86. Zmieniamy Zabawę

141 3 0
                                    

*Piotrek*
Życie bez Martyny mnie dobija. Jeszcze ten Marek. Nic nie rozumie a czepia się mnie i przychodzi codziennie.
- i co? - pyta
- wyjdź z tąd - mówię
- nie - mówi - chce patrzeć jak cierpisz
Uroniłem łzy i Charlie do mnie przyszedł. Piszczy za Martyną. Przyszła Tosia a ja wytarłem łzy. Wziąłem ją na kolana.
- dlaczego płaczesz? - Tosia
- bo zabił mamę - Marek.
- czy ty siebie słyszysz? - pytam - co ty mówisz dziecku.
Mała zaczęła płakać a ja ją przytuliłem. Marek poszedł.
- już Tosiunia - mówię - kończymy zabawę i jedziemy do mamy?
- tak.
Spakowałem nasze rzeczy i Zanioslem do auta. Ubrałem dziewczyny.
- Charlie - mówię - do auta
Poszliśmy do auta i jedziemy. Pojechaliśmy do bazy.
Złożyłem wypowiedzenie
- Piotrek - wszyscy - nie możesz. Już wogóle was nie zobaczymy
- i dobrze - Marek
- no właśnie - mówię
- obiecaj, że wrócisz - Szef.
- nie mogę - mówię
- idź i nie wracaj
- nie musisz się o to martwić. - mówię - na razie
Wyszedłem wraz z dziewczynami z bazy. Wsiedliśmy do auta i jedziemy do Martyny. Po dłuższej chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy do tego domu.
Martyna płaczę nad kubkiem.
- mama - Tosia
Zdziwiła się i mocno się przytuliły.
- nie mogłem już żyć bez ciebie - mówię i się przytulamy.
- ja też - mówi - chociaż ja nie żyje
Zaczęliśmy się śmiać.
Rozpakowaliśmy się i gotujemy razem obiad. Jest cudownie.
*Wiktor*
- nie no. On nie mógł wyjechać - Anka
- dziwisz się? Kilka dni temu stracił żonę a on go o wszystko oskarżył chociaż chłopak nic nie zrobił.
- on powinien być na jej miejscu - Marek - Martyna by sobie poradziła bez niego.
- czy ty siebie słyszysz? - Tomek
- dobra przestańcie. Ktoś Tu musi pracować. Szykować karetki.
Marek poszedł.
- on serio wyjechał?
- do Martyny
- uff.
- no nie wiem czy uff bo nie będzie ich do póki on nie zmądrzeje.
Przyszli rodzice Martyny.
- jest tu Piotrek? - mama Martyny
- nie - mówię i przyszedł Marek - wyjechał
Dałem jej jego wypowiedzenie.
- co? - tata Martyny - gdzie?
- nikt nie wie - Anka
- i bardzo dobrze. Wyjechał i chuj. - Marek. - chętnie wysadze jego dom w powietrze. Tylko szkoda, że nie z nim.
- ty siebie słyszysz? - pytam
- on wróci - mama
- wątpię. - Marek - jak wróci to dołączy do mojej siostrzyczki
Wyszedł z bazy a mama Martyny usiadła.
- on się nie zmieni - mówię
- odcięliśmy mu pieniądze - tata Martyny - nawet śmierć siostry go nie obchodzi.
-co zrobiliście? - Marek
- to co słyszałeś - mama Martyny - nie dostaniesz od nas ani grosza.
- ale to, że nie żyje to nie moja wina
- Zgadzam się. Nie twoja. Nie Piotrka, nie nasza. Nikogo. Ale to, że Piotrek wyjechał i zabrał nam wnuczki to już twoja i tylko twoja wina.
- nie. To on jest skończonym dupkiem i tyle w tym temacie.
Poszedł i trzasnął drzwiami. Po chwili jego zespół dostał wezwanie.
- ok. Piotrek dołączył do Martyny. Wrócą nie długo. Nic im nie jest. Cieszą się sobą. Agnieszkę wraz z Emilką też od niego odcięliśmy. Także powinien zrozumieć a jak nie to oni i tak wrócą do normalnego życia a on będzie żył tak jakby bez nich.
*Mama Martyny*
Dzwonię do Piotrka. Odebrał.
- ok Piotrek. Gdzie jesteś? Jesteśmy bez Marka?
- tak jak się umawialiśmy - mówi - dołączyliśmy do Martyny. Przegrałem wojnę na mąkę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł Marek wraz z swoim zespołem
- To wracaj szybko. Nie słuchaj Marka
- na razie nie myślę o powrocie. - zmienił ton na smutniejszy
- ale obiecaj, że jeszcze cię zobaczymy
- obiecuję chociaż wolał bym dołączyć do Martyny.
- chodź to ci w tym pomogę - Marek
Rozłączył się.
- Co zrobiłeś? - pytam
*Martyna*
Bije Piotrkowi brawo wraz z małą a on się kłania.
- no normalnie zasługujesz na Oscara
Zaczęliśmy się śmiać.
Pocałowaliśmy się.
- ty jesteś moją nagrodą. - Wyciągnął kartę sim i ją zniszczył.
- aaa no tak. Trzeba zniszczyć wszelkie dowody
- czuje się jak porywacz - Piotrek
- zmieniamy zabawę? - Tosia.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak teraz wy jesteście moimi księżniczkamu zamkniętymi w wierzy a ja jestem smokiem który was pilnuje żebyście nie uciekły. - Piotrek
- a kto nas uwolni? - Tosia
- Babcia z dziadkiem. - Piotrek
-waleczna babcia i odważny dziadek - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Tak. Zmieniamy zabawę.






That 's nothing - Mapi  ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now