18 stycznia 2020r. 1:24
Felix czuł powiew oddechu Berlioza na swojej odsłoniętej szyi i jego rękę obejmującą go w pasie.
- Hector, śpisz? - szepnął, nie przestając gładzić go po splątanych, rudych lokach.
- Nie, jeszcze nie... - mruknął w odpowiedzi chłopak, unosząc się lekko na łokciach. - Co się dzieje?
- Ja... Chciałem zapytać... Jak możesz nadal przyjaźnić się z Lisztem? Wiesz, po tym wszystkim, co zrobił Fryckowi?
Hector westchnął głęboko i zastanowił się chwilę.
- Chopin sam ci o tym opowiedział?
- Nie on. Słowacki - odrzekł Felix.
- Chryste, to jeszcze gorzej - jęknął Berlioz. - W sto czterdzieści cztery Liszt musi być chyba teraz wrogiem numer jeden, którego oblewa się herbatą...
- O herbacie też słyszałem... Nie chcę mieszać się w nie swoje sprawy, ale... Mam wrażenie, że coś mi tu umknęło. - Brunet zmarszczył brwi, wyraźnie zastanawiając się nad czymś. - Nie chce mi się wierzyć, że z Liszta naprawdę jest taka szuja... i że naprawdę chodziło mu tylko o zakład. Przyglądałem się im i byłem pewien, że tu chodzi o coś więcej.
Hector pokiwał głową ze smutnym uśmiechem.
- Dobrze myślałeś. O Ferencu można powiedzieć wiele negatywnych rzeczy, zwłaszcza, patrząc na jego zachowanie sprzed kilku miesięcy. Ale to dobry facet. I to wszystko, co się stało, jest jednym wielkim nieporozumieniem.
Felix przysunął się bliżej do Hectora i przytulił policzek do jego torsu.
- Opowiedz mi.
Hector opowiedział więc. O tym dniu, w którym Niccolo celowo podpuścił i zmanipulował Ferenca, by ten założył się z nim o te przeklęte dwie dychy i piwo. O tym, że dla Liszta bardzo szybko przestał to być tylko zakład, że zaczął żywić do Fryderyka prawdziwe, głębsze uczucia...
Chciał zapomnieć o zakładzie, zdystansował się od Paganiniego, ograniczył picie i imprezy... Na przestrzeni kilku tygodni zmienił się w zupełnie innego człowieka - wszystko dzięki Chopinowi.
Hector wyznał także Felixowi, jak wiele wieczorów spędzali wspólnie z Ferencem, rozmawiając o jego zauroczeniu Fryderykiem. Jak bardzo Liszt zaangażował się w tę relację emocjonalnie.
Opowiadał długo, rozwlekle, by jak najlepiej nakreślić Felixowi sytuację ze swojej perspektywy - perspektywy, w której Liszt nie był skurwysynem, którego należy oblewać herbatą. Był tylko zagubionym lekko chłopakiem, bardzo wrażliwym, który jedynie chował swoje prawdziwe oblicze pod maską imprezowicza i twardziela. Był młodym artystą, który zaplątał się w swoich własnych niezrozumiałych uczuciach.
Felix bawił się materiałem koszulki Hectora, słuchając w milczeniu tego, co mówił. Z każdym kolejnym słowem i zdaniem, jego twarz przybierała coraz smutniejszy wyraz.
Berlioz skończył mówić i na chwilę zapadła cisza. Przerwało ją głośne westchnienie Felixa, a następnie jego słowa:
-Nie możemy tego tak zostawić. Nie możemy pozwolić, żeby to się tak skończyło
Hector uśmiechnął się delikatnie i pocałował Felixa w czubek głowy.
- Nie dopuścimy do tego. Obiecuję.
***
Ferenc siedział po turecku na swoim łóżku, tyłem do reszty pokoju, wpatrując się w ścianę.
YOU ARE READING
Piu Lento Appassionato - Lisztin/Słowackiewicz modern AU
Historical FictionGłośne imprezy, alkohol, lejący się strumieniami, wykładowca, rzucający w studentów markerami... To tylko niektóre z problemów, z którymi na pierwszym roku studiów musi zmierzyć się Fryderyk Chopin. Wtedy, na szczęście, z pomocą przychodzi mu jego w...