- Wiem. Chora historia.
- Dlaczego? To, że poznałeś żonę w domu dziecka, gdy odwiedzałeś dziewczynkę, która, jak mówisz, skradła ci serce, to nie chora historia. A po za tym, to czuję się urażony.
- Ej, no! Przecież wiesz o co mi chodzi, Michael.
- Wiem. I głupio wyszło wtedy w restauracji, ale rozumiesz. Z resztą, sam mówiłeś, że Nina zachowała się fatalnie w stosunku do Rose.
- Tak. Przykro mi. Czy mógłbyś przeprosić swoją córkę ode mnie i od Niny?
Zatkało mnie. I to nie dlatego, że przeprasza Rose, o nie! Nazwał ją moją córką.
- Ekhem... Bo wiesz... Rose nie jest...
- Ach, rozumiem. Jest córką Stelli, a ty jesteś jej ojczymem, tak?
Jeszcze bardziej mnie zatkało.
- Nie. Rose nie jest ani moją córką ani córką Stelli. A Stell nie jest moją żoną - zacząłem wyjaśnienia. - Stella jest moją przyjaciółką, która razem ze swoim narzeczonym Calumem mieszka w Brisbane, a Rose to córka Liz i Andrew Hemmings. Jestem jej...
- Opiekunem?
- Coś w ten deseń - odpowiedziałem ciut wyczerpany wytłumaczeniami.
- Okej już rozumiem. Ale nie obrazisz się, jak nie będę cię pytał o twoje życie? To chyba za bardzo skomplikowane jak dla mnie.
- Nie ma sprawy - oznajmiłem ze śmiechem.
Zapadła cisza. Ale nie była ona niezręczna, wręcz przeciwnie - sprzyjała ona nam w trakcie rozmyślań.
Zciemniło się już doszczętnie. Miałem niemałe wyrzuty sumienia, bo przecież zostawiłem Emily i dzieciaki zupełnie samych. Ale wierzę, że jak tylko opowiem jej o dzisiejszym dniu, to nie będzie miała mi tego za złe. Wkońcu byłem jej "młodszym bratem", no nie?
- Michael? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Ashtona.
- Hm?
- Może chciałbyś wpaść do nas z Rose przed naszym wyjazdem? Poznałbyś bliżej Meredith, Ann ucieszyłaby się na twój widok, a dzieciaki może jakoś doszły do porozumienia?
- Wyjeżdżacie? Na jak długo?
- Tak, do Perth. Wychodzi na to, że chyba na zawsze...
Serio? Dopiero co znów odzyskałem przyjaciela, a on emigruje? Czy na tym właśnie miało polegać moje całe życie? Na znajdowaniu, odpychaniu i stracie?
- Wpadniemy jutro.
***
- Dobry wieczór, pani Hemmings.
- Dobry wieczór, Michael! Czy coś się stało?- Chciałem zapytać, czy mógłbym ukraść jutro Rose na kilka godzin. Spotkałem dzisiaj mojego przyjaciela, którego dawno nie widziałem i okazuje się, że jest on ojcem koleżanki Rose. Chciał się ze mną pożegnać i pomyślał, że dziewczynki również mogłyby się chwilę pobawić przed wyjazdem. Oczywiście, jeśli to problem to...
- Ależ naturalnie! Bardzo mi miło, że pomyślałeś również o Rosalin. Na szczęście mała jeszcze nie śpi. Powiem jej o zaproszeniu. Rosalin!
Zapadła chwilowa cisza.
- Jest bardzo podekscytowana! Czy mógłbyś przyjechać o dwunastej?
- Oczywiście. Dziękuję.
- To ja dziękuję, Michael.
###
hejka.
krótko, ale konkretnie.
nie chciałam zbytnio mieszać
(i tak już jest tego zamieszania za wiele),
więc dodałam te dialogi jako rozdział i jest chyba ok...
YOU ARE READING
Little Rose ||M. Clifford
Fanfiction- Dlaczego Pan płacze? - Nie mów do mnie "Pan", bo czuję się staro. Michael jest osiemnastolatkiem, skrzywdzonym przez los. Ma listę, która jest dla niego czymś ważnym. Czy idąc krok po kroku, punkt po punkcie, odnajdzie lepszą przyszłość?