Rozdział XII - konflikt wieszczów

1.8K 207 94
                                    

7 listopada 2019 13:47

Ferenc Liszt wziął głęboki oddech, przeczesał palcami swoje jasne włosy i zapukał cicho w otwarte drzwi, prowadzące do klasy śpiewu.

Profesor Potocka podniosła wzrok znad leżących na blacie biurka partytur.

Zmierzyła od stóp do głów stojącego w drzwiach studenta, a w jej bystrych, ciemnych oczach zapłonęły iskierki ciekawości.

- Mogę w czymś pomóc? - zapytała, a jej zmysłowy, pewny siebie głos rozbrzmiał śpiewnie w sali.

- Dzień dobry, pani profesor - Chłopak skłonił się. - Ferenc Liszt, pianista z pierwszego roku.

Delfina wyciągnęła do niego bladą dłoń, ukrytą w długim ciemnym szalu.
Liszt uścisnął ją delikatnie, a następnie kontynuował:

- Mam do pani profesor pewną prośbę - rzekł, starając się patrzeć Potockiej w oczy. Jej spojrzenie było jednak zbyt onieśmielające. - Słyszałem, że to pani będzie przesłuchiwać studentów, którzy mają wziąć udział w koncercie, a później dobierać ich w zespoły i ustalać kolejność.

- Mówi pan o koncercie świątecznym? - zapytała wykładowczyni, nie rozumiejąc, do czego chłopak zmierza.

- Owszem. Chodzi o to, że...  - rzekł powoli. - Bardzo zależy mi na tym, żeby wystąpić z pewną osobą... W duecie. Najlepiej na sam koniec koncertu. - Widząc lekko drwiący uśmiech na twarzy wykładowczyni, dodał. - Wiem, że żaden ze studentów nie powinien mieć tutaj nic do powiedzenia, ale przysięgam, że jeśli pozwoli mi pani na tę małą ingerencję, nikt się o tym nie dowie. To będzie... nasza mała tajemnica...

Delfina uniosła do góry jedną brew. Uśmiechnęła się do niego lekko, przybierając słodką minę, która wydawała się Ferencowi niemal mdła.

- Musiałbyś mnie jednak najpierw jakoś do tego przekonać... Co będę z tego miała? - zapytała cicho.

Założyła ręce na piersi i patrzyła na chłopaka wyczekująco.

Tego Ferenc obawiał się najbardziej: w jaki sposób dobije targu z tą kobietą? Była onieśmielająca, władcza i wyglądała, jakby dokładnie wiedziała, czego chce.

Jednak i na to był przygotowany.

Przełknął ślinę i, patrząc jej wreszcie w oczy, niby od niechcenia rzucił:

- Mam wiele do zaoferowania...

Usta Delfiny pomalowane szminką w kolorze ciemnej czerwieni wygięły się w uśmiechu zadowolenia.

- Ach tak? - zapytała przeciągle, ściszając głos i robiąc krok w stronę Liszta. Obcas jej wysokich szpilek stuknął w drewnianą podłogę.

Wyciągnęła dłoń w jego stronę, a przez to szal zsunął jej się lekko z jej ramienia, odsłaniając gładką aksamitną skórę.

- A co takiego na przykład...? - wyszeptała, delikatnie gładząc palcami materiał koszuli na jego barku.

Ferenc uśmiechnął się lekko, z ulgą.
Sięgnął ręką w tył i przekręcił delikatnie klucz w zamku od drzwi.

A więc jego plan się powiedzie.

***
Na kilka minut przed siedemnastą, zdyszany, trzymający w obu dłoniach kubki z kawą na wynos, Juliusz Słowacki dotarł pod budynek biblioteki miejskiej, w której pracował Adam.

Jego chłopak kończył za moment zmianę, a Juliusz skorzystał z tego, że również ma wolne popołudnie i postanowił odebrać go z pracy, by mogli spędzić dziś ze sobą jak najwięcej czasu.

Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AUTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon