☆14☆

49 4 8
                                    

- Wogóle jak to możliwe, że z Melbourne przeprowadziliście się do Brisbane? - zadałem pytanie Stelli. Nurtowało mnie ono od dłuższego czasu. Wiedziałem o zmianie miejsca pobytu, ale nie wiedziałem, kto i kiedy wpadł na ten pomysł.

- W Melbourne Calum miał ciężkie życie. Chciał zarabiać, będąc muzykiem. Przesiadywał w parku sporo godzin i grał. Oczywiście byli ludzie, którzy się nim zachwycali. Ale jak wszędzie były też osoby, którym nie podobało się spełnianie marzeń przez mojego chłopaka. Pewnego wieczoru Cal wrócił do domu z podbitym okiem i ręką w gipsie. Pobili go jacyś zazdrośnicy. Po tym "wypadku" zgłosiliśmy sprawę do sądu. Myśleliśmy, że ci ludzie się wystraszą i odpuszczą, ale potem było jeszcze gorzej. Powybijali nam szyby w oknach. Nawet powypisywali na drzwiach obraźliwe komentarze pod moim nazwiskiem. Wtedy Calum nie wytrzymał i zdecydował, że wyjedziemy. W Brisbane mieszka jego siostra - Mali Koa - u której się zatrzymaliśmy. Później znaleźliśmy własne mieszkanie. Ja dostałam się na studia, a Calum dostał pracę w szkole jako nauczyciel muzyki. Powoli nasze życie zaczęło się układać - powiedziała Stella, uśmiechając  się pod nosem i gładząc palcami pierścionek zaręczynowy.

- Opowiesz jak oświadczył ci się twój chłopak? Proszę, jeszcze nigdy nie słyszałam takiej historii! - poprosiła Rose wtulając się w mój tors. Szczelniej okryłem ją kocem, ponieważ na dworze zaczynało wiać, a nie chcieliśmy wracać do domu. Miło było siedzieć tak pod drzewem i rozmawiać. Brakowało mi tego...

- Zanudziłabym was na śmierć, opowiadając o moich zaręczynach - odpowiedziała wymijająco Stella.

- Prosimy! - zacząłem błagać razem z Rose.

- Ew... No dobrze - brunetka usiadła wygodnie i zaczęła opowieść. - Po przeprowadzce do Brisbane i poprawie dotychczasowego stylu życia, Calum pewnego dnia zapytał, czy nie chciałabym gdzieś z nim pójść. Będąc moim chłopakiem od prawie trzech lat wiedział, że kocham niespodzianki równie bardzo jak jego samego. Zgodziłam się. Calum postawił mi jeden warunek: muszę założyć jego ulubioną, czerwoną sukienkę przed kolano na szerokich ramiączkach. Nie powiem, że nie byłam zaskoczona. Ale nie opierałam się. Włożyłam sukienkę, o którą poprosił mnie Cal i czarne krótkie kozaczki na pięciocentymetrowym obcasie. Chciałam zapiąć na szyi mój szczęśliwy naszyjnik ze złotym sercem, który nosiłam codziennie, odkąd pamiętam. Niestety, Calum postanowił za mnie, że nie założę żadnej biżuterii. Dzięki Bogu zgodził się chociaż na małe srebrne kolczyki. Pamiętam, że było to jedyne wyjście, na które Cal nieźle się odstawił: miał na sobie czarną koszulę z krótkim rękawem, czarne rurki i czarne vansy, które sama dla niego wybrałam. Wychodząc z mieszkania zabrał ze sobą swoją, również czarną, gitarę. Jako że był to całkiem ciepły wieczór, dokładnie trzydziesty pierwszy dzień października, nie  musieliśmy zakładać bluz czy kurtek. Szliśmy w ciszy trzymając się za ręce, aż dotarliśmy do pobliskiego klubu. Nie ukrywałam zaskoczenia. "Green Light" to ostatnie miejsce, o którym bym pomyślała. Jest to strasznie ekskluzywny, a mówiąc kolokwialnie, drogi klub. Nie sądziłam, że będzie kiedykolwiek stać nas na wypicie w nim chociaż jednego drinka. Ale wracając do historii: Klub okazał się całkiem pusty. Byliśmy w nim tylko my. Calum puścił moją dłoń i wskoczył na podest, który miał imitować scenę. Czułam, że na policzki wślizguje mi się mój ukochany przyjaciel: burak. Pochyliłam głowę. Wtedy ze sceny usłyszałam dokładnie te słowa: "Stella... Kocham cię... Wiem, że o tym wiesz, ale chciałbym przekazać ci to w jeszcze jeden sposób..." i wtedy zaczął grać - Stell przerwała i spojrzała na mnie. - Mam przy sobie zawsze kartkę z tekstem i chwytami... Mógłbyś? - zapytała.

- Jasne - odpowiedziałem, biorąc w dłonie kartkę, którą podała mi brunetka. - Zaśpiewać też? - gdy dziewczyna skinęła głową zdjąłem zaciekawioną Rose z nóg  i posadziłem obok. Na jej miejscu znalazła się teraz gitara.

Little Rose ||M. CliffordWo Geschichten leben. Entdecke jetzt