenie.

- A-ale w jakim sensie? Dlaczego? - Alice aż się zająknęła. - Po co ta ściema z nową pościelą?

- To nie ściema panno Andrews. - Powiedział brunet. W ogóle pierwszy raz usłyszałam nazwisko Alice. Alice Andrews.. Ciekawe. - Dostaniecie nową, na zmianę więc zacznijcie ściągać obecną. Słyszałyście na apelu, że Maks trafił do szpitala zapewne z powodu przedawkowania tego typu używkami i dlatego teraz sprawdzamy, czy ktoś z obozowiczów nimi handluje. - Wow, ten gość jest dobry. Aż za dobry. Kto by się spodziewał, że stary Bloowkins umie tak kombinować. - Gdybyśmy wcześniej ogłosili przeszukanie pewnie wszystkie dowody zostałyby przeniesione. Także spokojnie. Jeżeli nie macie nic do ukrycia, nie powinnyście się przejmować.

Mężczyzna wyminął szatynkę w drzwiach i podszedł do szafy, którą dzielę z Jen. Zaczął w niej szperać, co nie za bardzo mi się podobało, ale nie będę tego komentowała. Przecież to standardowe procedury, prawda? Zaczęłam ściągać pościel z kołdry, gdy dotarło do mnie, że cała ta afera jest przeze mnie. Gdybym nie przyjechała na ten obóz, to zapewne wszystko byłoby normalne. Amber wciąż napastowałaby nowe dziewczyny, Maks musiałby ją znosić, a dziewczyny pewnie obracałyby się w zupełnie innym gronie. Może trochę przesadzam, ale uwierzcie ja tak mam od dziecka i nic na to nie poradzę. Zdjęłam całą pościel, poczym podeszłam do kucharki, która dała mi nową, a starą wrzuciła do kosza na pranie, który stał na zewnątrz. Trzymałam ją tak, aby nikt nie zauważył wybrzuszenia w mojej kieszeni. Pan Arthur w bardzo szybkim tempie sprawdził moje łóżko, ale jego wzrok przez chwilę zatrzymał się na czymś obok niego. Podniósł z ziemi moje pudełko z ważnymi rzeczami. Jak dobrze, że zabrałam stamtąd telefon. Mężczyzna energicznym ruchem zdjął wieko pudełka i nagle stanął jak wryty. Aż przełknęłam gulę w gardle. Co on tam takiego zobaczył, że go zatkało? Ręką, na której miał założoną rękawiczkę sięgnął i powoli wyciągnął coś, na widok czego cała zesztywniałam. W ręku mężczyzny znajdował się niewielki plastikowy worek z białym proszkiem w środku.

- Co to jest panno Shell? - Mężczyzna spojrzał na mnie z ogromnym zaskoczeniem na twarzy. Nie tylko ja wyglądałam na zdezorientowaną i ponadto zestresowaną. Moje współlokatorki spoglądały na mnie w szoku.

- Pierwszy raz widzę na oczy ten woreczek. - Odparłam z opanowaniem.

- Byłaś w ostatnio w mieście, więc mogłaś stamtąd coś przywieść. - Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy to usłyszałam. Fakt faktem, ale z ust Mężczyzny, który tak bardzo mi pomaga? Szok.

- Nawet jeśli, to nie zdołałabym podać tego Maksowi, przed wypadkiem. - Stwierdziłam. - Nie jestem typem człowieka, który handluje narkotykami czy też innymi używkami. Musi mi pan uwierzyć. Na pewno ktoś to podrzucił. - Powiedziałam, upuszczając pościel na ziemię. - Ktoś kto pragnie zemsty i pozbycia się mnie stąd. - Ostatnie słowa wypowiedziałam już ciszej, aczkolwiek nad wyraz głośno, aby pan Arthur to usłyszał.

- Twierdzisz, że ktoś Cię wrabia? - Spytał mężczyzna.

- A czy wierzy pan, że to - Wskazałam palcem wskazującym na woreczek w ręce mężczyzny. - należy do mnie?

Widać było jak mężczyzna gorączkowo się nad czymś zastanawia. Nie mogę uwierzyć, że może mieć wątpliwości co do moich słów. Nie okłamałabym człowieka w takim przypadku oszustwa. To jest nie na miejscu.

- Masz rację Emmo. - Powiedział. - To nie w twoim stylu. Niestety znaleźliśmy to u ciebie, więc na czas bliżej nieokreślony zostajesz zawieszona i w każdej chwili możesz zostać wyrzucona. - Przeszły mnie ciarki na słowa mężczyzny. - Będziesz pod stałym nadzorem opiekunów. Nie przestrasz się, gdy podczas spoglądania za siebie, zauważysz twarz jednego z dorosłych.

Myślałam, że za chwilę dosłownie zapadnę się pod siebie. Rozumiem dlaczego mężczyzna podjął taką decyzję, ale i tak odczuwam strach i poczucie winy. Wiem jedno. Zdemaskuję osobę, która podrzuciła mi ten woreczek. Nie ujdzie jej to na sucho. Czy to Amber? Wydaje się oczywiste, aczkolwiek muszę zdobyć dowody. To jest teraz moim priorytetem.

Hejka!
Słuchajcie.. wiem jak w moich oczach wyglądają postacie z tego opowiadania, alee jestem ciekawa jak wy ich sobie wyobrażacie. Jeżeli macie czas i ochotę to zachęcam do na przykład narysowania kogoś z obsady. Oczywiście, jeśli ciekawi was takie coś. Gdyby jakiś wymyślny portret by mi się spodobał, to osoba która go stworzyła dostanie dedykacje w kolejnych rozdziałach. Także zachęcam!

Mój mail: shallow.lis@onet.pl

Chłopak z obozuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz