3. Scyzoryk

4K 195 10
                                    

Kobieta stoi w bezruchu i patrzy jak zaczarowana. Już sama nie wiem czy  jej oczy są puste czy jednak widzę w nich przerażenie. Może przypomniały jej się sceny sprzed kilkudziesięciu minut. Niepokoi mnie ta cisza.  Zaczynam czuć się nieswojo. Poruszyłam ręką i spojrzałam na swoją dłoń, ale nic ciekawego na niej nie zobaczyłam, poczułam za to ból w barku, jednak nie tak mocny by wzbudzić we mnie niepokój.  Chciałam wiedzieć o co jej chodzi i czemu się tak patrzy. Zaczyna mnie to peszyć, chociaż z drugiej strony mam szanse się jej przyjrzeć. Teraz to Ja zaczęłam odlatywać, błądząc oczami po jej twarzy. Jest taka piękna. Zawsze była. 

- Twoja ręka - wyrwała mnie z rozmyśleń - masz koszulkę we krwi! 

Tym razem przyjrzałam się dokładniej swojej ręce. Bark i ramię miałam we krwi. Przez chwilę zastanawiałam się czy to aby na pewno moja krew, czy może tego idioty. W tym czasie Kaja  zaczęła się do mnie zbliżać. Bez słów stanęła przede mną i ręką naciągnęła moją koszulkę odsłaniając mój bark. Nie wiedząc, że tym samym jest niebezpiecznie blisko kogoś, kto przez całe gimnazjum był w niej zakochany. Przyjemny dreszcz przeszedł Moje ciało. Wzięłam głęboki oddech. Roksana opanuj się bo źle się to skończy!  Błagam nie zorientuj się, że to ty tak na mnie działasz.. 

Spojrzałam na odkryty kawałek mojej skóry i zobaczyłam ranę ciętą. W momencie poczułam ból, adrenalina zeszła już na dobre. Scyzoryk! Jednak udało mu się mnie drasnąć. Krew, ta krew należy do mnie

Kobieta wpatrzona była w ranę i lekko przejechała po niej palcem. Zrobiło się tak gorąco. Kaja spojrzała mi głęboko w oczy i.. 

[...]

~ pov Kaja 

To przeze mnie, wszystko przeze mnie.. Obwiniałam się w duchu patrząc na ranę, przejechałam delikatnie po jej skórze, czując jej wzdrygnięcie. Spojrzałam w jej oczy. 

Jej brązowe oczy, głębokie spojrzenie, mogłabym patrzeć w nie godzinami.. chwila..

Roksana!? Nie, nie  błagam.. tylko nie mdlej mi dziewczyno 

Dziewczyna zaczęła tracić przytomność. Jasna cholera. W ostatniej chwili ją złapałam, uklękłam z nią na ziemi i zaczęłam delikatnie klepać ją po policzku by się ocuciła. Dziewczyna jedynie mamrotała po czym znowu zemdlała.Mimo, że jest wyższa ode mnie i na pewno troszkę cięższa to nie powinnam mieć problemu by ją unieść, jednak dzisiaj nie miałam w sobie ani grama siły.  Złapałam ją za pas,  krzyżując swoje dłonie pod jej biustem i przeciągnęłam w stronę kanapy, a potem ją na niej położyłam.  Uklękłam przy kanapie i zaczęłam jeździć delikatnie palcami po jej policzku. Miałam chwilę by się jej przyjrzeć. Nic się nie zmieniła. Ma taką delikatną skórę. A Jej usta.. zawsze miała takie pełne. Musi mieć wzięcie u chłopców. Matko Kaja. O czym ty myślisz. Skup się na tym co ważne. 

Przyglądałam się dziewczynie nie przestając jej głaskać. Roksana zaczęła się budzić.

- co.. co się stało? czemu leże? 

- spokojnie malutka - pogłaskałam ją ponownie po policzku-  zemdlałaś więc położyłam Cię na kanapę. Nie wstawaj, proszę. Pójdę po wodę dla ciebie i zaraz wrócę - powiedziałam i poszłam do kuchni

"Malutka"? Co mi przyszło do głowy by tak powiedzieć? Znowu to samo. Ta dziewczyna ciągle miesza mi w głowie. Zachowuje się przy niej jak idiotka. Totalna idiotka 

Nalałam wodę do szklanki i wróciłam do salonu. Dziewczyna akurat powoli się podnosiła. 

- prosiłam żebyś nie wstawała, wolałabym byś mi nie odleciała tutaj po raz kolejny. Napędziłaś mi strachu - uśmiechnęłam się łagodnie do dziewczyny, a ona odwzajemniła mój uśmiech 

- już mi lepiej proszę Pani 

Podałam jej  wodę, a ona od razu wypiła wszystko, oddając mi pustą szklankę. Odłożyłam ją na stolik przy kanapie i usiadłam obok dziewczyny. 

- Powinnaś jechać na pogotowie, może zadzwoń do domu by ktoś cię odebrał potem ze szpitala, a teraz razem tam pojedziemy, hm? - spytałam 

- Mieszkam sama i wolałabym o tej godzinie nikogo nie martwić. Rana nie wygląda na poważną, przemyję ją sobie sama, w domu, a jutro odwiedzę lekarza 

Nie puszczę Cię samej, nie ma mowy

- Słuchaj Roksana, skoro tak to zostaniesz dzisiaj u mnie na noc - widziałam, że dziewczyna chce coś powiedzieć, ale nie dałam jej dokończyć - i nie próbuj  nawet się sprzeciwiać. Bo chyba nie chcesz bym nie potrafiła zasnąć, martwiąc się o to czy aby na pewno nic ci się nie stało? - uśmiechnęłam się, używając tego samego argumentu co ona - Przygotuję Ci tutaj kanapę do spania i dam jakąś koszulkę. Nie puszczę Cię samej do domu w takim stanie, a jutro razem pójdziemy do lekarza

- yy.. dobrze - powiedziała lekko zakłopotana dziewczyna 

- Dobra, to teraz ściągaj raz dwa koszulkę.. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie ładnie kończyć w takim momencie, ale nie przywykłam do robienia ładnych rzeczy :D 

W tamtej ławce, naprzeciwWhere stories live. Discover now