☆35☆

11 2 1
                                    

- Dziękuję bardzo za dzisiejsze zaproszenie - powiedziała Olivia, zbierając się do wyjścia.

- To ja dziękuję. Miło było dla odmiany porozmawiać z jakąś kobietą. U mnie w domu, jak zapewne zauważyłaś, przeważa pierwiastek męski.

- Ekhem, ekhem! - Dało się słyszeć odgłos niezadowolenia. Po chwili z kuchni wyszła Rose. - A ja to niby kto?

Liz przykucnęła przed córką i obejmując ją w pasie, podniosła do góry.

- Ty jesteś moją małą, słodką kuleczką szczęścia.

Na twarzy dziewczynki zawitał szeroki uśmiech. Podobał mi się ten nowopowstały obrazek. Wydawało się, że w przedpokoju panuje taki spokój, harmonia. I tak naprawdę było.

- Będzięmy się już zwijać - oznajmiłem, chwytając torbę z rzeczami Rose. - Masz wszystko? - zwróciłem się do dziewczynki.

- Nawet jeśli nie, to co z tego? Z tobą nigdy nie jest nudno, więc mogłabym w ogóle niczego nie zabierać.

- A ja uważam, że ubrania jednak by ci się przydały - powiedziała pogodnie Olivia i odebrała małą blondynkę z rąk Liz. Rose nie zaprotestowała, a nawet ucieszyła się na ten gest.

- Do widzenia, Liz. Odstawię małą jutro około południa.

- Odwieź ją, gdy tylko będziesz miał czas. Do zobaczenia, kochani.

Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Rose przez całą drogę bacznie przyglądała się Olivii. Na szczęście ciemnowłosa nie zwracała na to zbyt wiele uwagi. Próbowała podjąć rozmowę na temat, który dotyczyłby zarówno Rose jak i mnie. Niestety, bezskutecznie. Dopiero po kilkunasty minutach udało nam się złapać jakikolwiek kontakt. Jak się okazało, cała nasza trójka miała dużo do powiedzenia na temat muzyki.

- "American Idiot" może i jest "hitem", jak to ujęłaś, ale jednak Green Day to nie najlepszy zespół na świecie - oznajmiła Olivia.

- A więc jaki zespół jest według ciebie lepszy? - W głosie Rose dało się słyszeć nutkę rozdrażnienia.

- "We The Kings" - odpowiedziała bez zająknięcia ciemnowłosa.

- Czy to oni grają "Check Yes Juliet"? - zagadnąłem.

- Tak, to oni! - Na twarz Olivii wstąpił uśmiech. - Jednakże nie mogę nazwać cię ich fanem.

- Czy ktoś tu mówi o byciu fanem? Po prostu kojarzę ten utwór. Uważam, że jest dobry.

- Dobry!? Dobry może być mus czekoladowy, ale na pewno nie kawałek mojego najukochańszego zespołu!

- Zjadłabym mus czekoladowy. - Tę krótką wymianę zdań przerwała nam Rose.

- Jeśli Michael ma w domu odpowiednie składniki, to ci przygotuję, okej?

- Huraaa!

***

- Było naprawdę pyszne. Dzięki, Liv! - Rose zakryła usta ręką. - To znaczy... Olivio. Dziękuję Olivio.

Ciemnowłosa roześmiała się serdecznie, gdy zobaczyła zmieszanie dziewczynki. Posadziła ją sobie na kolanach i odgarnęła jej opadające na czoło włosy.

- Nie pesz się tak. Możesz mówić do mnie Liv. Nawet lubię to zdrobnienie.

- Uff, to dobrze - westchnęła Rose, po czym nabrała do płuc powietrza i zaczęła - Majki? Ałyszałeś, jak mama skrzyczała Luke'a za chęć wystąpienia w przeglądzie talentów, no nie? I pewnie widziałeś też skwaszoną minę mojego brata. Luke już dawno chciał porozmawiać z mamą o swoich marzeniach... a właściwie planach na przyszłość... Sęk w tym, że gdy się za to zabierał, mama zawsze wyjeżdżała z jakąś akcją, która ukazywała jego brak odpowiedzialności. Dlatego też Lu jeszcze nie wspomniał przy nikim, że on i jego ekipa już się zapisali. Mama o tym nie wie, bo poprosił organizatorów o dyskrecję, co nie było łatwe. Na deklaracjach potrzebne są podpisy obydwu rodziców. Na szczęście udało mu się przekonać nauczycieli, by pozwolili mu wejść na scenę, bez zgody opiekunów prawnych. Jednak jest mały haczyk: zagrają, jeśli ich próby będą odbywały się w sali muzycznej w szkole...

- Jaki w tym sens? - przerwałem zdezorientowany.

- Taki, że jeśli mama ich nakryje, będzie potrzebował jej pisemnej zgody, czego organizatorzy gdzieś w głębi serca chcą.

Zrozumiałem. I poczułem, jakby ktoś stawiał mnie pod murem. Co takiego mogłem zrobić?

Spojrzałem na Rose. Wciąż siedziała na kolanach Olivii. Jednakże teraz smutnym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń, znajdującą się przed nią. Było mi jej po prostu żal.

- Wies co? - zaczęła Olivia. - Myślę... Ha! Nie myślę, ja to wiem! Wiem, że do czasu przeglądu wszystko będzie tak, jak należy. Twój brat i jego przyjaciele zdobędą najwyższą ilość punktów, a później, gdy ich kariera aię rozwinie, dadzą niesamowite koncert.

- To wcale nie jest takie nierealne, jakim się teraz wydaje...

###
hejka.
hejka po miesiącu...

Little Rose ||M. CliffordWhere stories live. Discover now