Chapter 6

967 34 1
                                    

- Kyah, myślę że masz na sobie moje spodnie dresowe. Te są na mnie o wiele za małe.- powiedział Dante, wchodząc do salonu z szarą parą spodni, które wyglądały jak moje.

Zaśmiałam się .

- Nic dziwnego, że te spadają – zachichotałam i wzięłam swoją parę, więc mogłam je zamienić i oddać Dantemu jego.

- Czy ty nazywasz mnie grubym? – krzyknął wówczas gdy przebierałam się w pokoju. Zaśmiałam się i krzyknęłam, że nie.

- Gdzie idziesz? – Rayne spytałą Dantego kiedy wróciłam do salonu zostawiając jego dresy na krześle.

- Do Harleya i Justina, kilku kolesi przychodzi na piwo – wzruszył ramionami.

- Potnę cię, jeśli usłyszę o tobie i jakichś chicas, papi – ostrzegła Rayne.

Nie miałam wątpliwości, że zrobiłaby to, o czym mówiła.

Dante zaśmiał się i ją pocałował.

Nie widzę świata poza tobą, jesteś moją mamacita – warknął, kiedy wypowiedział hiszpańskie słowa.

Rayne pochłania to gówno jak szalona i on o tym wie, właśnie dlatego to robi.

- Mamacita, Ay papi, Ay dios mio... bla bla bla – mruknęłam rozśmieszając ich.

- Kyah. – powiedział Dante ze złością. Czekał aż go przytulę.

- Przepraszam – uśmiechnęłam się i go przytuliłam. – Zostajesz u Harleya czy idziesz do domu? – spytałam.

- Wracam do domu, rzadko tam jestem– wymamrotał.

- Co? Poważnie? Zawsze tu jesteś. Nigdy o tym nie wiedziałam – powiedziałam sarkastycznie.

- Zabawne.- uśmiechnął się sztucznie i odwrócił się opuszczając apartament.

Rayne uśmiechnęła się.

- Babski wieczór, cóż dzień bo jest dopiero szósta, ale nieważne – klasnęła w ręce.

- Pierwszy raz od jakiegoś czasu. I jest sobota, którą zwykle przeznaczamy na babskie wieczory! Idealnie! – uśmiechnęłam się promiennie i pobiegłam do kuchni biorąc M&M's oraz popcorn i wsypałam je do dwóch misek tworząc mieszankę, aż nagle mój telefon zawibrował.

To nie był Jake jak myślałam. To znowu Justin. Nie miałam nic przeciwko, pewnie miał jakieś poważne żarciki.

- Wybierz film. – krzyknęłam. Kiedy razem z Rayne mamy 'babskie wieczory' obżeramy się jak świnie i oglądamy na DVD aktorów, których chciałybyśmy poślubić.

Uwielbiam to!

*PONIEDZIAŁEK*

Dzisiejszego ranka byłam trochę zrzędliwa, przez weekend nie spałam zbyt wiele. Pozwolę sobie powiedzieć, że bezsenność to suka.

- Nie okłamuj mnie, – powiedziałam do Rayne, która fuknęła.

- Powtarzam ostatni raz, nie kłamię. Masz na sobie rurki, botki, top i marynarkę. Wyglądasz słodko i swobodnie. Przestań ciągle wszystko analizować, proszę, to wkurzające – stwierdziła i wyciągnęła mnie z samochodu.

Zgodziłam się i spróbowałam zrelaksować, ale prawda była taka, że nie mogłam, gdyż dzisiaj był oficjalnie nasz pierwszy dzień na uniwersytecie. Zajęcia zaczynały się o 9, a my byłyśmy już 20 min wcześniej. Więc przeszłyśmy się do bufetu, aby wziąć jakieś owoce by mieć przekąskę podczas czekania.

BrawlersWhere stories live. Discover now