93. Kim Ty Jesteś?

155 3 0
                                    

*Martyna*
Jestem na dyżurze wraz z ochroniarzem.
- współczuję - mówię - musi Pan za mną chodzić
- za to mi płacą także nie najgorzej
- no tak
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do bazy.
- Witam - mówię
- ja nie wierzę - Anka - kogo moje oczy widzą
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam się przebrać.
- Martyna to już nie jest śmieszne. Gdzie jest Agnieszka? - Marek
- powtarzam ci już setny raz, że Agnieszki z nami nie było. Nie chciała się bawić. - mówię
- jak mi to udowodnisz?
- wszystkie dowody zostały zniszczone - mówię - spróbuj zadzwonić. Napisać.
- a możesz ty?
Dzwonię do Agnieszki. Jednak nie odbiera.
-nic z tego - mówię - Byłeś u jej rodziców?
- nie wpuścili mnie
- no tak. No to próbuj dalej.
Usiadłam koło Anki.
- gdzieś się podziewała?
- w domu - mówię - Byłam
- w domu? Yhym - Anka
- naprawdę
- winny się tłumaczy
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili poszliśmy szykować karetkę a ja poprawiam Antenke.
- nie ma Strzeleckiego żeby cię ściągnął
Marek się śmieje.
- śmieszne - mówię - właśnie miałam zadzwonić, że dojechałam.
- tak w czas - ochroniarz
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwonię do Piotrka.
- no dojechałam
- już wiem - mówi
- aaa. A wy co robicie?
- rysujemy - mówi
- zrób sobie kawę bo zaśniesz.
- właśnie próbuję
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili się rozłączyłam.
- Strzelecki! - Góra
- w domu - mówię - trzeba głośniej bo nie usłyszy
Zaczęliśmy się śmiać.
- kim ty jesteś?
- też się nad tym zastanawiam
Przyszedł szef i się śmieje razem z nami.
- Wiktor gdzie Strzelecki? - Góra
- chyba w domu, nie? Nie wiem.
- ale ma dyżur.
- nie. Jeździsz z jego żoną
- bez jaj - mówię a oni się śmieją.
- To Strzelecka!
- po nazwisku to po... - przerwałam
- pysku - Marek
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak się nazywa?
- ktoś chce się zamienić? - pytam - bo do końca dyżuru ogłuchne.
- aaa to ty na karetce.
- na ty to tramwaj staje - Wiktor - a na dzyn dzyn odjeżdża
Zaczęliśmy się śmiać.
- już mi się to znudziło.
Zeszłam z karetki.
- jak się nazywasz?
- Martyna - mówię
- przecież ty nie żyjesz.
- ale, że znowu? - pytam a oni się śmieją
- co znowu? - Góra - byłem na twoim pogrzebie
- i jak? Fajna impreza, nie? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie rozumiem
- ok. Mamy pół dnia. Spróbuję To jakoś sensownie wytłumaczyć.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili dostaliśmy wezwanie.
Tomek prowadzi a ja stoję w okienku.
- no to tłumacz?
- w skrócie to było ukartowane przez moich rodziców. Tak że wywieźli mnie i ogłosili, że nie żyje.
- ale Piotrek był załamany
- też się zgadzam. Zasługuje na Oscara.
- udawał?
- na początku jak nie mogłam mu dać znaku, że żyje to nie udawał a potem jak się dowiedział to od tamtego momentu udawał i uciekaliśmy przed Markiem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to tyle.
- zastanawia mnie to jak wytrzymałaś bez oddychania.
- oddychałam - mówię - tylko jak Marek podchodził to wstrzymywałam oddech.
- aha
- no.
Zaczęliśmy się śmiać.

***
Po dyżurze. Przebrałam się i poprawiam się przed lusterkiem.
- poczeka sobie Pan - Szef do ochroniarza
- cóż uroki przebywania ze mną. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek dzwonił. - Szef.
- czuje się zazdrosna - mówię - do mnie nie dzwonił.
- nie mógł się dodzwonić.
Sprawdzam telefon.
- ok dzwonił. Ale czyli żyje. Dzieci go niezamordowały
Zaczęliśmy się śmiać.
- jutro też mamy przyjść czy już masz mnie dość? - pytam
- ani to ani to. Wracaj do dzieci.
- no właśnie. Zostawiłam dzieci same.
Zaczęliśmy się śmiać.
Skończyłam się poprawiać a szef dał mi jakąś kartkę.
- badania? - pytam - serio?
- no - mówi
- zrób jak najszybciej
- podrobi się - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra zmykamy. Muszę zobaczyć co zostało z domu.
- no to na razie
- pa
- dowidzenia
Wyszliśmy z bazy a Tam Piotrek.
Uśmiecham się i idę do niego.
- cześć - mówię
- cześć - daje mi buziaka a ja się przytulam. - przeżyliście?
- no jak widzisz nie zamordowałam pana
Zaczęliśmy się śmiać.
- gdzie sprzedałeś dzieci?
- twoja mama je ukradła.
- yhym.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wracamy do domu przez park i biegnie Rafał a za nim policja. Ochroniarz go złapał i oddał policji.
- ooo - mówię
- twój tatuś go udupił - Piotrek
- powiedziałeś im
- jak inaczej miałem uzasadnić czemu ochroniarz nie chciał ich puścić do domu?
- ok...
Zaczęliśmy się śmiać.

That 's nothing - Mapi  ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now