Rozdział I - super gej

3.1K 269 359
                                    

30 września 2019r. 14:51

Srebrny samochód Ludwiki Chopin zatrzymał się na prawie pustym parkingu, pod Warszawską Akademią Muzyczną.

Dziewczyna wyciągnęła kluczyk ze stacyjki i spojrzała na swojego młodszego brata. Fryderyk siedział skulony w fotelu, z policzkiem opartym o szybę. Twarz miał nieobecną, jakby zamyśloną, a oczy wpatrzone w widok za oknem.

Możliwe, że podziwiał akademię, a możliwe, że patrzył na nią ze strachem, marząc, by siostra odwiozła go z powrotem do domu.

Tego Ludwika odgadnąć nie mogła, mimo iż analizowała wyraz twarzy brata bardzo długo. Ten w końcu wyczuł jej spojrzenie, odwrócił głowę, uśmiechnął się do niej delikatnie, ale ciepło i krótko uścisnął jej dłoń. Musiał widzieć, jak bardzo się o niego martwi.

Ludwika poczuła ulgę, widząc uśmiech na twarzy brata. Odwzajemniła go i zapytała:

- Jak się teraz czujesz?

Fryderyk wywrócił oczami z zażenowaniem.

- Teraz to mi głupio, że rano zrobiłem z taką scenę - spuścił głowę, zawstydzony. - Dopiero teraz dotarło do mnie, że Warszawa w gruncie rzeczy jest niedaleko od domu i że przecież nie wyprowadzam się na zawsze... Przynajmniej mam nadzieję.

- To prawda. Poza tym, ja jeżdżę samochodem do domu przynajmniej raz na dwa miesiące i mogę zabierać cię ze sobą.

- Więc będę widywał się z wami całkiem często - twarz Fryderyka rozjaśniła się nieco.

- I nie musisz się o nic martwić - powiedziała Ludwika, gładząc go po szczupłym ramieniu.

- Wiesz, że zawsze muszę się martwić, chociaż odrobinę. Taki już jestem. Ale teraz... Teraz martwię się już dużo mniej - posłał jej kolejny ciepły uśmiech, a Ludwika poczuła jakby z serca spadał jej ciężki kamień.

- Cieszę się. Ale teraz trzeba cię zameldować. Ciekawe czy twój współlokator już też tu jest?

***
Akademik, w którym przez następne kilka lat miał mieszkać Fryderyk, mieścił się na terenie akademii muzycznej, jednak zamieszkiwali go również studenci pobliskiego uniwersytetu nauk humanistycznych.

To dlatego tak bardzo denerwował się przed poznaniem swojego przyszłego współlokatora - nie wiedział, czy będzie on muzykiem, tak jak on, czy może jakimś pisarzem, poetą lub filologiem...

"Nie będziemy mieli wspólnych tematów do rozmów..." - myślał z obawą. - "Będzie narzekał na moją grę na fortepianie... Albo gorzej, będzie słuchał jakiejś smętnej poezji śpiewanej!"

Pełne lęku myśli wypełniały jego głowę, gdy razem z Ludwiką wchodzili przez drzwi do akademika.

Portiernia znajdowała się na przeciwko wejścia. Podszedł do okienka i odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie uwagę portiera.

Mężczyzna podniósł powoli głowę i popatrzył na niego nieprzyjaźnie.

Miał brzydki, szeroki nos, łysiejącą głowę, a jego brwi ściągnięte były nad oczami w wyrazie wiecznego niezadowolenia. Plakietka, którą przyszpiloną miał do materiału wełnianej kamizelki w romby o paskudnym brudnozielonym kolorze, informowała o jego nazwisku:

Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AUOù les histoires vivent. Découvrez maintenant