Rozdział XXXIII - walizka

1.3K 174 80
                                    

18 stycznia 2020r. 1:24

Felix czuł powiew oddechu Berlioza na swojej odsłoniętej szyi i jego rękę obejmującą go w pasie.

 - Hector, śpisz? - szepnął, nie przestając gładzić go po splątanych, rudych lokach.

 - Nie, jeszcze nie... - mruknął w odpowiedzi chłopak, unosząc się lekko na łokciach. - Co się dzieje?

- Ja... Chciałem zapytać... Jak możesz nadal przyjaźnić się z Lisztem? Wiesz, po tym wszystkim, co zrobił Fryckowi?

Hector westchnął głęboko i zastanowił się chwilę.

- Chopin sam ci o tym opowiedział?

- Nie on. Słowacki - odrzekł Felix.

- Chryste, to jeszcze gorzej - jęknął Berlioz. - W sto czterdzieści cztery Liszt musi być chyba teraz wrogiem numer jeden, którego oblewa się herbatą...

- O herbacie też słyszałem... Nie chcę mieszać się w nie swoje sprawy, ale... Mam wrażenie, że coś mi tu umknęło. - Brunet zmarszczył brwi, wyraźnie zastanawiając się nad czymś. - Nie chce mi się wierzyć, że z Liszta naprawdę jest taka szuja... i że naprawdę chodziło mu tylko o zakład. Przyglądałem się im i byłem pewien, że tu chodzi o coś więcej.

Hector pokiwał głową ze smutnym uśmiechem.

- Dobrze myślałeś. O Ferencu można powiedzieć wiele negatywnych rzeczy, zwłaszcza, patrząc na jego zachowanie sprzed kilku miesięcy. Ale to dobry facet. I to wszystko, co się stało, jest jednym wielkim nieporozumieniem.

Felix przysunął się bliżej do Hectora i przytulił policzek do jego torsu. 

- Opowiedz mi.

Hector opowiedział więc. O tym dniu, w którym Niccolo celowo podpuścił i zmanipulował Ferenca, by ten założył się z nim o te przeklęte dwie dychy i piwo. O tym, że dla Liszta bardzo szybko przestał to być tylko zakład, że zaczął żywić do Fryderyka prawdziwe, głębsze uczucia...

Chciał zapomnieć o zakładzie, zdystansował się od Paganiniego, ograniczył picie i imprezy... Na przestrzeni kilku tygodni zmienił się w zupełnie innego człowieka - wszystko dzięki Chopinowi.

Hector wyznał także Felixowi, jak wiele wieczorów spędzali wspólnie z Ferencem, rozmawiając o jego zauroczeniu Fryderykiem. Jak bardzo Liszt zaangażował się w tę relację emocjonalnie.

Opowiadał długo, rozwlekle, by jak najlepiej nakreślić Felixowi sytuację ze swojej perspektywy - perspektywy, w której Liszt nie był skurwysynem, którego należy oblewać herbatą. Był tylko zagubionym lekko chłopakiem, bardzo wrażliwym, który jedynie chował swoje prawdziwe oblicze pod maską imprezowicza i twardziela. Był młodym artystą, który zaplątał się w swoich własnych niezrozumiałych uczuciach.

Felix bawił się materiałem koszulki Hectora, słuchając w milczeniu tego, co mówił. Z każdym kolejnym słowem i zdaniem, jego twarz przybierała coraz smutniejszy wyraz.

Berlioz skończył mówić i na chwilę zapadła cisza. Przerwało ją głośne westchnienie Felixa, a następnie jego słowa:

-Nie możemy tego tak zostawić. Nie możemy pozwolić, żeby to się tak skończyło

Hector uśmiechnął się delikatnie i pocałował Felixa w czubek głowy.

- Nie dopuścimy do tego. Obiecuję.

***

Ferenc siedział po turecku na swoim łóżku, tyłem do reszty pokoju, wpatrując się w ścianę.

Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AUWhere stories live. Discover now