Rozdział specjalny

1.8K 216 103
                                    

[A/N] Ten rozdział jest nieplanowany i zupełnie nic nie wnoszący do fabuły.
Piszę go z dedykacją dla kochanej Ani - współautorki tego opowiadania, która obchodzi dzisiaj urodziny.

Wszystkiego najlepszego, babo! 💛🌻

22 października 2019r. 7:21

*brzdęk*

Ferenc skrzywił się i jęknął cicho. Powoli, bardzo niechętnie uchylił powieki i rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem po swoim pokoju, w poszukiwaniu źródła tego hałasu.

Wtedy dostrzegł, że zegar, wiszący na ścianie, na przeciwko jego łóżka, wskazuje dopiero siódmą dwadzieścia rano.

Przecież miał lekcję fortepianu dopiero o dziewiątej! Jego współlokator natomiast, zaczynał zajęcia jeszcze później, bo o jedenastej.

O co więc chodziło?  Czym był ten hałas, brzdęk talerzy, stukot szuflad i szafek?

Uniósł się na łokciach i mruknął:

- Hector, cholera, co ty...?

Urwał w połowie zdania, ponieważ jego w końcu rozbudzony wzrok napotkał coś bardzo dziwnego.

Tuż przed jego nosem zawieszony był papierowy łańcuch z napisem "Happy Birthday". Cały pokój wypełniał zapach czekolady, a gdy spojrzał w lewo, ujrzał Hectora w swojej piżamie w klucze wiolinowe, stojącego przy blacie kuchennym.

Chłopak starannie układał na dużym talerzu górę brownies.

- Ja pierdolę... - zdolny był tylko powiedzieć  Ferenc, zanim znów opadł na materac.

Jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Słowem nie wspominał swojemu współlokatorowi o jego nadchodzących urodzinach, nie miał pojęcia skąd ten się o nich dowiedział. Czuł, jak jego serce zalewa fala wdzięczności i wzruszenia.

- Obudziłeś się! - powiedział Berlioz z entuzjazmem. - Wszystkiego najlepszego, Lisztu!

- Berlioz, ty dzbanie! - roześmiał się głośno chłopak i wstał z łóżka. Poprawił spadającą mu z ramienia koszulkę i podszedł do Hectora, który właśnie wbił w ułożone na szczycie ciastko świeczkę w kształcie liczby 19. - Skąd...?

- Twój Facebook - odparł krótko Hector, chwytając w dłonie talerz i stawiając go na stole. - Dostałem przypomnienie dziś po północy i postanowiłem wstać wcześniej, coś dla ciebie zrobić, bo jakoś tak głupio mi było...

Urwał, czując jak Liszt przytula go do siebie. Krótko, ale mocno i wymownie.

- Nie ma za co, młocie - powiedział Hector, wyraźnie dumny z efektu, jaki wywołał. Poklepał go po ramieniu i powiedział - Dobra, weź się nie rozczulaj i zdmuchnij lepiej te świeczkę, bo wosk kapie na moje ciastka, a nie mogą się zmarnować.

Liszt wypełnił polecenie, wcześniej oczywiście nie zapomniawszy o pomyśleniu życzenia.

Oboje z Hectorem wzięli po jednym ciastku i stuknęli się nimi, w ramach czegoś na kształt toastu.

- Za Ferenca, bo cep ma dzisiaj urodziny.

- Za Hectora, który jest zajebistym współlokatorem.

***
Pukanie do drzwi wyrwało Fryderyka z rozmyślań, które prowadził, siedząc nad klawiaturą pianina. Wstał od instrumentu, przerywając pracę nad nowym walcem i podszedł do drzwi.

Chwycił za klamkę, otworzył je i jego oczom ukazały się dwie osoby, których najmniej spodziewał się teraz ujrzeć.

Liszt i Berlioz. W piżamach. Z wielkim talerzem ciastek. Z twarzami brudnymi od czekolady.

- Co wy tu robicie? - zapytał zdziwiony, spuszczając wzrok, zawstydzony. Sam był ubrany w jasnoniebieską piżamę w kaczuszki i z jakiegoś powodu zrobiło mu się strasznie głupio.

- Pomyliłem coś w przepisie i tych brownies wyszło ich znacznie... za dużo - Hector wymownie wskazał na ogromny talerz pełen ciasteczek. - Więc przyszliśmy się podzielić.

- Juliusz! - zawołał Chopin w głąb mieszkania, wykorzystując okazję do odwrócenia wzroku i ukrycia swojej zaczerwienionej twarzy.

Słowacki wyjrzał z łazienki, gdzie zajęty był układaniem swoich włosów.

- O, jedzenie przyszło! - ucieszył się i podszedł do drzwi. - Właźcie chłopaki. Z jakiej to okazji?

- Ferenc ma urodziny i to miało być coś w rodzaju tortu - wyjaśnił Berlioz, wchodząc do pokoju i siadając przy stole, a za nim cała reszta. Liszt zlustrował Chopin wzrokiem, ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. 

- W-wszystkiego najlepszego - wyjąkał Fryderyk i uśmiechnął się do niego niepewnie.

- Dzięki, Szopa - Liszt również uśmiechnął się lekko i puścił mu oczko.

Chłopak spuścił wzrok, mechanicznie sięgnął po ciastko z talerza i wgryzł się w nie ze smakiem.

- Wow, jest naprawdę dobre - powiedział, biorąc kolejne kęsy. - Berlioz, ty się chyba minąłeś z powołaniem, powinieneś iść na gastronomię!

Juliusz jednak wciąż nieufnie patrzył na talerz brownies.

- Czemu nie jesz, Julek? - zapytał Fryderyk, sięgając łapczywie po kolejne ciastko. - Są super, naprawdę, w życiu nie jadłem takich dobrych ciastek. Ale smakują jakoś tak inaczej...

- BERLIOZ, KURWA MAĆ - wrzasnął nagle Słowacki, uderzając dłonią w stół. - ONE SĄ Z TRAWĄ.

Fryderyk zaczął krztusić się właśnie ugryzionym ciastkiem.

- No... możliwe...? - wyjąkał Berlioz.

- Czy ciebie posrało, Hector?! - roześmiał się głośno Ferenc. - Zrobiłeś mi na urodziny ciastka z marychą?

- W dodatku dałeś je Fryckowi? - Juliusz uderzył się w czoło otwartą dłonią. - Przecież to dziecko, on nawet nie wie, co to są narkotyki!

- Oj, psujecie zabawę! - Hector wziął sobie kolejne ciastko z talerza. - Przecież mam ją legalnie. To na astmę.

- PRZYĆPAŁEŚ MI CHOPINA!

Fryderyk pobiegł do łazienki i wypluł ciastko do umywalki.

- Ja nie na to się pisałem, wyjeżdżając na studia - powiedział słabym głosem, siadając z powrotem przy stole.

- Zasada numer jeden: nie bierz nigdy od Hectora żadnego jedzenia - powiedział Ferenc sarkastycznie.

- Zasada numer dwa: nigdy nie wpuszczaj ludzi ze sto dwadzieścia do swojego pokoju z rana - mruknął cicho blady Fryderyk.

- Zasada numer trzy: wszystkiego najlepszego dla mnie.

- I sto lat - dodał Fryderyk uśmiechając się do niego - po raz pierwszy szczerze  i niewymuszenie.

[A/N] vol.2 Dzięki za przeczytanie. Normalny nie-specjalny rozdział wstawię juz niedługo, jest prawie skończony. Ale w międzyczasie jeszcze ten prezent dla cudownej, kochanej i pomysłowej Ani bez której to opowiadanie by nie istniało.
Nie bierzcie ciastek od nieznajomych. Od znajomych ćpunów też.
Dzięki za przeczytanie, bye
🌻💛

Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AUWhere stories live. Discover now