Chapter 5

1.1K 37 4
                                    

 -Kyyyyaaaaahhh.

Obudziłam się słysząc wykrzykiwanie mojego imienia. Usiadłam na łóżku właśnie wtedy, kiedy drzwi do mojego pokoju energicznie się otworzyły.
-Uderzyłaś go?- wrzasnęła Rayne.


To nie było pytanie, bardziej jak wkurzone stwierdzenie.


Westchnęłam i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie który wskazywał 11:01.


Potrząsnęłam głową.


-Rayne, wczoraj wieczorem przeprosiłam Dantego za uderzenie go, to był moment. Dokuczał mi i straciłam nad sobą panowanie.-wyjaśniłam.


Wciąż nie wyglądała na szczęśliwą, więc chrząknęłam.


-Rayne, rozumiem że jest twoim chłopakiem, ale jest też moim bratem.

Bracia i siostry wdają się w walki. Więc nie traktuj mnie jak przypadkową chicka która uderzyła twojego chłopaka, mam prawo go uderzyć bardziej niż ty.- zaznaczyłam.


-Nikt nie ma prawa mnie uderzyć. Ja tylko chcę spokoju.-Dante krzyknął z salonu.


Chciałam się zaśmiać, ale zignorowałam go i zamiast tego skupiłam się na Rayne, która obecnie się we mnie wpatrywała.


-Jak to masz do tego bardziej prawo?- Rayne zapytała z gniewną miną także ignorując Dante.


-Jesteśmy spokrewnieni, dosłownie.-uśmiechnęłam się.


Wywróciła oczami po czym podeszła i usiadła na łóżku.


-Powiedział mi co się stało z Harleyem.-powiedziała łagodnie.


-Założę się że mnie nienawidzi.-skrzywiłam się.


Potrząsnęła głową.


-Wcale nie, jesteś jego dziewczyną numer jeden. Prawdopodobnie jest wkurzony, ale jeśli z nim porozmawiasz wszystko będzie dobrze, zaufaj mi.- uśmiechnęła się.


Także się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową.


Byłam pewna że miała rację, ale wciąż czułam się jak gówno z powodu całej tej sytuacji.


-Więc- uśmiechnęła się i wstała.- Wczoraj wieczorem całkowicie obściskiwałaś się z Justinem, dwa razy z tego co słyszałam.- zapiszczała rozśmieszając mnie.


-To były tylko pocałunki na szczęście Rayne, powiedziałam mu że chcę być tylko przyjaciółmi i się zgodził.- powiedziałam rozciągając się.
Walnęła moje ramię, co zabolało.


-Au, po co to brutalne zachowanie?- zapytałam.


-Dlaczego chcesz być w strefie przyjaźni?- zadała pytanie.
Wzruszyłam ramionami.


-Jest blisko z Harleyem i Jacksonem, wkrótce będzie też blisko z Dante. Wyobraź sobie jak niezręczne by to było gdybyśmy zaczęli się spotykać, a późnej zerwali?


Westchnęła.


-Przypuszczam że tak, ale-


-Żadnego ale, jesteśmy przyjaciółmi i to wszystko.- uśmiechnęłam się.


-Nieważne.- fuknęła i wyszła z pokoju głośno tupiąc.


Zaśmiałam się z niej patrząc przez okno.


Dzisiejszy dzień był pochmurny i wyglądało na to, że na zewnątrz jest chłodno, więc przebrałam się w szary, lekko obszerny dres trzy czwarte z Nike, spodnie- które nagle były na mnie za duże- sięgały tylko do moich kolan, więc były wystarczając dobre by je ubrać w razie gdyby pogoda się zmieniła.

BrawlersWhere stories live. Discover now