Chapter 4

1K 34 0
                                    

Odchodząc, spojrzałam przez ramię i zauważyłam Justina uśmiechającego się do mnie i idącego w moją stronę. Natomiast żar znowu rozgrzał moje ciało, więc odwróciłam się ignorując moich braci i wzywania Rayne i szybko poszłam w stronę wyjścia.

Otworzyłam drzwi i szybko wspięłam się po drabinie do pustego pokoju nad Jed's.

Byłam zaskoczona tym, jak cicho było tu po opuszczeniu tak głośnego miejsca. Dosłownie jakbym nagle ogłuchła, ale wiedziałam, że nie, ponieważ słyszałam ciche dzwonienie w moich uszach od muzyki z Jed's. Dźwiękoszczelny pokój na pewno spełniał swoje zadanie.

Opuściłam pomieszczenie i przeszłam między dwoma bramkarzami uśmiechając się do nich odchodząc.

- Kyah – usłyszałam głos Harleya, gdy dotarłam do swojego samochodu.

Zatrzymałam się i obróciłam w jego stronę. Jackson i Dante też tam byli. Justin i Rayne stali przy drzwiach kiedy moi bracia do mnie podeszli.

- Wszystko w porządku? – spytał Jackson.

- Jest dobrze, potrzebuję tylko powietrza. Tam na dole było bardzo gorąco. – wzruszyłam ramionami.

- Wiedziałem, że to zły pomysł pozwalając ci tutaj przyjść – wymamrotał Harley.

- Naprawdę jest dobrze. Nie zwariowałam oglądając walkę i nie czuję się jakbym zaraz miała zwariować. To dobry znak, chcę tylko pobyć sama, tak mi się wydaje. – wzruszyłam ramionami.

- Nie musisz mi tego wyjaśniać siostrzyczko – powiedział Jackson i owinął ramiona wokół mnie.

- Dante czy mógłbyś zabrać Rayne do apartamentu, kiedy będzie już gotowa? Chciałabym już iść – powiedziałam.

- Jasne siostro - przytaknął i uśmiechnął się.

Nachylił się do mnie.

Chcesz, żebym ci pomógł z twoją wyobraźnią ? – spytał, a ja pokręciłam głową.

Chodziło mu o medytację, zawsze ją ze mną robi gdy jestem w trybie paniki.

- Chcesz swoją wygraną? Całkiem sporo wygrałaś – spytał Harley z szerokim uśmiechem.

Machnęłam na niego.

– Jestem pewna że jakimś bezmózgim dziewczynom do których będziecie się 'zalecać' spodoba się drink za to – uśmiechnęłam się.

- Oh, troskliwa z ciebie siostrzyczka – zaśpiewał Jackson, sprawiając, że się zaśmiałam.

Chłopcy uśmiechnęli się kiedy się śmiałam, zawsze tak robili, to było trochę dziwne. To znaczy wiem, że bracia mogą być bliscy i opiekuńczy, ale u moich jest to na bardzo wysokim poziomie. Jednak wiem że są tacy z powodu tego co przydarzyło mi się gdy byłam mała. Czują, że muszą zawsze mnie chronić.

Nic nie mogą na to poradzić, skrycie to kocham, z wyjątkiem jeśli chodzi o chłopaków, wtedy tego nienawidzę.

Dante pocałował mój policzek i odwrócił się wracając do Rayne, ta pomachała i posłała mi całusa, a następnie weszła z powrotem do Jed's. Wiedziała, że chcę pobyć sama.

Jackson pocałował mnie i przytulił, a zaraz potem wrócił do środka. Justin natomiast nadal tam stał.

- Myślę, że chce zobaczyć, czy wszystko z tobą w porządku – uśmiechnął się szeroko Harley.

- Oh, więc teraz może ze mną rozmawiać? – droczyłam się.

- Ta, teraz znowu jest moim ziomem, ma pozwolenie – uśmiechnął się, a ja pacnęłam jego ramię sprawiając, że zachichotał.

Brawlersजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें