☆3☆

57 6 4
                                    

Trzy miesiące to długi czas, by wkońcu wziąć się za pomalowanie mieszkania.

Od razu po przebudzeniu ubrałem się, wsunąłem telefon i  portfel do tylnej kieszeni czarnych jeansów i udałem się do samochodu. Wychodząc, upewniłem sie jeszcze, czy dokładnie zamknąłem drzwi. Gdy miałem pewność, że nikt nie włamie mi się do domu, podszedłem do samochodu i otworzyłem drzwiczki. Chwilę przystanąłem, by pozbyć się portfela i telefonu z kieszeni i wrzucić je na miejsce pasażera. Niewygodnie prowadziłoby mi się z czymś uwierającym na siedzeniu.

W te trzy miesiące zdążyłem się już zadomowić. Za miesiąc nadejdzie wiosna, więc uznałem, że dobrze byłoby wkońcu zrobić coś ze swoim mieszkaniem.

Miejsca, w którym mieszkałem nigdy nie nazywałem "swoim domem". Wolałem "mieszkanie". Samo słowo "dom" przynosiło wspomnienia. A ja chciałem się odciąć od tamtego życia.

Ze Stellą spotkałem się tylko dwa może trzy razy. Na naszym ostatnim spotkaniu oznanmiła mi, że wyjeżdża do Melbourne, do swojego chłopaka-Caluma. Powiedziała, że pracowała w salonie fryzjerskim, żeby zarobić na bilet i mieszkanie, które wynajmowaliby razem. Nie ukrywałem, że było mi przykro. Bardzo zżyłem się z brunetką. Byliśmy jak brat i siostra. Tak samo jak kiedyś ja i Emily...

Nawet nie zauważyłem, kiedy dojechałem do sklepu. Tak bardzo byłem zamyślony. Zaparkowałem jak najbliżej się dało, żeby nie biegać z puszkami farby przez cały parking, zabrałem z siedzenia telefon i portfel, które po chwili znów znalazły się w mojej kieszeni i wszedłem do sklepu.

Oczywiście nie ominęły mnie ciekawe spojrzenia i złośliwe komentarze, na temat mojego wyglądu. Nie zwracałem na to większej uwagi. Podobne docinki słyszałem codziennie, gdy jeszcze chodziłem do szkoły.

-Dzień Dobry, w czym mogę pomóc?-zapytał uśmiechnięty pracownik.

-Szukam farb w sprayu. Czy dostanę takie u Was?

-Oczywiście, proszę za mną-odpowiedział i ruszył przed siebie.

Szliśmy w ciszy przez dobrą chwilę, aż wkońcu brunet stanął przed regałem z poszukiwanymi przeze mnie farbami.

-Do wyboru do koloru!-rzucił wesoło, przyglądając się wszystkim farbom.

-Wezmę błękitną, platynową, krwistoczerwoną i może neonową zieloną-powiedziałem, bez dłuższego namysłu.

-Już pakuję. Zapraszam do kasy.

Zapłaciłem, odebrałem swoje zakupy i udałem się w stronę wyjścia. Wychodząc, poczułem na sobie czyjś wzrok. Odwracając się, zobaczyłem małą blondynkę o wielkich, niebieskich oczach. Na moje oko miała max sześć lat. Wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem. Ja, nie chcąc dłużej utrudniać ludziom wychodzenia i wchodzenia do sklepu, wyszedłem z niego i udałem się w stronę samochodu. Gdy farby były już na swoim miejscu w bagażniku, odwróciłem się, by jeszcze raz spojrzeć na małą blondynkę. Teraz to ja wpatrywałem się w nią. Siedziała na ramionach u wysokiego blondyna. Zgadywałem, że był to jej brat. Po chwili podeszła do nich jakaś kobieta, również blondynka. Domyślałem się, kim jest dla tamtej dwójki. Odwróciłem się w stronę samochodu, otworzyłem drzwiczki, usiadłem za kierownicą i wytarłem pojedyńczą łzę, która nagle się  pojawiła.

-Nie załamuj się...-wyszeptałem do siebie.

Po doprowadzeniu się do porządku, ruszyłem w drogę powrotną.

***

-Kuchnia i jadalnia... Błękit-mówiłem do siebie, wybierając jaki kolor pasowałby do każdego z  pomieszczeń. Właściwie to już skończyłem wybieranie.

~Sypialnia-zielony, neonowy napis, przedstawiający moje inicjały.

~Salon-krwistoczerwone instrumenty

~Przedpokój-platynowe liście (tak bardzo punk-rockowe)

~Kuchnia i jadalnia-błękit (postanowiłem, że chociaż te pomieszczenia będą wyglądały w miarę normalnie, i że nie będzie na nich graffiti, a całe pomieszczenie w jednym kolorze)

Uznałem, że łazienka zostaje biała. Szczerze mówiąc, nie widziałem potrzeby zmieniania jej pierwotnego koloru. Teraz musiałem wziąść się za malowanie.

***

Malowałem bite siedem godzin. Ale opłacało się. Efekt końcowy był zdumiewający. Nie sądziłem, że wyjdzie aż tak dobrze. Widocznie nie doceniałem swoich możliwości. Odchaczyłem trzeci punkt z listy i poszedłem się położyć. Byłem wyczerpany.

###
hejka.
przepraszam,
że te rozdziały
są takie krótkie,
ale nie umiem
naciągać je na dłuższe.
mam jednak nadzieję,
że dobrze Wam się czyta tę książkę.
uch...
zdecydowanie nie
umiem pisać książek...
do następnego.

Little Rose ||M. CliffordWhere stories live. Discover now