Rozdział 15 - Kwon

1.1K 82 48
                                    

Patrzyłem przerażony, jak Seunghyun upada na ziemię, a z jego nosa bucha krew, zalewając jego koszulę. Przez chwilę stałem jak słup soli i po prostu się gapiłem, ale szybko się ogarnąłem i rzuciłem w jego stronę z mocno bijącym sercem. Spanikowałem i nie wiedziałem co robić, a krew nie chciała przestać płynąć. Byłem wściekły na Jae i jednocześnie myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi, gdy patrzyłem na obraz nędzy i rozpaczy przed sobą. 

Musiałem mu pomóc. TERAZ!

-ZAPIERDOLĘ CIĘ ROZUMIESZ? JEŚLI ZŁAMAŁEŚ MU NOS TO CIĘ ZAPIERDOLE! Jae Gi, ty debilu! Podnieś go szybko i do łazienki, musimy zatamować krwawienie. - zacząłem krzyczeć na byłego już przyjaciela, a chłopak bez słowa, z pokerową twarzą, schylił się i podniósł osiołka z ziemi, zarzucił go sobie lekko na ramię i poszedł w stronę łazienki. Wstałem i biegiem ruszyłem za nim. -Połóż go na wannie! Nie w, tylko na. Ja naprawdę cię zabije kiedyś! Ja wiem, że to było do przewidzenia, ale naprawdę miałem nadzieję, że nie zrobisz mu krzywdy. Jak się obudzi, to będzie wściekły! Jeszcze bardziej mnie znienawidzi, bo tobie nie chciało się pomyśleć! Połóż go tak, by krew ściekała do wanny! - wrzeszczałem na niego, nie potrafiąc się uspokoić. Czułem się taki ciężki, ledwo dałem rade oddychać, a spuchnięte od płaczu oczy piekły niemiłosiernie. 

Podbiegłem do szafki i złapałem za ręcznik. Wrzuciłem go do umywalki i puściłem wodę, by namókł. Gdy już był mokry, położyłem go na karku zwisającego na wannie Seunghyuna i zapatrzyłem się na krew spływającą do odpływu. -Złap delikatnie płatki jego nosa i ściśnij. Tylko delikatnie na litość boską! - warknąłem i obserwowałem jak Jae przystępuje do wykonania czynności. Westchnąłem i rzuciłem. -Przynieś krzesło, nie może tak zwisać z wanny! 

Chwilę później usadziliśmy Seunghyuna na krześle i położyliśmy mu miskę na kolanach. 5 minut później krwotok ustąpił, a ja odetchnąłem z ulgą. Przyjrzałem się jego pięknemu nosowi i delikatnie go pomacałem. Nie był złamany, dzięki Bogu. -Masz szczęście Jae. - powiedziałem, a ten obrzucił mnie przepraszającym spojrzeniem trochę jak u szczeniaczka, myśląc że dzięki temu nie będę na niego zły. -Nawet na to nie licz BYŁY PRZYJACIELU. 

-Daj spokój, wiesz jaki jestem. Nie mogłem się powstrzymać. Doskonale wiesz, jak cię potraktował, do tego jeszcze przylazł tu pijany i chciał cię zgwałcić! Nie można tak robić! Co on sobie wyobrażał? - Jae pokręcił głową krzywiąc się i wbił we mnie świdrujące spojrzenie. -No przepraszam, Jiyong, już więcej tego nie zrobię, to był impuls, to było silniejsze ode mnie. 

Przetarłem przekrwione oczy i ziewnąłem. -Zaskoczył mnie, tak okropnie mnie zaskoczył. Nie mogłem na niego patrzeć wiesz? To nie był on, zachowywał się okropnie. - poczułem znów zbierające się pod powiekami łzy i zamrugałem, byle tylko znów nie ukazać słabości. Dlaczego ostatnio ciągle płakałem? Denerwowało mnie to, chciałem pokazać, że jestem silny, obiecałem sobie, że taki będę, ale nie potrafiłem. -Gdy na niego patrzyłem, to było mi tak okropnie wstyd, bo wiedziałem, że to moja wina. To przeze mnie taki się stał. Myślę, że złamałem mu serce, pomyśl, co musiał czuć, skoro aż tak się upił. - odetchnąłem głęboko i wzdrygnąłem się, na myśl o tym, jak okrutny byłem dla niego. Ale ja po prostu chciałem by już ze mną został. 

