- Ciii.. nie przepraszaj - uciszyła Mnie - wiem to doskonale, pogodziłam się już z tym mimo swoich uczuć. Żałuje, że nie będziesz to Ty, ale też wiem, że zasługujesz na kogoś lepszego niż Ja i Kaja.

Zeszłyśmy z ławki i położyłyśmy się na trawie, po czym z całej siły wtuliłam się w kobietę. Mając głowę na jej klatce piersiowej słyszałam jej bijące serce. A nic tak nie uspokaja jak dźwięk bijącego serca. Jej dłoń głaskała mnie delikatnie po głowie. 

- Hej, malutka obudź się , musimy iść bo zaraz się zrobi ciemno - usłyszałam delikatny głos 

- Co? - powiedziałam zaspana - zasnęłam? 

- Tak - zaśmiała się kobieta 

- Przepraszam.. 

- Skończ już przepraszać - powiedziała Ola i zaczęła mnie gilgotać po brzuchu 

Zaczęłam się śmiać i wić po trawie jak wąż. Kobieta usiadła na mnie okrakiem i nie przestawała się nade mną znęcać. Dobre dziesięć minut biłyśmy się na trawie, głośno się śmiejąc 

- Dobra stop! Rozejm! - wykrzyczałam, na co kobieta od razu mnie puściła 

Położyłyśmy się na chwilę jeszcze na trawie obok siebie by złapać oddech, którego widocznie nam brakowało. Po odpoczynku wstałyśmy i zaczęłyśmy otrzepywać się z brudu. Jednak na naszych ubraniach pozostało bardzo dużo zielonych śladów od trawy i brązowych od ziemi. Wyglądałyśmy okropnie, ale uśmiech nie schodził nam z twarzy i z tym właśnie uśmiechem wróciłyśmy do domu. 

Ojciec był już w domu i podlewał właśnie kwiaty wężem ogrodowym, bo od kilku dni nie padało. Widok Oli od razu wywołał szczery uśmiech na jego twarzy, ale po chwili zmienił się w zdziwienie. 

- Co wam się stało? - powiedział, a zza rogu od razu wychyliła się mama

- Matko kochana! Co wyście tam robiły, dobrze że babcia Was nie widzi bo by was nawet do domu nie wpuściła, a tutaj kazała się myć - wykrzyczała równie zdziwiona 

- My.. my nic.. tak jakoś wyszło. Wygłupiałyśmy się trochę - powiedziałam zakłopotana, spodziewając się, że moje tłumaczenie jest dość dwuznaczne 

 Rodzice spojrzeli po sobie, wymienili głupie uśmiechy po czym pierwszy odezwał się tata 

- Ach myślałem, że ktoś was napadł, a tu jednak tylko zabawy nad jeziorkiem. Może dzieci jednak z tego będę - śmiał się z Nas, a my powoli okrywałyśmy się rumieńcem  

No ładnie.. Teraz nie dadzą mi żyć 

Nagle z szatańskim uśmiechem, mama powiedziała na głos, że przydałby nam się prysznic. Dwa razy nie musiała tego mówić, bo od razu ojciec ruszył na nas z ogrodowym wężem. Kocham tych szaleńców. 

Kolejna dawka śmiechu. Od dawna mi tego brakowało. Dobrze mi zrobił ten spacer. 

Całe mokre poszłyśmy do Mojego pokoju. 

- Ściągaj to wszystko, wysuszymy to,  jest ciepło więc powinno szybko wyschnąć. A na razie dam Ci swoje ubrania. Chociaż nie wiem jak Ty ale Ja potrzebuje prysznica - powiedziałam 

- Oj Ja też! - odpowiedziała i zaczęła się rozbierać do bielizny 

Spojrzałam na nią lekko zdziwiona, że robi to przy mnie ale widząc jej rumieniec, zdałam sobie sprawę, że z jej strony było to również nieumyślne. 

Zignorowałam to i dałam jej ręcznik i czyste ubrania. Z resztą sama sobie poradzi, w końcu spała tutaj kiedyś nie raz. 

Sama rozebrałam się do bielizny i czekałam na wolną łazienkę. Położyłam się tak na łóżku i myślałam o dzisiejszym dniu. 

Pora ruszyć dalej. To naprawdę koniec i nie ma powrotu. Szanuj siebie i nie pozwól by ktoś traktował Cię jak drugą opcję - to kiedyś było Moje motto. Powinnam znów się nim kierować. Mimo wszystko. 

Z rozmyślań wyciągnął mnie dźwięk otwieranych drzwi

- Jeste.. - Ola stanęła jak wryta i się zarumieniła 

Kurwa. Zapomniałam, że jestem w samej bieliźnie. 

- Przepraszam - powiedziałam, a ta się odwróciła 

- Nie.. nie szkodzi, nie masz za co przecież - powiedziała nie patrząc już na mnie 

Speszona i zła na siebie poszłam do łazienki. Nie chcę jej ranić, a nie pomagam jej w zapominaniu. Przytulanie.. teraz to. 

Po kąpieli wróciłam do Oli i usiadłam obok niej na Moim łóżku 

- Słuchaj, wiem że dzisiaj ciągle Cię przepraszam, ale dlatego że nie myślę. Mówię, że do siebie nie wrócimy, a potem przytulam się do Ciebie, chodzę półnaga, nie myśląc o tym, ze Ciebie to boli. Nie chcę Cię ranić, ale też nie chcę Cię stracić. Postaram się trzymać na dystans aż nie ułożysz sobie życia, dobrze? 

- Hah..Dobrze i rozumiem to. Nie mam Ci tego za złe, wiem że potrzebujesz tego przytulenia. Zresztą poradzę sobie i też nie chcę Cię stracić, chociaż jako przyjaciółkę. I masz rację, że powinnam ruszyć do przodu i to już dawno 

Wyjaśniłyśmy sobie wszystko. Już tak naprawdę wszystko.  Nie tylko ta znajomość, ale i całe życie jak biała kartka. Do zapisania od nowa. 

Zjadłyśmy kolację wspólnie z Moimi rodzicami, po czym odwiozłam Olę do domu.

Sama pojeździłam trochę po okolicy słuchając muzyki.

- Tabula rasa, Roksi  - powiedziałam sama do siebie 

Wróciłam do domu.





W tamtej ławce, naprzeciwWhere stories live. Discover now