84. Nie Mogę Patrzeć Jak Cierpi

174 3 0
                                    

*Piotrek*
Martyna nie żyje. Jedyne co mi po niej zostało to wspomnienia. Pamiętam jak dziś jak codziennie rano przychodziła i oblewała mnie wodą. Wybuchała śmiechem a ja razem z nią. Zawsze mówiła współczuję twojej żonie jak ubierałem się pół godziny. A została nią sama. Zawsze znalazła powód żeby ze mnie żartować a ja z niej. W szkole zawsze siedzieliśmy w jednej ławce. Dzięki niej zdawałem do następnej klasy, dzięki niej wszystko miało jakiś sens. Starałem się dorównać jej poziomu we wszystkim. Uczyła mnie i motywowała do działania. Gdy wszyscy mówili, że nie dam rady, ona zawsze powtarzała, "dasz radę Strzelecki. Kto jak nie ty". Była moją najlepszą przyjaciółką. Nawet jak mnie denerwowała i dawała Popalić, ale to właśnie za to ją lubiłem. Potrafiła poprawić mój humor w kilka sekund. Po prostu przyszła i patrzała mi prosto w oczy i mówiła " chodź zabijemy ich razem albo nie ty ich zabijesz a ja będę stała na czatach" i śmialiśmy się z tego.
A potem wyjechała i zostałem sam.
Nie wiedziałem co u niej, jak się czuje i czy wogóle żyje. Była daleko, ale cały czas słyszałem jej głos. Chodził mi po głowie. Przygarnąłem Charliego i to on jest moim najlepszym przyjacielem.
Szkoliłem go i poświęcałem mu dużo czasu. Lubił to. Przypominał mi Martyne...
Z zamyśleń wyrywa mnie głos jej mamy.
- Piotrek to nie tak jak myślisz...
- ona nie żyje - mówię
- chodź - mówi - coś ci pokaże
Wyszliśmy z szpitala i wsiedliśmy do taksówki. Jedziemy długo a ja patrzę na zdjęcie Martyny. Przewijam galerie i widzę ją uśmiechniętą z dziećmi.
- Tosia i Domi...
- są bezpieczne.
- ale gdzie są?
- jedziemy do nich
Po dłuższej chwili byliśmy na miejscu.
- co ty robisz? Marek go obserwuje - tata Martyny
- nie mogę patrzeć jak cierpi. To miała być kara dla Marka nie dla niego.
- nie rozumiem - mówię
- chodź - mówią
Weszliśmy do tego domu.
Martyna bawi się z dziećmi.
Pobiegłem do niej i ją przytuliłem.
- Piotruś - mówi i się we mnie wtula - bardzo chciałam wtedy dać Ci jakiś znak, ale nie mogłam.
- najważniejsze, że żyjesz - mówię i dałem jej buziaka.
- nie możesz nikomu tego powiedzieć.
Znaczy chodzi o Marka. Ma zrozumieć to co robi. W bazie wszyscy wiedzą, że żyje. Nie mieliśmy jak cię o tym poinformować - Martyna
- czyli mam żyć jakby cię nie było?
- yhym. Wiem to trudne - mówi
- musisz żyć dalej. Chociaż do póki Marek cię obserwuje. - tata Martyny
- ale jak on tego nie zrozumie to ile będziecie tak udawać?
- zobaczymy. Jeśli po miesięcy nie będzie efektu to wyjedziesz. Nie wiem udasz, że się załamałeś bo całą winę rzucił na ciebie i wyjedziesz. Wraz z dziewczynkami dołączysz do Martyny.
- a nie mogę teraz? - pytam.
- na razie musimy godnie ją pochować - Tata Martyny.
Zaczęliśmy się śmiać.

That 's nothing - Mapi  ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now