Rozdział 20 - Choi

1K 70 52
                                    

Siedziałem spokojnie na łóżku, czasami tylko lekko posykując, gdy przyciskany do malutkich ranek na mojej twarzy wacik nasączony wodą utlenioną, sprawiał że czułem nieprzyjemne szczypanie i lekki ból. Jiyong przycisnął go do mojej wargi i aż odskoczyłem głową w tył, gdy zapiekło, krzywiąc się i łapiąc go za dłoń, gdy z uśmiechem zbliżył ją znów do mnie. 

-Seunghyunie, nie ruszaj się! - powiedział z wyrzutem, kręcąc głową i próbując wyrwać rękę z mojego uścisku. Ale byłem za silny i nie był w stanie tego zrobić, a ja jeszcze bardziej ścisnąłem palce, tak że jego skóra zbielała. -Jara cię daddy kink czy co? -dodał po chwili i przysunął się bliżej. 

Spojrzałem na niego zdziwiony, pytającym wzrokiem. -Co to jest? 

Smoczek zaczerwienił się i spuścił wzrok na swoje uda. Wyglądał naprawdę uroczo. 

Pociągnąłem go do siebie i uniosłem jego twarz, tak by spojrzał mi w oczy. -Mów Jiyong. Albo spotka cię kara! - powiedziałem surowo, starając się, by mój głos mnie nie zdradził. -Spójrz mi w oczy! - nie krzyczałem, ale coś w moim głosie sprawiło, że zadrżał. A może to mój dotyk? 

Skupił na mnie spojrzenie i uśmiechnął się zażenowany. -Kłamczuch! Doskonale wiesz, co to jest, tatusiu. - ostatnie słowo bardzo mocno zaakcentował a w jego oczach zapłonęły dzikie ogniki. A mi w momencie brakło tchu i miejsca w bokserkach. Czułem jak policzki zalewa mi czerwień, która zdradza co tak naprawdę czuję, a chłopak widząc to, uśmiechnął się z satysfakcją. -Wiedziałem! Zboczeniec! - zerknął szybko na moje krocze i pokręcił głową. -Naprawdę jesteś gorszy niż ja. Puść mnie w końcu i daj mi się zająć twoją twarzą ośle. 

Lekko zrezygnowany puściłem jego rękę i oparłem głowę o wezgłowie łóżka. Zamknąłem oczy i czekałem aż znowu poczuje to pieczenie. Jiyong, gdy już zajął się moją wargą, to sięgnął po jakąś okropnie śmierdzącą maść i nałożył mi ją na twarz, dokładnie i mocno ją wcierając. Jęknąłem czując ból i trzepnąłem go w rękę. 

-Co? - spytał skonsternowany. 

-Czy ty kiedykolwiek miałeś siniaki? Dlaczego jesteś taki niedelikatny? To boli... I do tego cholernie śmierdzi! -odpowiedziałem i skrzywiłem się. 

-A co ty z cukru jesteś czy co? Nie narzekaj, bo będzie celibat! 

Błyskawicznie otworzyłem oczy przerażony tą wizją. -Nie wytrzymasz, za bardzo lubisz jak w ciebie wchodzę. - wypaliłem szybko, byle tylko nie zobaczył, jak bardzo mnie to poruszyło. 

Chłopak przeczesał dłonią swoje rozmierzwione włosy i przeciągnął się, a koszulka odsłoniła jego brzuch, na co mi zaschło w gardle. Robił to specjalnie, byłem tego pewien. Obserwował mnie kątem oka, sprawdzając moje reakcje. Uśmiechnął się z litością i jakby ze mnie kpił. -To zobaczymy, który pierwszy będzie o to błagał. -poruszył seksownie brwiami i przejechał dłońmi po swoim ciele. 

Nic nie odpowiedziałem, tylko wróciłem do wcześniejszej pozycji i zamknąłem oczy. Nie pokażę słabości, nie ma nawet takiej opcji. 

-Wygrałem. - wykrzyknął radośnie smoczek i pocałował mnie szybko w usta. -Tak w ogóle Seunghyun, ty nie masz pracy? 

Poczułem supeł, który pojawił się w moim brzuchu i lekki niepokój. 

-Cholera jasna... - jęknąłem i klepnął się otwartą dłonią w czoło, co gdy ma się kaca i mnóstwo siniaków, nie było zbyt dobrym pomysłem. -Zapomniałem, że mam dziś spotkanie z ważnym klientem. Muszę lecieć, która godzina? - panika ogarnęła moje ciało i odechciało mi się wszystkiego. 

Jiyong uśmiechnął się lekko rozbawiony i wstał z łóżka, łapiąc mnie za rękę. -Chyba 14.00. Wstawaj szybko i idź się przygotuj! Czym się zajmujesz? 

-Mam własną winiarnię, robimy wszelkiego rodzaju wina. I do tego otworzyłem ten sklep z krzesłami i galerię sztuki. Miałem dziś spotkanie z pewnym artystą, którego prace po prostu uwielbiam i zapomniałem, cholera jak mogłem zapomnieć! Nie zdążę już do niego pojechać. 

-O której mieliście się spotkać? - spytał, gdy nasze kroki skierowały się w stronę łazienki. 

-O 15.00, ale za żadne skarby się nie wyrobię! - odpowiedziałem szybko i wytarłem w spodnie lekko spoconą dłoń, czując się niesamowicie rozdarty. Prawda była taka, że jakbym się naprawdę pośpieszył, to bym zdążył, ale nie chciałem zostawiać mojego smoczka. Jakiś irracjonalny strach krążył w moich żyłach. Przypomniałem sobie koszmar Ji i to jakie emocje on w nim wzbudził, i po prostu nie mogłem go zostawić. Musieliśmy to jeszcze omówić, miałem nadzieję, że będę mógł mu w jakiś sposób pomóc, sprawić że nie będzie się już tym zadręczał. Spanikowałem, no po prostu spanikowałem, gdy patrzyłem w jego przepiękne radosne oczy, a czas coraz szybciej leciał, za żadne skarby nie chcąc się zatrzymać. I wtedy zerknąłem w lustro. -Kurwa mać... - stęknąłem i dotknąłem swojej twarzy, patrząc jak moje odbicie robi to samo. Była cała w sińcach, opuchnięta i fioletowa, praktycznie nie było skrawka skóry, który wyglądałby normalnie. Odsunąłem włosy z czoła i przysunąłem się bliżej lustra, czując jak Jiyong delikatnie mnie obejmuje i wtula twarz w moje plecy.

-Przepraszam, Seunghyunie tak bardzo przepraszam!  Nie chciałem cię tak skrzywdzić, przepraszam. - powiedział w moje plecy, a jego głos był stłumiony, że ledwo go słyszałem, ale nie umknął mi ten delikatnie inny ton i drżenie w nim. Złapałem go wściekły za ręce i odsunąłem je od siebie, tak by móc się odwrócić do niego przodem. Patrzył na mnie przerażony ze łzami w oczach. Wyglądał jak wrak, dosłownie. Z tym przerażającym smutkiem i żalem w oczach, wyglądał jak nie on. Jego spojrzenie błagało mnie bym go nie uderzał, a ja nie mogłem znieść tego widoku, rozdzierał mi on serce na pół. 

-Co on ci zrobił Yong Yong? Co ten skurwysyn ci zrobił, że po dziś dzień nie potrafisz o nim zapomnieć i kajasz się jak pies, bo zrobiłeś coś, co nie jest twoją winą? - przycisnąłem go jedną ręką z całych sił do piersi, a drugą gładziłem go po plecach. Mimo, że wściekłość krążyła po moich żyłach, starałem się tego nie okazywać, bo widziałem jak bardzo go to przerażało. Staliśmy tak dłuższą chwilę, wtulał się we mnie jak małe dziecko, jakbym miał go zaraz zostawić i drżał jak listek na wietrze. Gdy trochę się uspokoił, odsunąłem go od siebie i spojrzałem mu w oczy, a ból i żal w jego oczach, wycisnął łzy z moich oczu. Serce waliło mi jak oszalałe i tak bardzo chciałem zrozumieć, skąd takie zachowanie. Ale nie mogłem naciskać. Miałem pewne podejrzenia, ale postanowiłem poczekać aż sam się przede mną otworzy. -Yong Yong, smoczku mój, mój kochany Jiyong! Nie czuj się winny, to nie twoja wina, wiesz? Ty nie zrobiłeś nic złego, więc nie czuj się winny. Nie mam ci tego za złe, że mnie pobiłeś. - mówiąc to nie potrafiłem powstrzymać lekkiego uśmiechu. Jego źrenice się rozszerzyły, a oddech się uspokoił. -Wiesz, w sumie to sobie zasłużyłem, prawda? W końcu też cię uderzyłem. - mruknąłem i potarłem nosem o jego nos. 

-A..aa.ale... - zaczął chłopak ale szybko mu przerwałem. 

-Żadne ale! Jeśli znowu zaczniesz mnie przepraszać, to obiecuję, więcej się do ciebie nie odezwę. Zrozumiano? - uniosłem brew, mierząc go łagodnym spojrzeniem. Ten pokiwał głową i lekko uniósł kącik warg. -To co? Chcesz jechać ze mną na spotkanie z moim klientem? Nie potrafię cię tutaj samego zostawić.

-Bardzo chętnie, Seunghyunie oppa. - wymamrotał cicho, ale widziałem, że jego oczy na nowo zabłysnęły i mój Yong Yong stał się sobą. -Ale ja też muszę iść do pracy. 

Zesztywniałem. 

-Nigdzie nie idziesz! Już nigdy więcej tam nie pójdziesz, rozumiesz? Nie chcę by ktokolwiek cię dotykał! -prawie krzyknąłem, a głos mi się załamał. Zazdrość i strach ścisnęły moje gardło i złapałem go za ramiona, lekko nim potrząsając. 

Jiyong tylko się roześmiał i pokręcił głową. -Aleś zazdrosny. Żartowałem, nie mam zamiaru już tam wracać. Chciałem tylko zobaczyć jak zareagujesz. 

-Głupek. - powiedziałem i odwróciłem się obrażony, jednocześnie czując jakby wielki kamień spadł mi z serca. 

-To ty jesteś osiołkiem, nie ja. To jak? Będziemy tak tu stać czy może w końcu się ruszymy i pojedziemy do tego twojego klienta? 

Spojrzałem na niego kątem oka i opuściłem zaplecione na piersi ramiona. -Jedziemy, ale najpierw... - zacząłem i złapałem go za rękę, wciągając go ze sobą pod prysznic, a jego śmiech wypełnił łazienkę. 

Moja męska dziwka / GTOP (Zakończone)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