18.

41 4 0
                                    

Perspektywa Aria

Bogu dzięki! Piątek, piąteczek, piątuś, piątunio! Cieszyłam się i skakałam jak głupia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Bogu dzięki! Piątek, piąteczek, piątuś, piątunio! Cieszyłam się i skakałam jak głupia. Dzisiejszy tydzień był dla mnie okropnie wykańczający. Kłótnie z bratem wcale mnie nie omijały. Albo ciągle robił mi na złość albo ze mną nie rozmawiał, a jak już to tylko w chamski sposób. Nie da się z nim niczego wyjaśnić. Nie chce mnie słuchać.

Nie mówiłam tego dziewczynom, ale ciągle myślę o tej sytuacji z Rye'm, o Mikey tak dokładnie o nas i o moim nauczycielu z prawka. Może dla niektórych to będzie dziwne: jak to? Ukrywać coś przed przyjaciółkami?

Mia: nie powiem jej- Rye, Mandy- Mikey, Luna-ma problemy ze swoim chłopakiem, bo co dziennie się ze sobą kłócą, więc po co jej dowalać, jak chodzi ciągle zamulona, nie ma ochoty nawet się malować! Jak Luna się nie maluje, to serio musi się coś stać... Na dodatek sytuacja z rodziną, z którą wcale nie rozmawiała do tej pory. Wszystko niestety się ze sobą łączy.

Mam wszystkiego dość. Na chwilkę rzuciłam się na łóżko by po raz ostatni tego dnia poczuć minutowy relaks. Co mam zrobić z Cobban'em? Ciągle ma nadzieję, że coś między nami się wydarzy. Mówiłam mu, że to koniec. Nie wiem jak do niego dotrzeć. Może nie umiem, bo nie brzmię przekonująco? A może mi nie wierzy, bo tak na serio TO JA nie wiem, czego chcę? Może bym mu i zaufała, ale najgorzej zwalczyć tą bojaźń z przeszłości.

Andy? A co z nim? Nic. (Rozmawiałam sama ze sobą w myślach). A Rye? Pewnie kiedyś się ułoży. Co prawda nie pokoi mnie nasze zachowanie, bo nigdy nie pokłóciliśmy się tak ostro i na tak długo.

Wstałam i podeszłam do szafy. Dziś nie idę do szkoły. Musiałam zrezygnować, bo mam wizytę u lekarza, a później mam jazdę. Dochodziła godzina 10. Wzięłam z szafy spodnie w kratę i białą bluzkę z długim rękawem. Założyłam ubrania na siebie. Usiadłam przy toaletce by się pomalować. Uczesałam najpierw swoje włosy i zrobiłam kitkę, uwalniając kilka małych włosów. Podkład, korektor, puder i odrobinę rozświetlacza. Nie lubię różu ani bronzera, więc na tym kończył się mój makijaż w obrębie policzek. Stwierdziłam, że pod mój strój będzie idealnie dodać jakiś złoty naszyjnik i zrobić makijaż w kolorze złotym. Tak też zrobiłam. Później tusz do rzęs i czarna kredka do oczu. Na usta nałożyłam błyszczyk. Gotowe! Klasnęłam w dłonie.

Szybko wchłonęłam posiłek i po chwili mama zawiozła mnie do lekarza. Nie cierpię lekarzy. Zawsze mają wielkie kolejki i mało tego: ciągle się spóźniają! Koszmar.

Po dwóch godzinach mogłam wrócić do domu by spokojnie zjeść obiad.

"Jak u lekarza?" -Napisała Luna.

"W porządku. To tylko przeziębienie. Nie wirus. Na szczęście!" -Odpisałam.

Ostatnie dni źle się czułam. Głowa mnie bolała i byłam jakaś melancholijna. Miałam kilka tez: przejmowałam się moją aktualną sytuacją życiową, wirus lub przeziębienie. Ale bardziej obstawiałam tą drugą opcję. Większość szkoły była chora, a 1/5 nie było (nie wliczam nauczycieli).

Droga ucieczki cz. 1 || Road Trip, 1D || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now