Rozdział XXXVIII - co się działo w nocy

1.4K 155 135
                                    

24 stycznia 2020r. 2:34

Księżyc wspinał się coraz wyżej po gwieździstym niebie, a jego blask wpadał przez niezasłonięte okna do pokoju numer sto czterdzieści cztery. Ferenc Liszt obserwował jego wędrówkę po niebie, w całkowitym milczeniu.

Był środek nocy. Ferenc siedział na łóżku Fryderyka, nogi podciągając wysoko, pod samą brodę, a jego głowę wypełniały ponure, zlęknione myśli.

Ich przyczyną były, rzecz jasna, słowa, które kilka godzin temu wypowiedział do niego Fryderyk.

"Ja cię po prostu kocham" - to pozornie proste zdanie namieszało potwornie w sercu Ferenca, wywołując w nim kompletny chaos.

Liszt niejednokrotnie spotkał się już ze stwierdzeniem, że pijany mówi to, co trzeźwy ma na myśli. Czy faktycznie tak było? Czy słowa, które usłyszał dziś z ust Fryderyka były szczere i prawdziwe?

Czy możliwym było, by Frycek naprawdę go kochał...?

Kochać. To słowo było przecież tak silne i głębokie. Niosło ze sobą tyle obietnic i zobowiązania... Liszt czuł, że boi się go jak ognia.

Miłość była dla niego tematem trudnym i bolesnym. W ciągu ostatnich kilku lat Ferenc wiele przecierpiał z jej powodu. Od czasu śmierci taty, a także utraty Caroline, chłopak nie dopuszczał, by to silne, ale zdradliwe uczucie znów pojawiło się w jego życiu.

Postanowił, że już nigdy nie otworzy dla nikogo swojego serca. Trzymał wszystkich ludzi na dystans, nie pozwalając sobie na zbyt duże przywiązanie w stosunku do kogokolwiek. Każdy z jego związków był krótki, płytki i przelotny. Wszelkie czułości, a także seks nie miały większego znaczenia.

W ten sposób udało mu się przetrwać stosunkowo bezboleśnie kilka długich, a przy tym pustych i wybrakowanych lat.

Wtedy jednak w jego życiu pojawił się Fryderyk, który zupełnie nieświadomie zdobył jego serce już na samym początku ich znajomości. Ferenc miał wrażenie, że jeszcze nigdy tak bardzo nikogo nie pragnął. 

Nie chodziło tu jednak o fizyczne, cielesne pożądanie. Chciał móc być blisko Fryderyka, mieć go na wyłączność. Chciał spędzać z nim każdą wolną chwilę, chciał móc być przy nim, cokolwiek by się nie działo.

Choć bardzo tego nie chciał, Ferenc znów pozwolił sobie na głębsze uczucia, na przywiązanie, zaangażowanie i poświęcenie. 

Tak bardzo bał się ich konsekwencji.

To wszystko: związek, pełne oddanie i wierność jednej osobie, były dla niego rzeczą nową i nieznaną. Czuł się zagubiony, niepewny siebie, jakby stąpał po cienkiej linie, zawieszonej setki metrów nad ziemią.

Bał się, że to wszystko skończy się tak, jak zawsze. Że prędzej, czy później ich relacja ulegnie zniszczeniu, co wydawało się mu przecież nieuniknione...

Z ponurych, niespokojnych rozmyślań wyrwało go nagle ciche westchnienie, jakie wymknęło się z ust śpiącego Fryderyka. 

Ferenc wsłuchał się w jego spokojny, miarowy oddech. Spojrzał na jego twarz, oblaną księżycowym blaskiem. Na rozrzucone po poduszce loki, smukłe policzki, delikatnie wykrojone usta...

Zacisnął mocno wargi z nagłą determinacją.

Dla niego się postara. Dla niego zaryzykuje to wszystko.

***

7:00

Dźwięk budzika gwałtownie wyrwał Ferenca ze snu.

Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AUWhere stories live. Discover now