-Hej, hej, Ji, nie myśl tak. To nie twoja wina, że Seunghyun to idiota. Zawsze przychodził do ciebie pijany, tak samo jak dziś i oto efekty. Tylko pijany, albo idiota nie zauważyłby że jesteś mężczyzną. Nie ma w tym twojej winy, więc się nie zadręczaj! - mężczyzna podszedł do mnie i lekko mnie objął, jednak odsunąłem się i wskazałem na mojego idiotę, śpiącego na krześle. 

-Zanieś go do mojej sypialni. - powiedziałem bez żadnych emocji i wyszedłem z łazienki. Zatrzymałem się i dodałem jeszcze: -Idę spać, porozmawiamy jutro. Nie mam już dziś siły na nic. 

Ruszyłem do sypialni i rzuciłem się na łóżko, słuchając jak moje połamane na kawałki serce wydaje z siebie głuche grzechoczące dźwięki. Zamknąłem oczy, ale nie potrafiłem zasnąć. Zaraz za mną wszedł Jae i położył Seunghyuna na moim łóżku, pożegnał się ze mną i wyszedł smutny z mieszkania. Przykryłem mojego durnia kołdrą i leżałem wpatrując się w jego twarz. Nie potrafiłem przestać myśleć, w głowie miałem tak przerażający mętlik. Starałem się to wszystko poukładać, ale to wcale nie było takie proste. Bałem się, co zrobi jak się obudzi. Bałem się tego, że już do końca mnie znienawidzi, że już nigdy więcej się do mnie nie odezwie. Nie chciałem go stracić. 

Wyzywałem siebie w myślach od idiotów, żałując że tak to wszystko rozegrałem. Przecież wiedziałem, że nie ma pojęcia o mojej prawdziwej tożsamości, a wciąż w to brnąłem. Wiedziałem już od momentu, gdy pierwszy raz nazwał mnie Smoczycą. To było takie urocze, tak bardzo uwielbiałem to słyszeć. Zniszczyłem tamtego osiołka, zniszczyłem go od środka, bo byłem zbyt samolubny, by wyznać mu prawdę. Ponieważ wiedziałem jak to się skończy. Pragnąłem jedynie odrobiny miłości. Delikatnego pełnego pasji dotyku, ciepłego spojrzenia, które rozgrzeje moje zmarznięte serce. Nic więcej. 

Jednak najgorsza była świadomość, że oszukałem także siebie. Wmówiłem sobie, że nie potrzebuję kogoś do kochania. A prawda była taka, że oddałbym wszystko byle tylko każdego dnia móc budzić się obok niego i każdego wieczoru koło niego zasypiać.  

Wcale nie kochałem pieprzyć się bez ustanku. Otworzyłem szeroko oczy, zdając sobie sprawę z prawdy, która nareszcie przebiła się przez mur, który przez tyle lat dookoła siebie zbudowałem. 

Nie lubiłem bycia dziwką. 

I nie chciałem dłużej nią być. 

A Seunghyun, którego znałem ledwo kilka dni, zagrzał już sobie miejsce w moim sercu, uzależnił mnie od siebie i sprawił, że nie wyobrażałem sobie już życia bez niego. Musiałem z tym skończyć. Teraz liczył się tylko on i walka o jego serce. 

-Jiyong. - usłyszałem i z mocno bijącym sercem spojrzałem na Seunghyuna, który nadal spał w najlepsze. Patrzyłem na niego z szokiem na twarzy i zastanawiałem się, skąd do chuja, znał moje prawdziwe imię. I dlaczego wymówił je przez sen? Z otępienia wyrwał mnie dotyk jego dłoni i lekki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, gdy śpiąc, przyciągnął moją rękę do siebie i się w nią wtulił. 

Moja męska dziwka / GTOP (Zakończone)Where stories live. Discover now