Chapter 2

1.2K 41 2
                                    

  Wywóciłam oczami i potarłam mój pośladek


- Rayne kto by się do mnie zbliżył, spójrz na mnie.


Wskazałam na swoje włosy upięte w koka, conversy, jeansowe spodenki i prostą koszulkę na ramiączkach.


- Naprawdę powinnaś przestać .. Kyah, jesteś piękna i nie mówię tego, dlatego, że jestem twoją najlepszą przyjaciółką. Mówię tak, ponieważ to prawda, mami. – stwierdziła i wepchnęła mnie do łazienki, żebym wzięła prysznic i ogoliła się.


Zachichotałam, ale weszłam tak jak mówiła biorąc prysznic i goląc się tam gdzie potrzeba.


Po kąpieli, wyszłam wycierając się ręcznikiem. Owinęłam się w niego i wróciłam z powrotem do mojego pokoju.


Czarne majtki, nakładki na piersi oraz krótka czarna sukienka leżały na łóżku, więc nie było odwrotu. Była piękna, ale miałam obawy przed założeniem jej, na szczęście okazało się, że pasuje jak ulał.


Rayne i ja mamy ten sam rozmiar, ale to że jest latynoską sprawia, że ma bardziej krągłe kształty chociaż nie tak bardzo. Nie jesteśmy chudymi jak patyk dziewczynami, mamy biodra i tyłki i to duże w obu aspektach.

Podniosłam żelowe nakładki na piersi i przestudiowałam je.
- Rayne a co z nakładkami? – zawołałam.


- Nie możesz założyć stanika do tej sukienki, bo ma odkryte plecy. Nakładki przeznaczone są do tego, żeby podtrzymywać twoje 'dziewczynki'. Po to są, to żelowy stanik – odkrzyknęła z pokoju.


- Okej – wrzasnęłam i z zakłopotaniem je założyłam.


Podskoczyłam w górę i w dół, aby je przetestować. Kiedy miałam je na sobie właściwie podtrzymywały mi piersi, pozostawiając je na miejscu. Zauważyłam jasnoróżową parę szpilek na podłodze i uśmiechnęłam się.
Rayne i jej buty.


- Dziękuję za szpilki – zawołałam do Rayne
- Nie ma za co – odkrzyknęła.


Umalowałam się idąc w look "smoky eye". Harley nienawidził, kiedy nakładałam na moje oczy makijaż, był przekonany, że było to "namiętne spojrzenie".


Zachichotałam na tę myśl, a następnie zaczęłam pracę nad swoimi włosami.


30 min później moje włosy były całkowicie wysuszone. Przebiegłam po nich moją prostownicą, spięłam grzywkę na bok i spryskałam lakierem do włosów, aby zachować je od pokręcenia się.


Założyłam srebrny łańcuch z różowymi elementami oraz kilka bransoletek, w celu dopasowania do szpilek i prysnęłam się perfumami. Przejrzałam się w lustrze i przygryzłam wargę.


Boże, wyglądam inaczej, wcześniej też nosiłam sukienki i szpilki, ale nic tak... skąpego.
- Moi bracia mnie zabiją – mruknęłam do siebie, zabrałam moją torbę i wyszłam do kuchni.


Rayna stała tam ubrana w brzoskwiniową opinającą piersi sukienkę o rurkowatym kształcie, połączoną z czarnymi szpilkami. Jej włosy upięte były w stylowego, niechlujnego koka.


Jej skóra opalona jak moja, zważając na to, że mieszkamy w Arizonie, jest trochę ciemniejsza, ponieważ jest latynoską.


W zasadzie, wyglądała cholernie gorąco


- Głodna? – spytała kiedy przeszłam obok niej, robiącej kanapki z indykiem.
Zagwizdała kiedy mnie zobaczyła.


- Wyglądasz jak mamacita* – uśmiechnęła się.

BrawlersWhere stories live. Discover now