Chapter 23

950 34 6
                                    

  - 'Bardzo tęsknie za Tibblesem.'-zmarszczyłam brwi, kiedy zmieniałam ciuchy które miałam w Jeds i weszłam do łóżka.


Tibbles był w mieszkaniu Justin'a, dokładnie czekał w łazience, tak wyszkolono go dla mnie.


-'Bardziej chcesz tutaj Tibblesa ode mnie?'-powiedział Justin marszcząc brwi i wchodząc do łóżka obok mnie.


-'Tak.'-odpowiedziałam z uśmiechem.


-''Myślę, że zmienisz zdanie.'-uśmiechnął się i wszedł na mnie.


Przycisnęłam ręce do jego piersi i roześmiałam się jednocześnie potrząsając głową.

-'Niedawno robiliśmy to na parkingu przy Jeds. Jestem zmęczona.'-na dodatek ostentacyjnie ziewnęłam.


-'Pamiętam kochanie, jak byłaś z sjy kotku do diabła kocie w mniej niż 5 sekund.'-uśmiechnął się.

-'Ale w tej chwili nic nie musisz robić.'-powiedział a następnie pochylił się i szeptał bardzo, ale to bardzo brudne słowa, co chciałby ze mną robić.

Jęknęłam –'Zmieniłam zdanie.'- zamruczałam i pocałowałam go mocno.
Uśmiechnął się podczas pocałunku i rozłożył mi nogi.

-'Runda druga, Kotku.'-uśmiechnął się.

*Później*
-'Tak, to jest w porządku, żeby brać pigułki po swoich lekach, ale nie rób tego za często.' -powiedział Doktor Chance po tym jak wyjaśniłam mu wczorajszą sytuacje.


-'Jeśli chcesz na kontrolę urodzeń Kyah, dobrze się nad tym zastanów, bo jest to bardzo ryzykowne. Ale gdybyś chciała wtedy musiałbym podwoić twoją dawkę i...'

-'Nie chcę iść na kontrolę urodzeń. Rozmawiałam dziś rano z Justinem i to on pójdzie na implantacje kontroli urodzeń, więc nie będzie trzeba nic robić.'-przerwałam doktorowi na co skinął głową.


-'Mądrze.''- uśmiechnął się.- Nadal jesteście za młodzi na dzieci, ale czy czytałaś może o ciąży kobiet bipolarnych?'-zapytał ciekawy.


-'Czytałam o tym trochę w internecie ale doktor Lee niemal mówił "wybij sobie z głowy 101 dziewczynek." we wtorki.-'wzruszyłam ramionami za to doktor zaczął się śmiać, kiedy pukał coś na ekranie swojego IPada.


-'To dobrze, będziesz miała więcej informacji na przyszłość.'-uśmiechnął się.

–'Więc jak traktują Cię twoje leki? Jakieś skutki uboczne? Wahania nastrojów?'-pytał.


Doktor wstał i poszedł do swojego gabinetu po specjalnie leki. Dali mi tabletki, przed nimi przeczytałam broszurkę i później połknęłam ją popijając wodą.


-'Bardzo dobrze, nie i nie, jestem tylko jak promień słońca, doktorku.'-odpowiedziałam na jego pytania na co on zaśmiał się ponownie.


- 'Tak widzę to, twój stabilizator nastroju zwrócił Ci twoje stare poczucie humoru.'-uśmiechnął się.


-'Z moim poczuciem humoru, nie mogę zdecydować czy jest dobre czy złe.'-uśmiechnęłam się a on roześmiał.


-'Jestem bardzo zadowolony z postępów jakie zaszły do tej pory, twoje ciało wspaniale reaguje na leki.'-powiedział z rozkoszą.

-'A jak sprawy na uczelni, wszystko dobrze?'-zapytał sprawdzając moje ciśnienie krwi.


-'Yep, jestem w wirze zajęć, ale cieszę się z tego. Jestem także zadziwiająco spokojna, podczas gdy inni wariują przez ilość papierów, które muszą napisać.' -zaśmiałam się.

BrawlersWhere stories live. Discover now