10. facet którego uważałam za mojego przyjaciela, chłopaka a może kiedyś męża.

351 9 0
                                    

*Martyna*
Obudziłam się przy Piotrku. On już nie śpi jednak nadal mnie tuli.
- cześć - mówię
- cześć - dał mi buziaka
Uśmiechnęłam się.
- co dzisiaj robimy?
- ja idę do pracy na 14 ty masz nockę potem ja na rano i ty popołudnie, ja nockę. I tak dalej.
- do bani
Zaczęliśmy się śmiać.
Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na spacer z Charlie a potem pojechaliśmy do sklepu.
Piotrek wziął duży koszyk i zaczynamy zakupy. Pakuję bułki a Piotrek owoce i warzywa.
- co robimy na obiad?- pytam
-ciebie w sosie własnym - mówi
Zaczęliśmy się śmiać
- nie wiem. Może ziemniaki, mizerie i kotleta?
- ok
Po zrobieniu ogromnych zakupów udaliśmy się do kasy a następnie do auta.
Piotrek zapakował torby do bagażnika i otworzył mi drzwi od auta.
- zapraszam gwiazdo
- dziękuję
Wsiadłam a on wsiadł za kierownicą.
Pojechaliśmy do domu i robimy obiad. Znaczy Piotrek robi a ja się przyglądam.
Po chwili nasz obiad był gotowy. Zjedliśmy go i Piotrek szykuje się do pracy. Zrobiłam mu kanapki i kawe do termosu. Spakowałam mu do plecaka i usiadłam na kanapie a Charlie do mnie przyszedł i położył się na kanapie. Pyszczek ma na moich kolanach a ja go głaskam.
- ekhem - Piotrek - Charlie coś ci się nie pomyliło
- uuu zazdrosny - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jest jedyna rzecz czego ten psiak nie może. Złaź. - mówi a Charlie położył się na moje kolana. - serio cię polubił.
- Charlie to tylko pozory. Pamiętaj
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili odprowadziliśmy Piotrka do pracy.
- miłej pracy - mówię
- dziękuję
Pocałowaliśmy się.
- widzimy się za parę dni
Zaczęliśmy się śmiać.
- będę tęsknić - mówię
- ja też - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliliśmy się mocno.
- ooo buzi buzi cmok cmok - Marek
Zaczęliśmy się śmiać.
- skończyłeś?
- nie. Pomyliłem zmiany. Mam nockę z nijaką lady pięknością, po prostu miss Polonią, moją siostrzyczką
Zaczęliśmy się śmiać.
- ooo to masz opiekę - Piotrek
- zajmę się moją pyci pyci - Marek trzyma mnie za policzki
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek poszedł a my poszliśmy w drugą stronę.
- Martyna. Teraz na poważnie - Marek
- mam się bać?
- w sumie nie wiem.
Dostałem SMS z którego wynika, że nasi rodzice żyją.
- co ty mówisz? Przecież sam słyszałeś...
- słyszałem no, ale sama zobacz
Pokazał mi SMS. Tam pisze żebyśmy przyszli dzisiaj za godzinę pod dworzec autobusowy.
Sprawdziłam mój telefon. Przyszedł mi ten sam SMS. Brzmi on.
"kochane Dzieci. Tu wasi rodzice. Spotkajmy się dzisiaj o godz 15 na dworcu autobusowym. Bardzo prosimy. Do zobaczenia."
- a jak ktoś sobie z nas jaja robi? - pytam
- nie dowiemy się jak nie pójdziemy
- no ok, ale odstawie najpierw Charliego
- ok
Poszliśmy odstawić Charliego i udaliśmy się w umówione miejsce.
Siedzimy na ławce a po chwili przysiada się do nas jakiś pijak z butelką wódki.
- panie ale tu jest zajęte? - Marek
- chuj. Będę siedział tam gdzie chce!
Marek wstał żeby mu przywalić a ja go odciągnęłam.
- problemów ci potrzeba.
Policja podeszła do tego faceta.
- ok, ok - podnosi ręce do góry
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytulił mnie mocno.
- umył byś się - mówię
- dzięki siostrzyczko - mówi
