Rozdział XXXIII - tęsknota

1.4K 170 92
                                    

[A/N] Podaję Wam tutaj linka do etiudy Chopina nr 9 z op. 10, który poświęcony jest Lisztowi, a komponowany był przez Fryderyka, gdy ten miał około 20 lat. To o niej myślałam, pisząc ten rozdział i pomyślałam, że może chcielibyście jej posłuchać, podczas czytania <3

18 stycznia 2020r. 12:17

- Felix, cholera!

Z tym właśnie okrzykiem Hector Berlioz wpadł do pokoju swojego chłopaka. Przystanął na progu, próbując złapać oddech. Ewidentnie całą drogę po schodach przebył biegiem.

- Hector? - zdziwił się Felix. - Dopiero co wyszedłeś. Miałeś porozmawiać z Lisztem!

Berliozowi w końcu udało się uspokoić nieco swój oddech. 

- Felix, on... On chyba chce wyjechać - rzekł przejętym głosem. 

- Wyjechać? Jak to: wyjechać? Gdzie?! - Mendelssohn zasypał go pytaniami.

- Ja... widziałem go, jak pakuje swoje walizki. On chyba chce wrócić do domu... W sensie, do Budapesztu...

Felix przycisnął dłoń do czoła.

- Chryste, Liszt... - mruknął sam do siebie. - Co ty najlepszego wyprawiasz?

***

12:38

Fryderyk tępym wzrokiem wpatrywał się w rozłożone przed nim na pulpicie nuty. Gęsto zapisane czarne znaki odstraszały go swoim wyglądem. Drobne nuty, liczne przebiegi, pasaże i do tego ta skomplikowana harmonia...! 

Egzamin był już za dwa dni i, zgodnie ze swoim zwyczajem, Frycek zaczynał już panikować. Po tym wszystkim, co mu się ostatnio przydarzyło: po pocałunku z Ferencem i odkryciu bolesnej prawdy na jego temat, nie czuł się na siłach, by, z uniesioną dumnie głową, zasiąść do fortepianu przed komisją i zagrać egzamin na satysfakcjonującą ocenę.

Na powrót ułożył dłonie na klawiaturze swojego pianina i uderzył w nią, tym razem z jeszcze większym impetem i frustracją.

- Chopin, do jasnej cholery...! - jęknął Juliusz, leżący na brzuchu na swoim łóżku. - Jak ty katujesz ten biedny utwór!

- Przepraszam... - mruknął Chopin ze skruchą, znów przerywając grę. Westchnął ciężko i ukrył twarz w dłoniach. - Nie mogę grać, po prostu nie daję rady...

- Z powodu tego... - Juliusz z trudem powstrzymał cisnące mu się na usta wulgaryzmy. - Z powodu Liszta?

Fryderyk pokiwał głową nieznacznie.

- Nie mogę nawet patrzeć na klawiaturę bez myślenia o nim... - powiedział cicho. 

Juliusz obrócił się na łóżku tak, by leżeć przodem do Fryderyka. Podparł głowę na dłoni i patrzył na swojego przyjaciela. 

Siedział przy instrumencie skulony z dłońmi wplecionymi we włosy. Zaciskał palce na jasnobrązowych puklach, a wzrok spuszczony miał w dół.

- Julek... - zaczął nagle, podnosząc głowę i odsuwając ręce od twarzy. Popatrzył na Słowackiego ze smutkiem. - Czy to źle, że nadal nie potrafię go nienawidzić...?

Poeta zacisnął wargi. On sam odczuwał ogromną niechęć i złość w stosunku do Liszta i uważał, że Fryderyk również powinien. 

Jednak potem pomyślał o swoich kłótniach z pewnym panem w skórzanej kurtce z naszywkami...

 O tym, że cokolwiek Adam by mu nie powiedział, jakkolwiek bardzo by go nie zranił, Juliusz  zawsze tęskni za nim, będąc gotów wszystko mu wybaczyć.

Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AUWhere stories live. Discover now