Rozdział 18 - Choi

1.2K 76 49
                                    

Było mi okropnie gorąco i nie mogłem zasnąć. Starałem się za bardzo nie ruszać, by nie obudzić wtulonego we mnie Jiyonga. Był jak kaloryfer, dosłownie, grzał mnie ciepłem swojego ciała, dosłownie czułem jak pot otacza nas i spływa w najintymniejsze zakamarki naszych skór. Wysunąłem jedną nogę spod kołdry i prawie jęknąłem zadowolony, gdy poczułem przyjemne zimno, które momentalnie ją schłodziło. Pomachałem nią lekko i zamknąłem oczy czując ogromną ulgę. Mój smoczek poruszył lekko ustami a gałki oczne pod powiekami poruszały mu się z dużą prędkością, co lekko mnie zaniepokoiło. Jednak, zbagatelizowałem to, pewnie po prostu śniło mu się coś ekscytującego. Może w tym śnie byłem i ja? Może znów się kochaliśmy? Na tę myśl poczułem rosnące podniecenie, a pościel w miejscu mojego krocza lekko się uniosła. Pokręciłem głową, śmiejąc się z siebie w duchu. Tak bardzo tego nie chciałem, brzydziło mnie to, a teraz co? Starczyło bym ledwo o tym pomyślał i już byłem w stanie gotowości. 

Przez moje ciało przepłynęła fala gorąca i dreszcz, który podniósł włoski na moim ciele. Zerknąłem kątem oka na śpiącego z otwartymi ustami Yong Yonga i nie potrafiłem powstrzymać zachwytu, w który wprawił mnie jego widok. Spał spokojnie, jeśli nie liczyć rozszalałych oczu, powoli oddychał, a włosy przykryły mu lekko czoło, na którym nie było nawet najmniejszej zmarszczki. Temu to dobrze. Ja byłem od niego troszkę starszy i moje czoło, nawet podczas snu było zroszone tymi denerwującymi liniami, które za wszelką cenę chciały mi dowieść, przypomnieć, że się starzeję. 

Leżał na moim ramieniu i wyglądał tak niewinnie. Nigdy bym nie powiedział, że ten przepiękny chłopak robił takie rzeczy. Nie chciałem by w tym trwał. Gdzieś w głębi duszy, marzyłem o tym, by rzucił tę okropną robotę i by był tylko mój. Może to było samolubne, w końcu to do niego należała ta decyzja, ale cieszyłem się, że jesteśmy na tyle blisko, że mogę być o niego zazdrosny i samolubnie się z nim kochać. 

Nie byłem gejem. I to nie tak, że po seksie z nim, się nim stałem. Nie, wciąż byłem sobą, po prostu pokochałem go za to, jaki jest. Nie za jego płeć, ale za charakter, za te cudowne rozmowy przy winie, za jego śmiech, ten cudowny humor i za to, że oddał mi całego siebie, szczególnie po tym, co mu zrobiłem. Bardzo tego żałowałem. Patrzyłem na niego i wiedziałem, że zasłużył na coś lepszego niż ja.

I nie miałem wrażenia, że to wszystko potoczyło się zbyt szybko. 

Uniosłem lewą rękę i delikatnie odgarnąłem cudownie miękkie włosy, które przykleiły się do jego spoconego czoła. Pocałowałem go czule w skroń, czując pod ustami szybko pulsującą tętnicę pod cienką skórą i przyglądałem mu się czując cudowne ciepło w sercu i radość, że mogłem tam być, leżeć obok niego i go przytulać. 

Odkryłem się jeszcze bardziej, nie mogąc już wytrzymać tego gorąca, jednocześnie starałem się dopilnować, by moje ruchy były delikatne i nie gwałtowne.

I wtedy moją uwagę przykuła coraz większa ilość potu na jego czole, co lekko mnie przeraziło. Wtedy przypomniałem sobie, jak wkradłem się do jego domu i natrafiłem na dręczący go koszmar i rozdzierający krzyk, który prawie nie brzmiał jak ludzki. Dlaczego tak łatwo o tym zapomniałem? Dotknąłem dłonią jego czoła i poczułem jak drży. Jego ruchy były coraz bardziej nie kontrolowane, jak wcześniej leżał spokojnie, to teraz delikatnie ruszał rękami, zaciskając palce na moich żebrach i wbijając mi kolano w bok uda. Nie wiedziałem, czy powinienem go budzić, a serca waliło mi jak oszalałe.

I wtedy zaczął krzyczeć. Nie zwlekałem już nawet sekundy dłużej, tylko obróciłem się na bok i potrząsnąłem nim z całych sił. Z jego oczu wypływały łzy, a zmarszczone czoło i ściągnięte spierzchnięte usta nie chciały zniknąć. Nie obudził się od razu, sen bardzo mocno go trzymał i za żadne skarby nie chciał go wypuścić. Po chwili jednak usłyszałem świst wciąganego nagle powietrza i jego oczy się otworzyły. To co ujrzałem w jego oczach tak okropnie mną poruszyło, że przyciągnąłem go mocno do siebie, by wiedział, że przy mnie jest bezpieczny. To nie bierze się znikąd, ktoś go kiedyś musiał bardzo skrzywdzić.

Jeszcze się do końca nie wybudził, opary tego okropnego snu nie pozwalały mu rozpoznać, gdzie się znajduje i kto go obejmuje.

-Zostaw mnie tato, błagam zostaw mnie już! - krzyczał, uderzając na oślep dłońmi zwiniętymi w pięści i z całych sił próbował mi się wyrwać. Zanim się uspokoił, uderzył mnie wiele razy w klatkę piersiową, dostałem też z kolana tam gdzie boli najbardziej, a moja twarz jutro rano nabierze nowych tęczowych kolorów. Mimo tego, że łzy bólu cisęły mi się do oczu, nie puszczałem go i głaskałem po plecach.

-Yong Yong, jestem przy tobie. Nie bój się, ze mną jesteś bezpieczny. - mówiłem do niego bez ustanku, powtrzałem to jak mantrę, czując jak powoli się uspokaja i wtula głowę w moją szyje a słone łzy zalewają mi skórę.

-Mój smoczek, mój kochany smoczek. - szeptałem mu do ucha uspokajacym spokojnym głosem.

-Seunghyun... Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam! - wymamrotał słabym głosem chłopak i zaniósł się okropnym szlochem, obejmując mnie z całych sił ramionami, jakby bał się, że mu ucieknę.

Uśmiechnąłem się lekko, czując szczypanie rozwalonej wargi i pocałowałem go w czubek głowy. Bardzo chciałem się spytać go, co się dzieje, ale postanowiłem, że mamy jeszcze na to czas. To nie była dobra pora na to.

Ji uniósł głowę i spojrzał mi w oczy, a ja starałem się nie płakać widząc jak ogromne cierpienie z nich wyzierało. -Nie chciałem cię pobić, przepraszam! - dotknął delikatnie mojej wargi i przesunął po niej palcem. Uśmiechnąłem się do niego i nachyliłem głowę by go pocałować.

-Będę cię chronił. Już nigdy nie stanie ci się nic złego, obiecuję. A teraz śpij i pamiętaj, że jestem przy tobie. Wyobraź sobie, że jestem tam i bronię cię przed nim. Już zawsze tak będzie, tylko mi zaufaj i pozwól sobie na bycie szczęśliwym. Nie chce już więcej widzieć łez w tych pięknych oczach.

Na te słowa Ji skrzywił się i schował szybko twarz w moich ramionach bylebym tylko nie zobaczył, jak bardzo poruszyły go moje słowa.

-Kocham cię osiołku. - wyszeptał, a ja byłem w takim szoku, że nic nie odpowiedziałem. Chwile później już głęboko zasnął, a ja wpartywałem się pusto w ścianę, czując jak w mojej głowie szaleje burza z piorunami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam dziś wolne, nie poszłam do pracki i mam ogromną wenę na pisanie 😍 Chcecie wieczorem, jak tylko wrócę od okulisty, maratonik?

I dajcie koniecznie znać, czy podoba wam się ten rozdział 💖

Moja męska dziwka / GTOP (Zakończone)जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें