7. Przecież to lubiłaś

Mulai dari awal
                                    

Chyba Cię pojebało. 

- Przepraszam, jak widać nie umiem być delikatna. Ale przecież zawsze to lubiłaś, czyż nie ? - powiedziała zaczepnie, choć wyczułam w jej głosie zazdrość. Spojrzałam na nią ostrzegawczo, by zaraz potem przenieść wzrok na Kaje. Zagryzając wargę, patrzyła w stronę szpitalnego okna. Wyglądała na poirytowaną.

- Możesz w końcu spojrzeć na tę ranę?! - powiedziałam podwyższonym głosem.  Powoli tracę cierpliwość do Ciebie

Dziewczyna w końcu odpuściła. Włożyła rękawiczki i dokładnie zaczęła przyglądać się Mojej ranie. 

- jak to się w ogóle stało? W coś Ty się wpakowała? Wiesz jak mogło się to skończyć? Masz na prawdę szczęście, że to nacięcie nie jest chociaż odrobinę głębsze

- Ygh szarpałam się z facetem i drasnął mnie scyzorykiem. Mam szczęście, czyli nie jest źle? 

- Mam nadzieję, że zgłosiłaś go na policję. I nie, nie jest tak źle. Nie widzę też potrzeby by zakładać szwy, myślę że samo się zagoi. Tylko nie nadwerężaj tej ręki, kup sobie maść, którą Ci zapiszę i staraj się zmieniać opatrunek rano i wieczorem - spojrzała na zegarek - cholera za chwilę kończy mi się przerwa, więc zakleję Ci to raz dwa i muszę lecieć

Zakleiła z powrotem ranę i szybko napisała mi na małej karteczce nazwę maści. Po czym przytuliła mnie i pocałowała w policzek, mówiąc bym na siebie uważała. Kaja przewróciła oczami i ruszyła w stronę drzwi. Podziękowałam Oli i wyszłyśmy.   Podeszłam z Kają jeszcze do Patrycji. 

- Jeszcze raz dzięki Pati, że ją zawołałaś ! - dziewczyna podniosła wzrok z nad pliku kartek i uśmiechnęła się do mnie 

- Ooo żyjesz, Ola Cię nie zjadła ? haha i jak tam ta tajemnicza rana? Wszystko dobrze? 

- haha na szczęście nie zjadła, chociaż widocznie miała na to ochotę, a raczej na to by mnie zagryźć. Tak, tak do wesela się zagoi - wyszczerzyłam zęby, a dziewczyna spojrzała na Kaje, po czym puściła mi oczko - dobra, my idziemy. Zgadamy się na jakąś kawę czy coś, a póki co to miłej pracy 

- Zdecydowanie trzeba na tą kawę się zgadać!  Miłego dnia, do następnego, oby tylko nie tutaj! 

Wyszłyśmy w ciszy ze szpitala. Kaja wydawała się obrażona na mnie, a Ja nie do końca wiedziałam czemu. Rozumiem, że chamskie odzywki Oli były nie na miejscu, ale potem już nie zwracała na nią uwagi. A Ja tym bardziej nic nie zrobiłam. 

- Może masz ochotę na kawę? - zaproponowałam chcąc jakoś przełamać ciszę

- Nie. Chodźmy na komisariat i załatwmy to co najważniejsze. Boli mnie głowa i chciałabym mieć już to za sobą - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc. Okej, nie to nie. Nie wiem co Cie ugryzło, ale mam nadzieje, że zdechnie w piekle. 

Po dojściu na komisariat czekałyśmy chwilę na funkcjonariusza. Po jego przyjściu najpierw zaprosił do środka Kaje, a dopiero jak Ona złożyła zeznania to przesłuchali mnie. Nic nie chcieli mi powiedzieć, więcej dowiedziała się Kaja jako partnerka tego faceta. 

 Załatwiłyśmy wszystko i wyszłyśmy, kierując się w stronę mojego przystanku autobusowego. Tego samego na którym wszystko się zaczęło. Autobus za dziesięć minut i zero ludzi. Środek dnia, więc pewnie wszyscy w pracy bądź w szkole. Na szczęście Ja już do końca tygodnia mam wolne. Dopiero praca w weekend. Kaja postanowiła ze mną zaczekać. 

-  Nie będziesz bała się być sama w domu? Co jeśli on wróci?  - spytałam, przerywając ciszę

- Pojadę do mamy, albo zaproszę przyjaciółkę , nie martw się. I nie wróci, a nawet jeśli to od razu powiadomię policję - kolejne fiasko? Nie, nie poddam się tak łatwo. 

- Dobrze i i tak będę się martwić. Jutro ma do mnie wpaść Kuba, więc bluzkę jeśli mogę to bym podrzuciła Ci w sobotę przed pracą. Odebrałabym wtedy, też swoją bluzkę, chyba że masz już jakieś plany.

- Kuba ? Twój chłopak ? - wypaliła bez zastanowienia, po czym dodała -  I  Możesz wpaść, ale to napisz mi jeszcze na Facebooku czy na pewno -  zdenerwowanie ustąpiło  smutkowi, który teraz był widoczny na jej twarzy. Co  takiego powiedziałam, że masz taką minę? I czemu tak wyskoczyłaś z tym chłopakiem? 

- Nie, nie mam chłopaka. Ani nikogo tak właściwie. Kuba to Mój przyjaciel i On w zasadzie woli chłopców - po co Ty się tak tłumaczysz? I po jaką cholerę powiedziałaś, że woli chłopców? 

Kaja delikatnie się uśmiechnęła, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej . Nie zdążyłam spytać co ją ucieszyło, bo mój autobus już się zbliżał. Szybko podeszłam do Kai i dałam jej buziaka w policzek na pożegnanie i krzyknęłam, że jeszcze odezwę się na tym Facebooku. Jej policzek był taki delikatny i ciepły. Ciekawe jakie ma usta.  Weszłam do autobusu i widziałam, że Kaja stoi w bezruchu. 

IDIOTKO!  Po coś  Ty ją całowała!? To Twoja była nauczycielka. Pozwoliła Ci mówić sobie na "Ty", ale to nie znaczy, że jest Twoją koleżanką i możesz sobie od tak przekraczać jej osobistą przestrzeń.  Zjebałaś to. 

W tamtej ławce, naprzeciwTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang