Chapter 32

677 24 2
                                    


- "O mój Boże," -zapłakałam sięgając po koc wiszący na sofie, ale Justin złapał go pierwszy.

Czy on był kurwa poważny?

-"Daj mi to, teraz," -warknęłam.

Pokręcił głową w międzyczasie kiedy sięgnęłam po koc i złapałam za jego róg.

-"Puść," -syknęłam.

-"Nie, mój tyłek jest na wierzchu, Kyah!" -warknął z powrotem na mnie.

Zagapiłam się na niego, -"Halo, jestem tylko w staniku, jeśli twoja rodzina zobaczy moją waginę-"Przerwał mi krzyk terroru.

Justin upuścił koc i odwrócił się. Jaxon i Jazzy stali ramie w ramie z opadniętymi szczękami i rozszerzonymi oczami. Justin szybko użył swoich dłoni aby zakryć swoje krocze kiedy ja zawinęłam się w koc. Czułam jak temperatura wzrasta gdy Pattie i Jeremy weszli do pokoju.

-"Oh cholera, sorry synu," -powiedział Jeremy prychając lekko.

Moje całe ciało zapaliło się w szkarłatnym kolorze.

Jeremy wyciągnął swoje dłonie i zakrył oczy Jaxon'a ale on pokręcił głowa i odsunął dłoń ojca.

-"Za późno na to tato, widziałem... wszystko," -powiedział po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się głupawo.

On faktycznie się uśmiechnął.

Justin warknął, -"Skopię ci tyłek, koleś!"-
Jaxon uniósł ręce w geście obronnym,

-"Hej, ja jedynie wszedłem do salonu pilnując swoich własnych spraw. Nie wiedziałem, że ona będzie leżeć na sofie z jej waginą na wystawie dla wszystkich do zobaczenia," -powiedział i puścił mi oczko. -"Nie, że narzekam czy coś!"

"O mój Boże." burknęłam i pokręciłam swoją głową.

Zabijcie mnie teraz.

Skrępowanie tej sytuacji byłoby wystarczające żeby przyprawić mnie o napad lęku gdyby nie to, że byłam na lekach. Przycisnęłam koc mocniej do swojego ciała kiedy Jeremy wyciągnął swoją rękę i uderzył Jaxon'a w tył głowy co sprawiło, że zaskowyczał.

-"Za co to było?" -zaskomlał pocierając tył głowy.

-"Za kłapanie buzią, idź do pokoju gościnnego," -rozkazał Jeremy popychając go w dół holu kręcąc głową szczerząc się.

Pattie i Jazzy po prostu na nas patrzyły dopóki Jazzy nie zakryła swojej twarzy dłońmi.

-"O mój Boże" -powtórzyła jakieś dziesięć razy.

Justin zgarbił swoje ramiona. -"Jazzy, jest mi tak przykro-" -Uniosła dłoń ucinając mu.

-"Nie!" -powiedziała. -"Nie odzywaj się do mnie. to jest najgorsza rzecz, która kiedykolwiek mi się przydarzyła. Nigdy nie widziałam czegoś bardziej ohydnego w całym swoim życiu." -powiedziała i zadrżała w obrzydzeniu.

Justin zgarbił się jeszcze bardziej podchodząc bliżej. -"Nie!" -krzyknęła. -"Nie zbliżaj się do mnie. Potrzebuje nie być w pobliżu ciebie przez długi czas. Po tym zostanie ślad, Justin" -oznajmiła.

Stojąca za nią Pattie przygryzła swoją wargę starając się ukryć uśmiech, ale i tak widziałam, że chciała się śmiać. Unikając spoglądania na nas, Jazzy skierowała się w stronę mojego pokoju. Krzyknęła kiedy tylko zamknęła drzwi od sypialni.

-"Wciąż to widzę kiedy tylko zamknę oczy" -zapłakała ze złości, a Pattie zaśmiała się.

Spojrzała na Justina i rzuciła mu poduszkę, której użył zastępując swoje dłonie.

BrawlersWhere stories live. Discover now