Rozdział 46 - przyjaciel

240 22 27
                                    

22 kwiecień 2010 r. 

Sam już nie wiedziałem jak długo tu siedziałem, zmarznięty, głodny, przemoczony aż do szpiku kości. Miałem wrażenie, że to trwało już wieki, jakbym znajdował się w tym miejscu odkąd tylko pamiętam. Nie tak wyobrażałem sobie najlepsze lata mojej młodości, ale nie pozostawiono mi wyboru. Byłem tylko głupią ciotą, która pragnęła miłości. Nie miałem wpływu na swoją orientację i chyba nigdy nie przestanę żałować, że człowiek nie działa w taki sposób, że nie możemy wybrać tego kim jesteśmy, że nie możemy zmienić swoich najgorszych cech na lepsze. 

Wspomnienia po tym, co zrobił mi ojciec i ludzie dookoła mnie, może i się zatarły, ale ból pozostał. Zagnieździł się głęboko w moim sercu i nic nie było w stanie go wyciągnąć. Już dawno przestałem mieć nadzieję, że kiedykolwiek poczuję coś innego niż ból i cierpienie. Chyba nie dane mi było być szczęśliwym. Jak mógłbym to zapomnieć? Skuliłem się jeszcze bardziej marząc jedynie o tym by umrzeć. Byłem zakałą społeczeństwa, jego najgorszą częścią. I wszyscy za wszelką cenę starali się bym nigdy o tym nie zapomniał. Moje ciało było tak okrutnie obolałe, tak bardzo przesycone bólem i cierpieniem. Dawno przestałem go ukazywać, chowałem go za maską obojętności.

Nie miałem nikogo. Jak matka umarła na raka płuc, ojciec już przestał udawać, że mu na mnie zależy i wyrzucił mnie z domu na ulicę. Byłem pełnoletni i nic nie mogłem na to poradzić. I teraz tułałem się po ulicach Seulu, spałem na dworcach i ciemnych uliczkach. Nienawidziłem siebie za swoją bezsilność. Nienawidziłem siebie za to, kim byłem. Objąłem kolana ramionami, zaciskając zęby tak mocno, aż poczułem okropny ból szczęki. Łzy jednak i tak wypłynęły. Nie jadłem już bardzo długo i powoli zaczynałem wyglądać jak kościotrup. Najpierw mój ojciec chciał mnie zniszczyć, potem Soohyuk. Obu oddałem serce, zaufałem, a oni złamali je w najgorszy sposób. 

Byłem idiotą. Wciąż uparcie trzymałem się życia, chociaż nie miało mi ono nic do zaoferowania, nic oprócz zimna, głodu i okrutnego bólu. Śmierć była prosta. Ale ja nie chciałem umierać, bo wciąż wierzyłem, że uda mi się odnaleźć swoje przeznaczenie. Na pewno nie wyglądało ono w ten sposób. Musiało kryć się za tym coś więcej prawda? Przecież nic nie dzieje się bez przyczyny. 

Odetchnąłem głęboko i wytarłem mokrą od łez twarz. Chciałbym, żeby to się już skończyło. Mój żołądek ścisnął się boleśnie i skrzywiłem się. Nienawidziłem tego. Spróbowałem powoli wstać, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłem na ziemię z łomotem, uderzając głową o stojący obok kontener na śmieci. Ciepło rozprzestrzeniło się z tyłu mojej głowy a ja zdrętwiałem, bojąc się sprawdzić. Odetchnąłem głęboko i sięgnąłem dłonią do tyłu, dotykając nią skóry. 

-Kurwa. Nie, nie, kurwa, nie. - wyjęczałem cicho patrząc na zakrwawione palce czując jak zgroza mrozi mi krew w żyłach. Wytarłem gorączkowo dłoń w przemoczone spodnie zostawiając na nich czerwoną smugę. Nie byłem ubezpieczony i nie miałem pieniędzy, by zapłacić za ewentualne leczenie. Najwidoczniej właśnie w taki sposób umrę. Zamknąłem oczy, skupiając się na rozległej ranie. Przez chwilę pomyślałem, żeby zatamować krwotok, ale po chwili zrezygnowany stwierdziłem, że tak będzie lepiej. Wykrwawię się tutaj, w końcu zyskam spokój i nie będę się dłużej męczył. Gdy tak o tym myślałem, to zrozumiałem, że powinienem przestać walczyć. Tak miało być, więc niech tak będzie. Nie miałem już siły, by walczyć, nie miałem powodów, by tak kurczowo trzymać się tego bezsensownego życia. Moja bluza zrobiła się ciężka od krwi a ja czułem jak ogarnia mnie spokój. Tak będzie lepiej nie tylko dla mnie, ale także i dla innych. Pozbędą się mnie w końcu i będą mogli cieszyć się każdym kolejnym dniem w błogiej nieświadomości. 

Świat nigdy nie był sprawiedliwy. I choć nigdy się z tym  nie pogodziłem, to musiałem to zaakceptować. 

Moje serce jeszcze kilka minut wcześniej przerażone do granic możliwości, zwolniło i biło powoli, z każdą chwilą coraz słabiej. Zamknąłem oczy czekając z uśmiechem na twarzy na nadchodzącą śmierć. 

Moja męska dziwka / GTOP (Zakończone)Where stories live. Discover now