Rozdział 33 - Choi

387 28 12
                                    

Przepraszam, że się spóźniłam z rozdziałem <3 Kocham was! 

Nie miałem pojęcia ja długo tam siedzieliśmy. Dzień, dwa, tydzień, miesiąc. Dni zlewały się z nocami, noce łączyły się z dniem, a my gniliśmy zamknięci w maleńkim pokoiku, bez okien i ze stalowymi drzwiami bez klamki. Szare obdrapane ściany, kapiąca z sufitu woda, grzyb rozprzestrzeniający się wokół nas. Czas się zlał i po kilku dniach przestaliśmy go już rozróżniać. Siedzieliśmy tam kompletnie sami, raz na jakiś czas dostawaliśmy przez klapkę w drzwiach trochę chleba, leków i zimną zupę. Za każdym kolejnym posiłkiem, byliśmy bardziej zdziczeli, a szaleństwo pochłaniało nas kawałek po kawałku. Nie wiedzieliśmy, dlaczego Kim Seehe zamknął nas tutaj i nie dawał znaku życia. Ostatni raz słyszeliśmy go wtedy, gdy zostaliśmy tutaj wrzuceni i później już się nie pojawił. 

Niewiedza jest najgorsza. Nie mieliśmy pojęcia, jakie miał plany wobec nas i czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy otaczający nas świat, czy już po kres naszych dni, będziemy siedzieć na zimnej, twardej podłodze, trzęsąc się z zimna i ze strachu, wtuleni w coraz to mizerniejsze i słabsze ciała. Na początku cieszyliśmy się, że wylądowaliśmy tutaj, zamiast gdzieś w jego burdelu, by oddawać swoje ciała kolejnym klientom, ale później zrozumieliśmy, że siedzenie tutaj było o wiele gorsze, bo nie mogliśmy zrobić dosłownie nic. Może gdybyśmy zostali zmuszeni do zostania dziwkami, to mielibyśmy jakąkolwiek szansę na wspólną ucieczkę. A tak nie było na to najmniejszych szans. Mogliśmy krzyczeć, błagać o litość i rozmowę z Kimem, mogliśmy zdzierać sobie gardła i skórę na rękach do krwi, ale nikt na to nie reagował. 

Po wcześniejszym zachowaniu tego sukinsyna byłem pewien, że będzie znowu chciał "kochać" się ze mną, widziałem to w jego czarnych jak smoła, błyszczących chorobliwym pożądaniem oczach. Czas ciągnął nam się niemiłosiernie, więc by nie zwariować, Jiyong opowiadał mi o swoim życiu, ale nie tylko. Ze łzami w oczach opowiedział mi również jakim człowiekiem jest jego były szef. I im dłużej go słuchałem, tym bardziej suki nienawidziłem. Z każdym kolejnym słowem, czułem jak dzika, nieopanowana wściekłość rozsadza mnie od środka. Słuchanie tego nie tylko mnie rozsierdzało, ale jednocześnie rozwalało mi serce na kawałki. Nie mogłem zabić tego chuja, więc wyżywałem się w inny sposób, zostawiając krwawe ślady na ścianie, opanowany taką wściekłością, że nawet płaczliwe błagania mojego chłopaka nie potrafiły mnie zatrzymać. Moje dłonie wyglądały okropnie, rany się pajorzyły, za każdym razem, gdy zdążyły się już lekko podgoić, to znowu dostawałem napadu szału i miażdżyłem kostki, robiąc miazgę ze swojej skóry. 

Więc w końcu Ji się poddał, chociaż nie przyszło mu to z łatwością. Poddał się i zamiast próbować mnie powstrzymać, to z troską zajmował się moimi ranami, wcierając w nie przyniesioną przez Byuna maść i bandażując skrawkami szmat, na których spaliśmy. Na początku nie robiło to nam mnie wrażenia, ale później, gdy kolejny raz, mimo że ledwo stał na nogach, zabrał się za opatrywanie moich dłoni, to rozpłakałem się jak dziecko, wtulając się w niego. Płakałem tak długo, aż wypłakałem wszystkie łzy, wszystkie złe emocje, żal, ból, zmartwienia. I jego cieple ramiona, jego obecność obok mnie, pomogła mi bardziej niż walenie w ścianę. 

Ale później w nocy, gdy leżałem obok niego, słuchając jak niespokojnie oddycha, znów przypomniałem sobie to wszystko, co mu zrobiono. I tylko troska o niego i o to, by się wyspał, powstrzymywała mnie przed dopadnięciem do drzwi i zdzieraniem gardła na dzikim krzyku, przepełnionym przekleństwami i wyzwiskami, gorzkim, ostrym i szalonym. Sam nie mogłem spać, ciągle pilnowałem mojego Smoczka, bojąc się, że pewnego razu, jak się obudzę, to nie będzie go obok mnie. 

Brak snu, ciągłe zamknięcie i monotonia robią z człowiekiem dziwne rzeczy. Yong Yong nieraz się mnie pytał, dlaczego siedzę godzinami wpatrując się w ścianę i nucąc death metalowe piosenki, a ja nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Czasami wyłączałem się i robiłem coś całkowicie bez jakiejkolwiek świadomości, a Jiyong wtedy opiekował się mną, czekając aż to minie.

Moja męska dziwka / GTOP (Zakończone)Where stories live. Discover now