☆18☆

20 3 0
                                    

- Uważaj na siebie i napisz, jak już dolecisz na miejsce - poprosiłem, przytulając się do Stelli.

Czekaliśmy na lotnisku na odprawę bagażową. Stell miała łzy w oczach. Nie chciała nas - mnie i Rose - opuszczać. Ale przecież wracała do swojego narzeczonego.

- Wyślesz mi kartkę z Brisbane? No wiesz, taką z ilustracją! Lubię takie kartki - poprosiła Rose, trzymając Stellę za dłoń.

- Oczywiście, skarbie - brunetka przykucnęła. - Wyślę ci mnóstwo pocztówek!

Po chwili z głośników dało się słyszeć kobiecy głos, informujący o rozpoczęciu odprawy.

Stella pociągnęła nosem. Ostatni raz ją przytuliłem.

- Długiej drogi. I pozdrów swojego Caluma - pożegnała Stellę Rose.

- Pozdrowię na pewno! Do zobaczenia! - powiedziała Stell i po chwili zniknęła za drzwiami samolotu.

***

- Myślisz, że będzie za mną tęsknić? - zapytała Rose, gdy już wracaliśmy do domu. - Bo ja będę.

- Na pewno będzie tęsknić. Nie ma innej opcji - odpowiedziałem, zatrzymując się na światłach.

Rose ogromnie zżyła się ze Stellą. I bardzo mnie to cieszy. Wkońcu: Rose i Stella to dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Szkoda tylko, że obie nie mogą zostać w nim na zawsze.

Drogowskaz zmienił swoje światło na zielone, więc ruszyłem. Spojrzałem na blondynkę, której wyjątkowo pozwoliłem usiąść na miejscu pasażera. Nuciła pod nosem jakąś piosenkę.

- Możesz zaśpiewać?

- Ale co? - spytała zaskoczona dziewczynka.

- Tę piosenkę, którą przed chwilą nuciłaś - wytłumaczyłem.

- Ale tylko kawałeczek - odpowiedziała Rose i zaczęła śpiewać. - That's what I like about you
You hold me tight
Tell me I'm the only one
Wanna come over tonight?
Yeah

Keep on whispering in my ear
Tell me all the things that I wanna hear
'Cause it's true, that's what I like about you

- Ładnie śpiewasz. Tak czysto i z emocjami. Mało jest dzieci, które mają taki talent - powiedziałem, gdy Rose skończyła swój "występ".

- To piosenka Luke'a. A dokładniej jego zespołu. Tylko jeszcze zastanawiają się nad nazwą tego utworu.

- Może "What I Like About You"? - wypaliłem z pomysłem, który jako pierwszy wpadł mi do głowy. Co jak co, ale tytuły do napisanych piosenek przychodziły mi łatwo.

Rose klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się.

- Fajowe! Dziękuję! Przekażę jutro Luke'owi twój pomysł. Na pewno się ucieszy.

Posmutniałem. Tak naprawdę dopiero teraz doszło do mnie, że już jutro muszę odwieźć Rose do domu.

Przypomniałem sobie o pewnej ważnej rzeczy.

- Mała, proszę, powiedz mi jedno: czy chociaż przez moment pomyślałaś o tym, żeby zadzwonić do rodziców albo Luke'a?

Rose momentalnie zbladła.

- Zupełnie o nich zapomniałam. Majki, czy jak przyjedziemy już do twojego domu będę mogła pożyczyć telefon i zadzwonić do mamy?

- Nawet nie musisz pytać.

***

- Tak, mamusiu... Wiem, ale tak dobrze bawiłam się z Majkim i Stellą, że po prostu zapomniałam... Tak... Dziękuję, ich też pozdrów... Dobrze, już daję... Majki, mama chce z tobą rozmawiać.

Odebrałem telefon od dziewczynki.

- Halo?

- Michael, bardzo ci dziękuje. Nawet nie wiesz, ile to wszystko dla nas znaczy. Jesteś wspaniałym chłopakiem, który zasługuje na wszystko, co najlepsze. Mam nadzieję, że Rosalin nie narobiła zbyt wiele kłopotów i szkód. Andrew i ja będziemy ci wdzięczni do końca życia!

- Proszę mi tak nie dziękować. To ja powinienem to robić. Bardzo mi miło, że państwo mi zaufali. A te dni, które spędziłem z Rose były jednymi z najlepszych w moim życiu.

- To miłe, że tak mówisz. Kończę. Wiesz, jak drogo kosztują te zagraniczne połączenia. Do zobaczenia jutro, Michael.

Liz rozłączyła się. Spojrzałem na małą Rose. Dziewczynce zaszkliły się oczy.

- Hej, co jest? - zapytałem. - Nie płacz.

- Ale ja nie chcę jechać do domu! Ja chcę zostać z tobą!

Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Bezradnie opadłem na łóżko. Nie minęła minuta, Rose już siedziała na moich kolanach. Popatrzyła na mnie ze łzami w oczach. Jej usta drgały. Cała się trzęsła. Czy to możliwe, że powrót do domu wywoływał w niej aż tak wielkie emocje? Nie wiedziałem, co zrobić. Do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł. Po chwili mała Rose zamknięta była w moim szczelnym, czułym uścisku.

Chwile potrwało, zanim dziewczynka się uspokoiła. Ale gdy już wszystko wróciło do normy, zapytała:

- Opowiesz mi o tym, jak byłeś dzieckiem?

Rose trafiła w mój słaby punkt. Posadziłem ją sobie wygodniej na kolanach i z udawanym uśmiechem powiedziałem:

- To nudna historia. Nie warto.

- Kłamiesz! Twoje historie nie są nudne. Proszę, opowiedz!

W mojej głowie zaczęły kłębić różne myśli i pytania. Czy jeśli opowiem Rose o moim dzieciństwie, to czy opowie o nim komuś jeszcze? Co jeśli nie zrozumie mojego zachowania wtedy? Jak zareaguje, kiedy dowie się, jak ze mną było? Co pomyśli o osobach, które błądziły wokół mnie? Czy przypnie Karen plakietkę "złej, bezuczuciowej matki", jak zrobiłem to ja? I najważniejsze: co jeśli po mojej opowieści odrzuci mnie tak samo jak ludzie, których spotykałem przez całe życie?

Spojrzałem na Rose. Spoglądała na mnie przez cały ten czas, w którym myślałem. W jej oczach dostrzegłem błysk, a na twarzy delikatny uśmiech. Gdybym opowiedział dziewczynce moją historię, zniszczyłbym ją. Ale gdybym tego nie zrobił...

Decyzja, którą podjąłem, nie była łatwa. Ale wiedziałem, że postąpiłem słusznie:

- Więc, dwanaście lat temu...

###
hejka.
jakoś tak ostatnio
nie umiem pisać tej książki.
a bardzo chcę doprowadzić
do końca.
paradoks życia, c'nie :)
jak z każdym rozdziałem:
mam nadzieję,
że jeszcze ktoś tu zagląda.
nawet nie wiecie,
jak miło jest obudzić się rano,
sprawdzić Wattpada
i zobaczyć,
że ktoś jeszcze tu jest :)
takie tam refleksje życia codziennego.
już kończę, bo widzę, że się rozpisałam.

Little Rose ||M. CliffordWhere stories live. Discover now