Mandy, Aria i Luna to trzy przyjaciółki. Do pewnego momentu... Któregoś dnia do ich szkoły trafia Mia. Życie każdej z nich diametralnie się zmienia...
-Dlaczego Andy Fowler ma taki stosunek do Arii? Czyżby ma ona związek z jego przeszłością?
-W o...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
-Halo? -Odebrałam telefon, szybko wchodząc do pokoju.
-Skarbie, wybierzesz się gdzieś ze mną dziś? -Powiedział mój chłopak.
-No dobra, już lecę! -Krzyknęłam mu do słuchawki ucieszona. Tak dawno nigdzie nie wychodziliśmy!
Po godzinie malowania się i strojenia, napisałam mu SMS-a, że jestem już gotowa.
-Sorry za spóźnienie. -Odparłam z reklamowym uśmiechem.
-Przyzwyczaiłem się. -Pocałował mnie w policzek. -Pięknie wyglądasz.
-Dzięki.
Pojechaliśmy autobusem. Nie wiem gdzie mnie wiózł, ale jechałam posłusznie. Oczekiwałam czegoś wyjątkowego!
-Galeria? -Spytałam stojąc przed budynkiem.
-Idziemy na film, o którym mi ostatnio wspominałaś.
-A, okey. -Rozczarowałam się nie co. Myślałam, że po tygodniu nie widzenia się, wymyśli coś lepszego... Tym bardziej, że ostatnio mamy jakiś burzliwy okres i ciągle się kłócimy. Kiedyś był bardziej romantyczny... M.in to w nim mnie zachwyciło.
Weszliśmy do środka. Obejrzeliśmy film. Nie było tak źle, jak sądziłam. Pochodziliśmy po galerii i zjedliśmy coś w jednej z restauracji. Dostałam od niego piękną bransoletkę. Bardzo ładna. Byłam pod dużym wrażeniem. Koło godziny 16 postanowiliśmy wrócić do domu, ponieważ robiło się ciemno. W drodze powrotnej zadzwoniła do mnie Aria z prośbą o pomoc w nauce.
-No to nici z dzisiejszego wieczoru. -Westchnął.
-Jutro, kochanie. -Odparłam przytulając go.
-No dobra. -Westchnął.
Po krótkim czasie znalazłam sie już w domu. Jakieś 10 minut po moim przyjściu, zjawiła się Aria.
-Luna? -Wychyliła się zza drzwi w salonie, moja macocha.
-Tak? -Odparłam lekko opryskliwie. Na prawdę bardzo chcę i się staram by zdobyć się na odrobinkę empatii, ale na prawdę: nie umiem! Robię to ze względu na dziecko, które w sumie niczego nie jest winne. Przecież jeśli urodzi się tak uszkodzone, jak ona, to nie będę miała życia w domu...
-Mandy była u ciebie. Powiedziałam, że gdzieś wyszłaś.
-No i dobrze powiedziałaś. Jak następnym razem przyjdzie, to powiedz jej, że ma sobie iść, i że jestem zła i nie chcę teraz mieć z nią nic wspólnego.
-Luna, nie jesteś za bardzo surowa? -Podeszła do mnie. Aria siedziała koło mnie w fotelu, w salonie. Patrzyła trochę krzywo i uważnie słuchała.