☆23☆

13 2 0
                                    

- Wiem. Chora historia.

- Dlaczego? To, że poznałeś żonę w domu dziecka, gdy odwiedzałeś dziewczynkę, która, jak mówisz, skradła ci serce, to nie chora historia. A po za tym, to czuję się urażony.

- Ej, no! Przecież wiesz o co mi chodzi, Michael.

- Wiem. I głupio wyszło wtedy w restauracji, ale rozumiesz. Z resztą, sam mówiłeś, że Nina zachowała się fatalnie w stosunku do Rose.

- Tak. Przykro mi. Czy mógłbyś przeprosić swoją córkę ode mnie i od Niny?

Zatkało mnie. I to nie dlatego, że przeprasza Rose, o nie! Nazwał ją moją córką.

- Ekhem... Bo wiesz... Rose nie jest...

- Ach, rozumiem. Jest córką Stelli, a ty jesteś jej ojczymem, tak?

Jeszcze bardziej mnie zatkało.

- Nie. Rose nie jest ani moją córką ani córką Stelli. A Stell nie jest moją żoną - zacząłem wyjaśnienia. - Stella jest moją przyjaciółką, która razem ze swoim narzeczonym Calumem mieszka w Brisbane, a Rose to córka Liz i Andrew Hemmings. Jestem jej...

- Opiekunem?

- Coś w ten deseń - odpowiedziałem ciut wyczerpany wytłumaczeniami.

- Okej już rozumiem. Ale nie obrazisz się, jak nie będę cię pytał o twoje życie? To chyba za bardzo skomplikowane jak dla mnie.

- Nie ma sprawy - oznajmiłem ze śmiechem.

Zapadła cisza. Ale nie była ona niezręczna, wręcz przeciwnie - sprzyjała ona nam w trakcie rozmyślań.

Zciemniło się już doszczętnie. Miałem niemałe wyrzuty sumienia, bo przecież zostawiłem Emily i dzieciaki zupełnie samych. Ale wierzę, że jak tylko opowiem jej o dzisiejszym dniu, to nie będzie miała mi tego za złe. Wkońcu byłem jej "młodszym bratem", no nie?

- Michael? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Ashtona.

- Hm?

- Może chciałbyś wpaść do nas z Rose przed naszym wyjazdem? Poznałbyś bliżej Meredith, Ann ucieszyłaby się na twój widok, a dzieciaki może jakoś doszły do porozumienia?

- Wyjeżdżacie? Na jak długo?

- Tak, do Perth. Wychodzi na to, że chyba na zawsze...

Serio? Dopiero co znów odzyskałem przyjaciela, a on emigruje? Czy na tym właśnie miało polegać moje całe życie? Na znajdowaniu, odpychaniu i stracie?

- Wpadniemy jutro.

***

- Dobry wieczór, pani Hemmings.
- Dobry wieczór, Michael! Czy coś się stało?

- Chciałem zapytać, czy mógłbym ukraść jutro Rose na kilka godzin. Spotkałem dzisiaj mojego przyjaciela, którego dawno nie widziałem i okazuje się, że jest on ojcem koleżanki Rose. Chciał się ze mną pożegnać i pomyślał, że dziewczynki również mogłyby się chwilę pobawić przed wyjazdem. Oczywiście, jeśli to problem to...

- Ależ naturalnie! Bardzo mi miło, że pomyślałeś również o Rosalin. Na szczęście mała jeszcze nie śpi. Powiem jej o zaproszeniu. Rosalin!

Zapadła chwilowa cisza.

- Jest bardzo podekscytowana! Czy mógłbyś przyjechać o dwunastej?

- Oczywiście. Dziękuję.

- To ja dziękuję, Michael.

###
hejka.
krótko, ale konkretnie.
nie chciałam zbytnio mieszać
(i tak już jest tego zamieszania za wiele),
więc dodałam te dialogi jako rozdział i jest chyba ok...

Little Rose ||M. CliffordWhere stories live. Discover now