- nie ma za co.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyjechał jakiś autobus więc podeszliśmy bliżej. Wysiadło z niego dużo ludzi a żadni z nich nie przypominają naszych rodziców. Po chwili dostaliśmy kolejnego SMS z naszym zdjęciem. Ktoś zrobił nam to z ukrycia.
- to pułapka - mówię
- młoda za dużo filmów się naoglądałaś
Po chwili dzwoni ten numer do Marka a ja się boję i się do niego przytuliłam.
- nie bój się
Po chwili podchodzi do nas jakaś kobieta z facetem.
- przyszliście - ta kobieta
- kim jesteście? - pytam
- to my mama i tata
- a jakieś dowody? Z kąd mamy wiedzieć, że nas nie oszukujecie?
Pokazali nam swoje dowody i nasze akty urodzenia.
- jak chcecie to jeszcze możemy zrobić testy DNA.
- ja nie wierzę - mówię i się wycofuje
- chodź bo jeszcze pod samochód wpadniesz - Marek mnie chwycił.
Po chwili przyszedł Piotrek. Nie wiadomo skąd.
- świetnie się Spisałeś - ten facet. Najprawdopodobniej to mój tata
- co?
- no udawał twojego Piotrusia i wzbudził twoje zaufanie
- a skąd niby miałbym tyle pieniędzy? - facet którego uważałam za mojego przyjaciela, chłopaka a może kiedyś męża.
- to gdzie jest ten prawdziwy Piotrek?
- on nie jest dla ciebie. Zasługujesz na kogoś kto będzie mógł cię utrzymać i o ciebie zadbać.
- ja chętnie się tobą zajmę
- ale ty nie jesteś Piotrkiem. Ja nie chcę!
Pobiegłam przed siebie i...
*Piotrek*
- Martynka kochanie. Obudź się - mówię bo krzyczy przez sen.
Otworzyła oczy.
- to ty?
- to ja Piotrek. Co ci się śniło?
- śniło mi się, że moi rodzice żyją.
Może odpoczątku ci opowiem.
Obudziliśmy się tak jak zwykle i poszliśmy na spacer, potem na zakupy i potem robiłeś obiad a ja się przyglądałam. Następnie odprowadziłam cię do pracy i spotkałam tam Marka. Ty poszedłeś a my poszliśmy w swoją stronę. Pokazał mi SMS od naszych rodziców. Po chwili ja też dostałam tego SMS. Tam pisało żebyśmy się spotkali na dworcu autobusowym o 15.
Poszliśmy tam i czekaliśmy na nich. Przyjechali i pokazali nasze akty urodzenie. Wszystko się zgadzało. Aż potem przyszedłeś ty i niby mój tata mówi do ciebie, że się spisałeś a jak spytałam o co chodzi to wypalił, że udawałeś mojego przyjaciela i zdobyłeś moje zaufanie dla pieniędzy a im chodziło tylko o to żebym nie była z tobą. - mówi wolno i przeżywa to tak jak to by było prawdą.
- powiem Ci, że niezłe masz te sny
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale wyjaśnić ci mogę z kąd mam tyle pieniędzy.
- nie musisz
- ale chce bo tak głupio mi to przed tobą  ukrywać
- jesteś cyborgiem?
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie. Wygrałem w totolotka
- co? Żartujesz sobie?
- nie.
- jeszcze jakby tego mało było. Dostałem spadek po babci i to wszystko jest rozdzielone na kilku kontach. Mało tego. Tego wciąż przybywa bo mi się nudziło i zagrałem jeszcze raz i wygrałem 100 tys zł co miesiące przez 25 lat.
- czyli krótko mówiąc. Jesteś bogaty
- yhym
Ale nikt o tym nie wiem. Tylko ty.
- czyli ta twoja lady piękność też nie wie
- yhym
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty też masz nikomu nie mówić
- się wie
Ale pozwól mi też coś zapłacić bo ja też biedna nie jestem
- wiem. Masz spadek od rodziców
- skąd to wiesz?
- słuchaj twój jebniety braciszek wparadował do bazy i krzyknął.
Ej moi rodzice nie żyją. Wszyscy mu składają kondolencje a on. Przynajmniej mam ich spadek.
- nie wierzę - mówię - czemu on jest taki durniem
Zaczęliśmy się śmiać







That 's nothing - Mapi  ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz