Rozdział 49 - Kwon

259 24 35
                                    

To przedostatni rozdział, jeszcze tylko jeden i epilog. Nie mogę w to uwierzyć :(

Kim Seehe przełknął głośno ślinę i opuścił rękę z bronią. Uśmiechnął się pobłażliwie i podniósł wolną rękę, by dotknąć mojego policzka, a ja pozwoliłem mu na to, sam do końca nie rozumiałem dlaczego. Gdy tylko poczułem jego długie palce gładzące moją skórę, to nawet się nie wzdrygnąłem, nie poruszyłem się nawet na milimetr, pozwalając mu na tę pieszczotę.  

-Nie chcesz tego robić i doskonale o tym wiesz. Nigdy nie oszukasz swojego serca, a ja wiem, że jesteś ode mnie uzależniony. W końcu tak cię wychowałem. - szepnął i uśmiechnął się ciepło, przesuwając kciukiem po mojej wardze.

Odwzajemniłem jego uśmiech a potem zmrużyłem oczy w pełnym satysfakcji grymasie. Nie zdążył się odsunąć. Chciałem by cierpiał tak samo jak ja, jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie sprawę, że to już koniec. Nie chciałem by umierał tak szybko. Zasłużył sobie na najdłuższą, najboleśniejszą śmierć, jaką tylko można sobie wyobrazić. Gdy wystrzeliłem, upadł na plecy a ja patrzyłem na niego, napawając się tym cudownym widokiem. Jego kolano było przestrzelone na wylot, a nabój utkwił w ścianie naprzeciwko, spodnie bardzo szybko nasiąkały krwią.

Jego krzyk to była najlepsza rzecz, jaką usłyszałem w życiu. Nie potrafił go powstrzymać i wrzeszczał z bólu, zwijając się na podłodze i starając się zatamować krwotok przerwanej tętnicy udowej. Nie miałem pewności czy na pewno dobrze trafiłem, ale ilość krwi podpowiadała mi, że swoją precyzją mogłem dorównać Jae.

Kai w ramionach Seunghyuna zaniósł się płaczem, a ten usilnie starał się go uspokoić, co mu nie wychodziło. Szeptał coś do niego i przytulał, głaszcząc po główce.

-Dobij go, Smoczku.

Pokręciłem głową. -Nie pozwolę mu tak szybko zdechnąć. - odpowiedziałem, nie mogąc oderwać wzroku od tego fascynującego widoku. -Chce się tym nacieszyć.

-Nie mamy na to czasu, kochanie.

-Wiem, ale daj mi jeszcze 2 minuty. Możesz wrócić z Kaiem do pokoju? Nie chcę, by skończyło się to dla niego ogromną traumą. To w końcu tylko dziecko. - spojrzałem szybko na ukochanego i uśmiechnąłem się ciepło, widząc jak się krzywi i otwiera usta, by zaprotestować. -Ciii, nic nie mów. Dam sobie radę.

-Nie chcę cię już zostawiać nawet na sekundę. - rozpacz w jego czekoladowych oczach jest okropna, ale wiedziałem, że potrzebuję tych dwóch minut, jeśli chcę później być w stanie żyć normalnie i nie rozpamiętywać tego momentu aż do końca swojego życia. To była ostatnia przeszkoda, która nie pozwalała mi pogrążyć się w szczęściu. On był moją ostatnią przeszkodą. Po tym wszystkim, co nam zrobił, zasłużył sobie. Seunghyun chyba zobaczył to w moich oczach, bo zmarszczył brwi, a jego oczy się zaszkliły. -Rozumiem. - odparł cicho i wszedłszy do maleńkiego pokoiku, zamknął za sobą drzwi, rzucając mi smutne spojrzenie.

A ja odwróciłem się w stronę Kima, patrząc jak stara się zatamować krwawienie. Przestał już krzyczeć, co bardzo mnie zawiodło, więc bezpardonowo strzeliłem mu w drugie kolano. Jego wściekły, zbolały ryk był cudowny. Zamknąłem oczy wsłuchując się w tę kakofoniczną symfonię. Nie czułem do niego nienawiści, wbrew temu, co mogło się wydawać. Już dawno przestałem mieć siłę, by kogokolwiek obdarzać nienawiścią, tą taką prawdziwą, która rozpala krew w żyłach i rozsadza je od środka. Jedyne co czułem to radość i dziwny rodzaj satysfakcji. W końcu mogłem się zemścić, w końcu mogłem pokazać mu, jak bardzo mnie zranił.

Seehe spojrzał na mnie, a przerażenie w jego oczach było najlepszym zadośćuczynieniem. Dla tego jednego spojrzenia warto było wycierpieć to wszystko. Byle tylko móc dotrwać tej jednej tryumfalnej chwili.

Moja męska dziwka / GTOP (Zakończone)حيث تعيش القصص. اكتشف الآن