☆11☆

30 3 1
                                    

- Idziesz Michael? - pytanie Stelli wyciągnęło mnie z transu.

- Tak, tak - odpowiedziałem, podchodząc do samochodu. Wsiadając do niego sprawdziłem, czy tajemnicza dziewczyna jeszcze jest na drodze. Niestety już jej tam nie było. Ruszyłem.

- To była wasza sąsiadka Jasmine, tak? - Stella zadała nurtujące mnie pytanie.

- Nie. Jasmine jest mniej więcej pani - dziewczynka przerwała widząc minę brunetki na słowo "pani" - twojego wzrostu, ma  długie, rude włosy i jest wielką fanką psów. Jest trochę pokręcona, ale pozytywnie. Moja mama chciałaby, żeby Jas umawiała się z Benem. Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo Ben ostatnio ma dosyć wszystkich dziewczyn: dwa miesiące temu zerwała z nim dziewczyna, z którą był przez dwa lata. Jest bardzo ładna, każdy chłopak chciałby z nią chodzić, ale ona wybrała mojego brata. Ben wkręcił się w ten związek i nawet planował ślub. Powiedział o tym Jenny. Ona go wyśmiała i zerwała z nim. Po kilku dniach dowiedział się od przyjaciela, że to, cytuję: "suka, która wystawia wszystkich facetów, gdy ci się wkręcą na poważnie. Szkoda, że ta zdzira nigdy tego nie doświadczy".

Stella patrzyła na Rose z niedowierzaniem, co zauważyłem w lusterku. Ja również byłem zaskoczony. Nie ilością ani jakością wymawianych przez dziewczynkę słów. Bo wiedziałem jak mądrze mówi. Zdziwiło mnie jednak coś innego.

- Dlaczego tak brzydko się wyrażasz?

- Powiedziałam przecież, że cytuję - odpowiedziała Rose z delikatną nutką oburzenia. - Nie wiem o co wam chodzi.

- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi - próbowała załagodzić sytuację Stella.

Dziewczynka wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. Brzmiał tak zabawnie, że nie mogąc się oprzeć, ja i brunetka również zaczęliśmy się śmiać.

Gdy udało nam się jakoś uspokoić spojrzałem na Rose w lusterku.

- Co Cię tak rozbawiło? - zapytałem.

- Słowa Stelli. Moja babcia zawsze tak mówiła. A ja zawsze się z tego śmiałam. Niestety teraz babcia nie może się mną zająć - blondynka posmutniała - mieszka daleko w Seattle i spotykamy się tylko w święta. Czasami przyjedzie na urodziny, ale, jak mówi mama: ma swoje lata. Ciężko jej pójść do sklepu, a co dopiero przelecieć taki kawał samolotem.

- Mówiłam ci już, że jesteś bardzo wyrozumiałą i mądrą dziewczynką?

- Nie - Rose zastanowiła się chwilę, po czym dodała. - Chyba, że liczy się to przed chwilą.

- Jeśli chcesz, to się liczy.

- Super!

***

- Skoro nie jesteś dziewczyną Michaela, to dlaczego będziesz u niego mieszkać? - usłyszałem pytanie Rose wnosząc walizkę Stelli po schodach na piętro.

- Ponieważ jestem jego przyjaciółką, tak jak i ty.

Brunetka zajęła się zamówieniem pizzy, a ja w tym czasie zadzwoniłem do Liz, aby poinformować ją o bezpiecznym dotarciu na miejsce.

- Dziękuję, że zadzwoniłeś, życzę wam udanej zabawy i jeszcze raz przepraszam, że zwalamy ci Rosalin na głowę - zakończyła kobieta.

- Pizza będzie za niecałe czterdzieści siedem minut! - krzyknęła Stel schodząc do salonu, w którym siedziałem wraz z dziewczynką. - Swoją drogą, ciekawe kto wymyśla te dziwaczne minuty.

Little Rose ||M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz